Miedziowy kolor niedosytu. Dlaczego Legnica zawiodła w Ekstraklasie?

Miedź Legnica spadnie z Ekstraklasy. Najlepsza drużyna poprzedniego sezonu Fortuna 1 Ligi traci w tym momencie aż 10 punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie, tymczasem sama uzbierała ledwie 21 „oczek” na przestrzeni 28 kolejek. Zespół, który w rozgrywkach 2021/22 zdystansował Widzew Łódź, zaliczył bolesne zderzenie z rzeczywistością, tkwiąc w strefie spadkowej od… sierpnia ubiegłego roku. Dlaczego „Miedziowi” nie zdołali pójść drogą Warty Poznań czy Stali Mielec? Jakie błędy popełniono i czy można było ich uniknąć?

REKLAMA

Brak fundamentów

Widzew w maju 2022 roku przegrał u siebie 1:4 z Resovią Rzeszów. Wynik przykry, ale zarazem niewiele zmieniający w kwestii długofalowych planów. Bramki bronił wówczas Henrich Ravas, w defensywie grał Marek Hanousek, a za kreowanie i wykańczanie akcji odpowiadali Bartłomiej Pawłowski oraz Ernest Terpiłowski. Zespół Janusza Niedźwiedzia zmienia się, ale jest to rozsądny rozwój, a nie niekończąca się rewolucja.

W przypadku Miedzi, mamy dziś do czynienia z zupełnie innym zespołem niż ten, który walczył o Ekstraklasę. W maju ubiegłego roku Miedź Legnica pokonała u siebie Widzew Łódź 1:0, ale goście zachowali spokój, a gospodarzy pochłonął chaos. Łodzianie przegrali bitwę, jednak ufali, że mają dobrych żołnierzy, którzy poradzą sobie na wojnie. Gospodarze mieli słabe fundamenty, a piłkarze robiący wynik w Fortuna 1 Lidze nie cieszyli się zaufaniem już po awansie do Ekstraklasy.

Eksperymenty na żywym organizmie

Skoro dotychczasowi zawodnicy nie budzili zaufania, to poszukiwano nowych. Nie mając większych środków na transfery, sprowadzano głównie piłkarzy bez kwoty odstępnego. To było błędne koło. O ile bowiem taki Giannis Masouras ma potencjał piłkarski, a Dimitar Velkovski to zawodnik ucierający się o reprezentację Bułgarii, o tyle „nowi” potrzebowali czasu, a gdy zawodzili – szukano kolejnych. W meczu ze Stalą Mielec doświadczenie czterech defensorów Miedzi wynosiło łącznie… 51 spotkań w barwach tego klubu. Trudno o jakiekolwiek automatyzmy, skoro cała defensywa to przedstawiciele 4 różnych nacji, których wspólne występy w takim zestawieniu personalnym można to raptem kilka spotkań.

O ile w przypadku Widzewa, Janusz Niedźwiedź wchodząc do Ekstraklasy miał gotowy szkielet i obecnie dopasowuje do niego nowe elementy, o tyle w Legnicy obserwowaliśmy budowę od podstaw. Margines błędu był niewielki, a oczekiwania ogromne. Sternik jakim był Wojciech Łobodziński opuścił okręt po 12 kolejkach, ale jego następca – Grzegorz Mokry nie zdołał załatać dziur w pokładzie. Miedź walcząc o utrzymanie, szukała swojej tożsamości na boiskach Ekstraklasy i do dziś trudno oceniać co właściwie miało być znakiem rozpoznawczym tego zespołu. Nie grzeszą wybitną grą z kontry, nie egzekwują dobrze stałych fragmentów. Po spadku drużynę trzeba będzie przebudować na nowo, bo dalej nie znalazła swoich fundamentów, a zatrudnieni obcokrajowcy prawdopodobnie lada chwila opuszczą klub.

Miedź szukała swoich atutów, ale ich nie znalazła

Paradoksalnie, Miedź mogłaby w tym momencie zbierać pochwały. Dwa ostatnie spotkania to remisy z Legią Warszawa oraz Stalą Mielec. W obu przypadkach gola na wyrównanie stracili w 5 minucie doliczonego czasu gry. Legniczanie rozgrywali w tym sezonie wiele wyrównanych pojedynków, w których błysk indywidualności mógł zrobić różnicę. O ile wspomniany Widzew ma Bartłomieja Pawłowskiego, o tyle wskazanie lidera Miedzi jest trudnym zadaniem. Zdecydowanie nie został nim Kamil Drygas, który z upływem tygodni dostosował się do przeciętności reszty zespołu. Od wielu tygodni obserwujemy walkę z cieniem, w którym piłkarze Miedzi niby chcą walczyć o utrzymanie, a jednak rzadko trafiają za 3 punkty.

Miedź nie miała planu na Ekstraklasę – z perspektywy czasu widać to doskonale. Działania w trakcie sezonu były próbą doraźnego działania, ale przynosiły znikome efekty. Po spadku drużynę czekają kolejne zmiany, i prawdopodobnie czas stabilizacji, który prawdopodobnie wyjdzie drużynie na dobre. Działacze muszą się jednak nauczyć, że sam awans do Ekstraklasy to tylko przystanek, a nie meta. Nie można budować zespołu pod walkę o czołowe lokaty pierwszej ligi, a zarazem taką, której nie będzie ufać się w Ekstraklasie. Niech ten sezon będzie lekcją, z której zostaną wyciągnięte wnioski.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,624FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ