Raków wyciągnął wnioski. Takimi wygranymi można zdobyć mistrzostwo

Raków Częstochowa gra w tym roku lepiej, niż wskazują na to jego wyniki. Powyższa teza może wydawać się dziwna w kontekście niedawnego remisu z Puszczą Niepołomice. Faktem jest jednak, że strata punktów z beniaminkiem PKO BP Ekstraklasy wynikała głównie z braku umiejętności zamknięcia meczu. Piłkarze Dawida Szwargi powinni spokojnie wypunktować drużynę Tomasza Tułacza, a jednak ostatecznie musieli zadowolić się jedynie remisem. Raków chciał wygrać, by doskoczyć do czołówki, Korona musiała zwyciężyć, by uciekać drużynom ze strefy spadkowej. Zaległy mecz drugiej kolejki był ważny dla obu ekip.

REKLAMA

Dwa szybkie ciosy

Goście od pierwszych minut pokazywali swoją wyższość. Już w 6. minucie na tablicy świetlnej pojawił się wynik 0:2. Najpierw pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Ante Crnac. 20-letni Chorwat świetnie przymierzył, jednak defensorzy Korony Kielce nie zamierzali zbytnio przeszkadzać swojemu rywalowi w oddaniu strzału. Zupełnie, jakby nie przewidzieli scenariusza, w którym zawodnicy z Częstochowy od początku chcieliby postawić na ofensywę.

Chwilę później Raków zadał drugi cios, tym razem drogę do siatki znalazł Vladyslav Kochergin. Ładna akcja, chociaż chaos w defensywie Korony ponownie spory.

Co ciekawe, dwa strzelone gole były zarazem dwoma jedynymi celnymi uderzeniami Rakowa Częstochowa w pierwszej połowie. Korona mogła zdobyć gola kontaktowego w 21. minucie, gdy Nono próbował wykorzystać niepewność w defensywie gości. Przed zmianą stron groźny strzał oddał także Miłosz Trojak. Raków w pierwszych 45 minutach zadał dwa szybkie ciosy, Korona powoli próbowała odnaleźć się w trudnej rzeczywistości.

Po zmianie stron Raków szukał kolejnego trafienia

Erick Otieno próbował efektownego lobu po niepewnym wyjściu z bramki Xaviera Dziekońskiego, niedługo później John Yeboah minimalnie spudłował. Dość nieoczekiwanie boisko opuścić musiał wspomniany Otieno, który bez kontaktu z rywalem upadł na murawę, zgłaszając problem mięśniowy. Sytuacja wyglądała poważnie, a przecież Kenijczyk był dziś jednym z najaktywniejszych zawodników na murawie. W 67. minucie okazję na kolejne trafienie miał Crnac, który wyszedł sam na sam z Dziekońskim, ale dwie minuty później drugą żółtą kartkę obejrzał Zoran Arsenić. Raków, który wydawał się w pełni kontrolować mecz, w jednej chwili dał nadzieję Koronie Kielce, że nie wszystko jest jeszcze rozstrzygnięte.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Obu drużynom mogła przypomnieć się poprzednia kolejka. Raków niby dominował, a jednak w drugiej połowie sam wpakował się w problemy. Korona przed tygodniem przegrywała do przerwy z Cracovią, ale podjęła ryzyko i zdołała zremisować. To gwarantowało emocjonującą końcówkę, w której na wysoką notę meczową zapracował Vladan Kovacević. Widać jednak, że Dawid Szwarga wyciągnął wnioski z niedawnego niepowodzenia. Tym razem Raków Częstochowa pomimo prowadzenia 2:0 i gry w osłabieniu nie zamierzał czekać na Koronę. Piłkarze wiedzieli, że muszą wybiegać 3 punkty. Wynik nie uległ już zmianie, ale Raków nie cofnął się za podwójną gardę i także szukał swoich szans. Chęci Kielczan nie wystarczyły do zdobycia chociaż jednego punktu.

Raków Częstochowa zbliża się do Śląska oraz Jagiellonii na 2 punkty i wydaje w tym momencie jednym z faworytów do mistrzostwa Polski. To było dobre, dojrzałe spotkanie w wykonaniu zespołu Szwargi. Kamilowi Kuzerze należy się szacunek za podjęcie odważnych decyzji personalnych w drugiej połowie (tak ofensywnie ustawionej Korony dawno nie widzieliśmy), które tym razem nie przełożyły się na odrobienie strat.

Korona Kielce — Raków Częstochowa 0:2 (Crnac 3′, Kochergin 6′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ