Powrót księcia – Griezmann znów w Atletico

W ostatni dzień okienka transferowego w Hiszpanii wybuchła bomba – Antoine Griezmann znów przywdzieje koszulkę Los Colchoneros. Wydawało się, że transfer ten upadł już wiele dni temu, nieoczekiwanie jednak Atletico i FC Barcelona doszły do porozumienia. Jaki jest ten ruch dla wszystkich zainteresowanych i co czeka Francuza na Wanda Metropolitano?

REKLAMA

Kaprysy Małego Księcia

By dodać całej sytuacji nieco perspektywy, cofnijmy się najpierw do roku 2018. Antoine Griezmann od dawna daje całemu światu sygnały, że nie miałby nic przeciwko odejściu z Atletico. Jednocześnie jednak ciągle nie podejmuje decyzji odnośnie swojej przyszłości. Saga transferowa z jego udziałem ciągnie się nieznośnie długo, kibice z Madrytu mają już dość humorów ich gwiazdora. W końcu, za pomocą przydługiego filmu dokumentalnego, Francuz ogłasza pozostanie w Madrycie. Mówi w nim o chęci zdobycia Ligi Mistrzów, o potrzebie rozwoju swojego i klubu.

Do Atleti wraca jako świeżo upieczony Mistrz Świata i kibice dość szybko wybaczają mu medialną sagę. Sezon 18/19 nie jest jednak dla Rojiblancos specjalnie udany, z LM odpadają w 1/8 finału z Juventusem, a ligę kończą na 2. miejscu za FC Barceloną. Sam „Mały Książę” kończy sezon z 21 bramkami i 8 asystami w 48 meczach, znów potwierdzając swoją klasę.

Jest rok 2019. Kolejny raz jesteśmy świadkami transferowych perypetii Francuza ciągnących się miesiącami, tym razem jednak transfer staje się faktem – Griezmann ląduje w Barcelonie, z którą był już łączony rok wcześniej. Katalończycy wykładają za francuskiego zawodnika 120 mln €, ewidentnie wierząc w jego przydatność na Camp Nou. Sam zainteresowany cieszy się perspektywą grania dla klubu, z którym ma większą szansę sięgać po trofea.

Pobyt na Camp Nou

Przygoda Griezmann’a z Barceloną właśnie się kończy. Nie można nazwać jej kompletnym niewypałem, byłaby to spora niesprawiedliwość. Bilans Antoine’a w Barcelonie wynosi ostatecznie 35 bramek i 17 asyst w 102 meczach. Nie są to może liczby rzucające na kolana, ale jest to całkiem przyzwoity wynik jak na zawodnika, który nie jest typowym napastnikiem. No ale właśnie, słowo „przyzwoity”. Przyzwoitość nie jest czymś, czego wymagano od Francuza na Camp Nou. Griezmann miał czarować, zostać drugim po Leo Messim generałem prowadzącym Blaugranę do kolejnych zwycięstw. Tak się jednak nie stało.

Francuz pomimo pojedynczych świetnych występów, nigdy nie wpasował się do zespołu z Katalonii. Nigdy też nie nawiązał do świetnych kampanii w barwach Atletico, gdy był niekwestionowanym liderem na boisku. Chyba właśnie tutaj pojawia się problem, Griezmann nigdy nie pasował do FC Barcelony. Nie miał szans, by posiadać status najważniejszego zawodnika na murawie, wokół którego toczy się gra. Miał stać się jednym z trybików maszyny i okazał się niepasującym elementem. Drzemały w nim wielkie możliwości, które jednak nijak nie były wykorzystywane – ani przez trenerów Barcy, ani przez samego zawodnika.

Powrót do Madrytu

Antoine wraca teraz na Wanda Metropolitano. Początkowo w ramach wypożyczenia, które w przyszłym roku ma skończyć się wykupem za 40 mln €. Mając w pamięci powyżej opisane wydarzenia, nie może dziwić, że nie wszyscy kibice Rojiblancos pałają do tego transferu entuzjazmem. Ich klub dobrze poradził sobie po odejściu krnąbrnego Francuza i bez jego pomocy wrócił na ligowy szczyt. Jedyne, co może przekonać tych kręcących nosem o słuszności powrotu Griezmann’a, to będzie dobra gra piłkarza – tylko i aż tyle. Jak pod kątem czysto sportowym wygląda zatem ten transfer?

Griezmann wraca do klubu będącego silniejszym, niż w momencie transferu z 2019 roku. Wraca do zaspołu będącego po udanej rewolucji kadrowej. Drużyny pełnej wartościowych zawodników, nieunikających odpowiedzialności za grę. Czy w tym składzie znajdzie się miejsce dla dawnego reżysera gry Atleti?

Wszystko w rękach Diego Simeone, który znakomicie zna Antoine’a i jest wielkim orędownikiem jego talentu. Jeśli ktoś może sprawić, by gwiazda z Francji znów zaczęła jasno świecić, nie ma do tego lepszego fachowca niż argentyński szkoleniowiec. Sam zawodnik również doskonale wie, czym jest gra pod batutą Simeone i nie powinien mieć problemów z zaakceptowaniem zadań wyznaczonych mu przez Cholo. Miejsce w jedenastce Atleti nie zostanie podane francuskiemu zawodnikowi na srebrnej tacy, skończyły się czasy jego nietykalności. Jeśli jednak Antoine nawiąże do swojej dyspozycji z poprzednich lat, może być jednym z kluczowych elementów układanki Simeone. Z czasem Griezmann znów może zostać łącznikiem pomiędzy pomocą i napadem Rojiblancos. Dla zawodnika dobrze wypełniającego taką rolę, miejsce w składzie Atletico znajdzie się bez problemu.

Jeśli współpraca z Suarezem, Correą, Llorente i spółką będzie się układać, Antoine znów może zostać księciem Wanda Metropolitano. Na razie jednak czeka go ciężka praca, by na ten status zapracować.

REKLAMA

fot. Atletico Madryt/Twitter

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,594FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ