Pasiaste sny o potędze. Dlaczego Cracovia wciąż jest tylko średniakiem?

W tym roku minie 71 lat odkąd Cracovia po raz ostatni stawała na podium piłkarskich mistrzostw Polski. Po powrocie do Ekstraklasy w 2004 roku nadzieje sympatyków Pasów na zmianę gasną i są podsycane. W międzyczasie obserwowaliśmy sezony, gdy ich ulubieńcy skazani byli na walkę o utrzymanie, ale i takie, gdy podium było na wyciągnięcie ręki. Janusz Filipiak od wielu lat wspomina o planach budowy wielkiej Cracovii. Tymczasem stan na dziś to 8. miejsce w ligowej tabeli, porażka w Pucharze Polski z Resovią i oczekiwanie na jakikolwiek zimowy transfer.

REKLAMA

Cracovia ma wielkie plany, ale czy je realizuje?

Właściciel Cracovii od dawna chodzi własnymi ścieżkami. Gdyby prześledzić wywiady udzielane na przestrzeni ostatnich 15 lat, trafimy na wiele wypowiedzi, które… źle się zestarzały. W 2009 roku deklarował przecież, że Pasy są 2-3 lata od europejskich pucharów i realnie myślą o grze w Lidze Mistrzów. Od tamtej pory piłkarze Cracovii rozegrali 5 spotkań w kwalifikacjach Ligi Europy, nie wygrywając żadnego z nich. Z jednej strony mówimy o człowieku, który sprawia wrażenie eksperta mającego rozsądny plan. Odniósł sukces w biznesie, ma pomysł i środki by powtórzyć to w świecie futbolu. Z drugiej – piękne opowieści pozostają pięknymi opowieściami, bez większego przełożenia na rzeczywistość. Zamiast podboju Europy obserwowaliśmy nieudane potyczki z ekipami ze Słowacji, Macedonii czy Białorusi.

Pomysł Janusza Filipiaka sam w sobie jest jednak bardzo dobry

Cracovia nie ma takiego potencjału finansowego, by co okienko przeznaczać po kilka milionów euro na wzmocnienia. Drogą, którą mają podążać Pasy jest rozwój akademii i obiektów treningowych. Właściciel klubu wierzy w to, co przed laty zapowiedział Michał Probierz. Zamiast przepłacać na graczy innych klubów, lepiej wychować własnych. To ma sens! Patrzymy na kadrę Jacka Zielińskiego i widzimy takich graczy jak Rakoczy, Myszor, Knap. Jeśli do klubu mają trafiać przeciętni obcokrajowcy, to rzeczywiście lepiej poczekać i zaufać młodzieży. Dziś może ich potencjał pozwala tylko na ósme miejsce, ale jeśli będą się rozwijać, przyszłość będzie należeć do nich.

Filipak nie chce powtórzyć błędów lokalnej rywalki. Wisła Kraków przez lata żyła nie myśląc o przyszłości i dziś ponosi tego konsekwencje. Kibicom polityka jazdy na 3. biegu nie może się podobać i chcą czegoś więcej. Cracovia musi być jednak świadoma, że taka jazda ma sens, jeśli w odpowiednim momencie zdołają przyśpieszyć. Z tym jest niestety wielki problem. Schemat „dziś jest średnio, ale za chwilę będzie super” przestał kogokolwiek zadowalać. Na przestrzeni ostatnich 15 lat obserwowaliśmy więcej planów niż realnych osiągnięć. Trenerzy się zmieniają, piłkarze przychodzą i odchodzą, a szczytem marzeń Cracovii wciąż jest miejsce numer 4.

Budowanie, łatanie, budowanie, łatanie…

Pelle van Amersfoort, Sergiu Hanca, Mateusz Wdowiak, Miroslav Covilo. Przez ostatnie lata z Cracovii odeszło wielu zawodników, którzy powinni być filarami na długie lata. Na żadnych z wymienionych piłkarzy Pasy nie zarobiły. Zresztą, przez ostatnie 5 lat obserwowaliśmy ledwie 2-3 hitowe sprzedaże – Kapustkę, Piątka, na upartego Helika (chociaż czy 800 tys. euro to duży zarobek?). Pasy co jakiś czas zaskoczą na rynku transferowym, kontraktując takich zawodników jak Yevgen Konoplyanka, Virgil Ghita czy Patryk Makuch. Kiedy jednak jedna pozycja jest wzmacniana, na innej powstaje dziura.

W zimowym okienku z drużyny odszedł Matej Rodin, który jesienią miał pewne miejsce w składzie. Kontuzji doznał Mathias Rasmussen. Co gorsze, w czerwcu skończą się kontrakty Karola Niemczyckiego, Floriana Loshaja, Kamila Pestki, Yevgena Konoplyanki i Michala Siplaka. Wypożyczenie wypełni Paweł Jaroszyński. Kibice Cracovii niecierpliwą się czekając na zimowe wzmocnienia, a przecież jeszcze kilka miesięcy i może dojść do znacznych osłabień składu! Stefan Majewski w rozmowie z Dziennikiem Polskim przyznał, że rozmowy z piłkarzami trwają, tak samo jak negocjacje z potencjalnymi wzmocnieniami. Na mniej niż 2 tygodnie przed powrotem ligi i starciem Cracovia – Górnik Zabrze, kibice otrzymują pogłoski o transferach Etzaza Hussaina i Anzora Mekwabiszwiliego. Obaj piłkarze mogliby być rozsądnymi wzmocnieniami. Kiedy jednak Pasy w pocie czoła szukają graczy do środka pola, za chwilę mogą stracić 6 innych zawodników, którym kończą się kontrakty.

Cracovia myśli o przyszłości ale wybiórczo

Utrzymać ważnych graczy, wprowadzać młodzież do gry, systematycznie dokonywać wartościowych wzmocnień. To powinny być trzy filary rozwoju Cracovii. Plany Janusza Filipiaka mają sens, ale trudno o konsekwentne działanie, skoro co chwilę któryś z elementów zawodzi. Przed przerwą zimową Pasy mogły postawić sobie kilka celów i dwa z nich wciąż nie są zrealizowane. Okienko zostało przespane i na chwilę przed powrotem ligi pojawia się temat sprowadzenia kogokolwiek (czyt. potencjalne transfery Kamila Drygasa i Tomasa Petraska). Pestka czy Niemczycki mogą podbijać stawkę przy przedłużeniu umowy? Nic dziwnego, skoro klub zmarnował tyle miesięcy i budzi się w ostatniej chwili.

Wracając do początku tekstu, zgadzam się z właścicielem Cracovii w kwestii myślenia o przyszłości. Mistrzostwo Polski ma wynikać z rozsądnego planu, a nie jednorazowego wyskoku. Tylko, czy w ekipie Pasów takie myślenie przyszłościowe ma miejsce? Kwestia braku przedłużenia umów czy przeciągających się wzmocnień pokazują, że ta machina ma wiele skaz. W każdym planie są takie momenty, że trzeba skorygować błędy. Jeśli Cracovia nie zrozumie swoich, a Janusz Filipiak będzie słuchał potakiwaczy zapewniających, że wszystko jest na najlepszej drodze i nie ma powodów do obaw – zespół pozostanie średniakiem, który nie potrafi podskoczyć na wyższy poziom.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ