Łukasz Fabiański wskoczył do bramki i West Ham wygrał z Tottenhamem

Na zakończenie 15. kolejki Premier League Tottenham na własnym stadionie podejmował West Ham. Zespół Ange’a Postecoglou walczył o to, aby przełamać serię czterech meczów bez zwycięstwa, ale paradoksalnie nastroje w obozie Kogutów były dobre. To dzięki ostatniemu remisowi z mistrzem Anglii, Manchesterem City na Etihad. W zespole Davida Moyesa doszło natomiast do istotnej zmiany z naszej perspektywy, ponieważ do bramki w miejsce kontuzjowanego Areoli wskoczył Łukasz Fabiański.

REKLAMA

Zespół Davida Moyesa zawsze miał problemy z ekipami z big six na wyjazdach

Trener Młotów często do takich spotkań podchodzi bardzo zachowawczo okopując się na własnej połowie za podwójną gardą. Dziś West Ham przez większość meczu grał właśnie w taki sposób i nie zmieniła tego nawet bramka gospodarzy zdobyta po rzucie rożnym i uderzeniu głową wracającego do podstawowego składu po odbyciu kary zawieszenia za czerwoną kartkę Cristiana Romero. Goście bali się podjąć ryzyka i na własne życzenie dali się zdominować. W pierwszej połowie spędzili zaledwie 24% czasu gry przy futbolówce. A West Ham przecież nie jest zespołem ubogim kadrowo. Z Bowenem, Paquetą, Kudusem, Ward-Prowsem, czy Alvarezem ich gra powinna wyglądać inaczej.

Tottenham grał natomiast bardzo płynnie. Mimo braków kadrowych nie rezygnują ze swojego sposobu gry. Dziś skutecznie budowali akcje od tyłu (choć West Ham niespecjalnie ich pressował) i tworzyli składne ataki pozycyjne. Grali w sposób, z jakiego zapamiętaliśmy ten zespół sprzed kontuzji Maddisona i van de Vena.

Goście po przerwie nieco zmienili nastawienie

Szybko, bo już w 52. minucie dało im to wyrównanie, ale – nie oszukujmy się – przy golu ogormnie dopisało im szczęście. Po strzale Kudusa piłka zrobiła podwójny rykoszet od graczy Tottenhamu i spadła prosto pod nogi Bowena, który miał przed sobą tylko bramkarza. Ta bramka dodała gościom skrzydeł. West Ham nadal przez większość czasu był zepchnięty blisko własnej bramki, ale potrafił odgrażać się kontrami. Tottenham szukał gola, szukał, ale nie mógł znaleźć i w końcu… sam podarował go West Hamowi. Udogie za lekko zagrał do Vicario i Ward-Prowse to wykorzystał dając prowadzenie Młotom.

Tottenham próbując zmienić stan meczu nie grał już tak dobrze dobrze, jak wcześniej. Dochodził do pola karnego i tam się zatrzymywał na zasiekach Młotów. Zespół Davida Moyesa miał dziś sporo szcześcia, ale świetną defensywą pod koniec meczu mocno zapracował, aby dowieżć korzystny wynik i zgarnąć komplet punktów.

Tottenham 1:2 West Ham (11′ Romero – 52′ Bowen, 74′ Ward-Prowse)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,645FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ