Matthias Ginter piłkarzem Freiburga – rzadki przykład futbolowego romantyzmu

Matthias Ginter został dość nieoczekiwanie ogłoszony zawodnikiem Freiburga. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że 28-letni środkowy obrońca reprezentacji Niemiec łączony był z najsilniejszymi drużynami Bundesligi, a także czołowymi ekipami Serie A. Jak się jednak okazało, wart przeszło 24 miliony euro zawodnik wzmocnił Freiburg, który wciąż ma spore szanse na zaliczenie szokująco udanego sezonu. Pod koniec maja czeka ich finał Pucharu Niemiec, a w Bundeslidze okupują pozycję numer 4 – tracąc ledwie 3 punkty do podium. Czy na naszych oczach rodzi się nowa siła niemieckiego futbolu?

Zaskakujący powrót

REKLAMA
źródło: twitter/scfreiburg

Jak donosi portal „kicker.de”, defensor po zmianie pracodawcy będzie mógł liczyć… na mniejszą pensję niż ta, którą otrzymywał w Borussii Moenchengladbach. Co więcej, niemieccy dziennikarze jasno wskazują na kluby, które w ostatnim czasie kusiły go współpracą. Wśród nich były takie marki jak AS Roma, Atletico Madryt, Inter Mediolan czy Aston Villa. Ginter, któremu kończyła się umowa z Gladbach miał stosunkowo komfortową sytuację. Będąc graczem bez kwoty odstępnego, mógł oczekiwać sporych pieniędzy za sam podpis pod umową i wyższej pensji. Zamiast tego, zdecydował się wrócić do drużyny, z którą jest sentymentalnie związany. Przypomnijmy, że mowa o piłkarzu, który w młodości reprezentował już barwy Freiburga, trenując pod okiem jej obecnego szkoleniowca Christiana Streicha. Dla reprezentanta Niemiec będzie to swoisty sentymentalny powrót „do domu”.

Jednym z liderów drużyny jest jej kapitan – Christian Gunter

Doświadczony boczny obrońca związany jest z Freiburgiem praktycznie od początku swojej kariery piłkarskiej. W jego barwach rozegrał dotychczas 330 spotkań, wcześniej przebijając się przez zespoły młodzieżowe i rezerwy. Jak sam przyznaje, będąc jeszcze nastolatkiem poznał niejakiego… Christiana Streicha, który pomógł rozwinąć mu się jako piłkarz. Dziś, ten sam Streich prowadzi Freiburg. Pierwszy zespół trenuje od przeszło dekady, ale z klubem związany jest od 1995 roku.

Wśród kibiców drużyny, szkoleniowiec traktowany jest jako ktoś normalny. Ktoś, kto zachowywał się tak samo gdy walczył o utrzymanie w Bundeslidze, następnie gdy na jej zapleczu bił się o powrót, a także dziś, mając przed sobą perspektywę życiowego sukcesu. Chrisitan Streich w wywiadzie dla oficjalnej strony Bundesligi przyznał, że kluczem jest samo podejście do futbolu. Jako trener stara się czerpać przyjemność ze swojej pracy i przede wszystkim cieszyć piłką nożną – a dopiero później martwić o stawiane cele. Nie próbuje na siłę nakładać presji na swoich graczy. Być może właśnie to sprawia, ze taki piłkarz jak Gunter nie myśli o zmianie pracodawcy. Może dlatego Ginter odpuścił lepsze finansowo oferty, by znów współpracować z ulubionym szkoleniowcem?

Wspomniany Gunter, zapytany o nadchodzący finał Pucharu Niemiec żartował, że Freiburg jest drużyną, której będą kibicować wszyscy Niemcy

Lipsk traktowany jest jako „sztuczny twór”, zespół zbudowany za potężne pieniądze, który kupił swoje miejsce w historii. Freiburg w oczach opinii publicznej to „zwykły klub”. Klub, który konsekwentnie budował swoją pozycję w niemieckim futbolu. Osobiście odnoszę wrażenie, że obecne miejsce w ligowej tabeli jest zdecydowanie lepsze niż pozwalałby na to potencjał sportowy. W kadrze nie ma wielkich gwiazd, ale różnicę robi kolektyw. Streich nie uznaje stagnacji, w ciągu miesiąca potrafi testować 4 różne ustawienia, od 5-4-1 przez 3-4-3 na 4-4-2 skończywszy. Cały czas szuka optymalnej taktyki, szanując jej wykonawców.

Aż się nie chce wierzyć, ale według portalu „kicker.de” funkcjonowanie pierwszego zespołu Freiburga to roczne koszty rzędu… 40 milionów euro. Żeby było ciekawiej, pensje graczy to według wyliczeń „salarysport.com” ledwie 12 milionów euro. W lidze, w której nie brakuje graczy o wyższej pensji, o puchary bije się ekipa, w której łączna pensja WSZYSTKICH graczy jest niższa niż zarobki jednego Leroya Sane.

Nie jestem przekonany, czy na naszych oczach rodzi się nowa siła niemieckiego futbolu

Freiburg nie ma mocarstwowych ambicji, chcąc przede wszystkim dobrze grać w piłkę. Absolutnie nie zdziwi mnie, jeśli w kolejnym sezonie nie znajdą się nawet w czołowej ósemce Bundesligi. Nie piszę jednak tego, by umniejszać osiągnięcia drużyny. W tym momencie są w tabeli wyżej niż RB Lipsk, Eintracht Frankfurt czy Borussia Moenchengladbach. Wydaje się jednak, że w klubie chcą twardo stąpać po ziemi i nie podnoszą głosów o ataku na pozycję Bayernu Monachium.

Według ostatnich doniesień, jednym z celów transferowych na lato będzie Steffen Tigres z Borussii Dortmund. 23-letni napastnik ostatnio leczył kontuzje, ale eksperci uważają go za niezwykle bramkostrzelnego snajpera. To również pokazuje, że Freiburg nie będzie przepłacał. Wzmocni się, bo chciałby pokazać się z dobrej strony w europejskich pucharach, ale najważniejsze – chce zachować własną tożsamość. Jeśli tak jak Matthias Ginter chcesz być jej częścią – powitają cię z otwartymi rękami. Jeśli oczekujesz wielkich pensji i statusu supergwiazdy – to nie jest klub dla ciebie.

Sourcekicker.de
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ