To już jest koniec. Mimo ambitnego meczu odpadamy z Mundialu

Po raz pierwszy od 1986 roku mieliśmy okazję obserwować reprezentację Polski w fazie pucharowej mistrzostw świata. Grupowa klęska z Argentyną ostudziła jednak nastroje w polskim społeczeństwie, tym bardziej że w walce o ćwierćfinał czekała na nas reprezentacja Francji.

REKLAMA

Pierwsza połowa była sporym szokiem dla większości obserwatorów

Przez długie momenty obserwowaliśmy absolutnie zaskakujący scenariusz. Biało-czerwoni utrzymywali się przy piłce, skupieni na ataku pozycyjnym. Z kolei Francuzi wycofali się na swoją połowę, zostawiając sporo miejsca polskim piłkarzom. Zespół Michniewicza uchodzący za najbardziej defensywnie grającą ekipę na Mundialu, teraz notował wyższe posiadanie piłki niż obrońcy tytułu mistrzowskiego.

Co bardzo ważne, nie ograniczaliśmy się do prostych pomysłów pokroju „lagi” na Roberta Lewandowskiego. Potrafiliśmy rozegrać piłkę przez środek, uruchomić akcje skrzydłami. Ba! Polacy mieli odwagę błysnąć efektowną sztuczką techniczną, rozgrywać piłkę szybką wymianą podań. Niestety, wkładając sporo sił w kreowanie akcji ofensywnych, musieliśmy zachować pełną koncentrację w defensywie. Tego zabrakło w 30. minucie, gdy strata Przemysława Frankowskiego nie skończyła się straconym golem jedynie przez brak celności Olivera Giroud.

8 minut później biało-czerwoni mogli i powinni wyjść na prowadzenie, ale na linii bramkowej znalazł się jeden z defensorów Trójkolorowych. Gdy wydawało się, że to Polacy są bliżsi trafienia, Wojtek Szczęsny musiał skapitulować po uderzeniu Olivera Giroud. Po bardzo dobrej połowie w wykonaniu Polaków, Francuzi schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.

źródło: twitter/football_inf0

Po zmianie stron podopieczni Deschampsa od razu starali się zamknąć mecz, szukając rajdów skrzydłami

Mecz stał się otwarty, pojawiło się jeszcze więcej miejsca między liniami. Polacy odważnie przesunęli się bliżej bramki rywala. Na ogromne pochwały zasługuje w tym miejscu Piotr Zieliński, który uczestniczył w większości akcji. Zawodnik Napoli potrafił rozgrywać, dryblować, nabierać Francuzów swoimi zwodami. Niestety, nie przekładało się to konkretne akcje bramkowe. Widać było, że biało-czerwoni chcą walczyć o wyrównanie i czują się dobrze na murawie. Nadzieje na wyrównanie rosły z minuty na minutę…

Zaryzykowaliśmy, Kylian Mbappe skorzystał z podania Ousmane Dembele i podwyższył rezultat na 2:0. Ten gol praktycznie zamknął mecz. Kolokwialnie rzecz ujmując, z naszych reprezentantów „zeszło powietrze” i pogodzili się, że szanse na odrobienie strat są już znikome. Walczyliśmy dzielnie, ale przeciwnicy wyczekali na swoje momenty i je brutalnie wykorzystali. W końcówce Mbappe podwyższył jeszcze na 3:0, a ze strony Polaków udało się jedynie strzelić gola honorowego — po rzucie karnym wykonanym przez Roberta Lewandowskiego. Możemy cieszyć się, że mistrzostwa kończymy mimo wszystko miłym akcentem, bowiem z pewnością nie zasłużyliśmy na klęskę 0:3. Wynik nie jest korzystny, ale sama gra zasiała ziarno nadziei na przyszłość.

Odpadamy z Mundialu po naszym najlepszym meczu na turnieju

Zawodnicy Czesława Michniewicza nie wyglądali dziś źle i długimi momentami walczyliśmy jak równy z równym przeciwko aktualnym mistrzom świata. Zabrakło koncentracji, szczęścia, pewnie także umiejętności w tych decydujących momentach. Polscy piłkarze zasłużyli na brawa za ambitny występ z Francją, ale absolutnie nie ma sensu popadać w zachwyt. Przed tą kadrą jeszcze wiele pracy.

Dziś przekonaliśmy się, że nie musimy pękać nawet przed takim rywalem jak Francuzi. Nie cieszmy się jednak z „pięknej porażki”. Zróbmy wszystko, by na kolejnym turnieju postarać się o rewanż. Ta kadra ma potencjał i musimy mierzyć wysoko.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ