ŁKS wyszarpuje komplet punktów. Niesamowita końcówka w Łodzi!

Po dwóch porażkach na początku sezonu ŁKS miał coś do udowodnienia swoim kibicom. O ile słabszy występ z Legią Warszawa dało się wkalkulować, tak porażka z Ruchem, dodatkowo w fatalnym stylu, nie mogła napawać nikogo w Łodzi optymizmem. Korona natomiast zremisowała ze słabym Śląskiem, nie grając drugiego meczu, gdyż Raków postanowił przełożyć spotkanie ze względu na występy w eliminacjach do LM. Obie ekipy w teorii są możliwymi kandydatami do spadku, a mecz ten był jednym z gatunków tych za sześć oczek.

REKLAMA

Pierwsza połowa i pierwszy gol w sezonie

Na początku pojedynku to Korona przejęła inicjatywę na murawie. ŁKS cofnął się do defensywy, a Scyzoryki nieustannie próbowały napierać na bramkę gospodarzy. Goście mieli problemy ze skutecznością, co przełożyło się na ledwie jeden celny strzał w pierwszej połowie. Rycerze Wiosny mieli sporo szczęścia, bo Korona powinna była stworzyć znacznie większe zagrożenie pod ich bramką.

ŁKS był tego wieczoru znacznie bardziej wyrachowany. Drużynie z Łodzi wystarczył ledwie jeden celny strzał, aby objąć prowadzenie. Ten został oddany przez Daniego Ramireza. Hiszpan pokonał bramkarza rywali z rzutu karnego. Sposób, w jaki wykorzystał jedenastkę, mógłby być pokazywany jako poradnik dla młodych adeptów futbolu. Siła, moc, precyzja oraz wyrachowanie godne najlepszych w tym fachu. Korona grała zatem lepiej, ale to ŁKS schodził na przerwę w znacznie lepszych nastrojach.

Bobek – ufam tobie

Młody golkiper kolejny raz udowodnił, że zasługuje na miejsce między słupkami bramki ŁKS-u. Scyzoryki kontrolowały sytuacje, ale wszelkie groźne strzały ciągle zatrzymywały się na Bobku. Alexander dwukrotnie pięknymi paradami ratował swój zespół, przedłużając nadzieje beniaminka na pierwszy komplet punktów. Zawodnicy Korony nie ukrywali frustracji, gdy kolejny raz „młodziak” niweczył ich próby odrobienia wyniku.

Bobek skapitulował dopiero w 88′ minucie meczu. To wtedy po zagraniu ręką przez jednego z łódzkich obrońców sędzia Marciniak postanowił wskazać na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Dalmau, który pewnie wykorzystał prezent od swoich rywali. Na tablicy wyników mieliśmy remis, a do końca meczu pozostały ledwie minuty. Wiele osób myślało zatem, że podział punktów będzie nieunikniony.

Źródło: CANALPLUS_SPORT/ X

Nic bardziej mylnego. Gospodarze zaczęli walczyć o każdą piłkę, dając z siebie 110%. W końcówce spotkania dostali rzut rożny. Na zegarku zostało wtedy ledwie 60 sekund, a kibice wiedzieli, że może być to ostatnia okazja na zwycięstwo. Z główki uderzył Tutyskinas i… dał ŁKS-owi upragniony komplet punktów. Bramkarz Korony nie mógł zrobić kompletnie nic, a stadion w Łodzi oszalał ze szczęścia.

ŁKS nagrodzony za upór

W teorii, przed rozpoczęciem tego meczu, większość kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego remis z Koroną wzięłaby z ogromnym szacunkiem. Po słabym początku sezonu pierwszy punkt w Ekstraklasie należy bowiem szanować i ciężko jest podejść do sprawy inaczej. Najważniejsze było bowiem z Koroną nie przegrać, gdyż może się ona okazać jednym z głównych przeciwników walce o utrzymanie w Ekstraklasie.

Rycerze Wiosny dali jednak od siebie „coś ekstra”. Ofiarna walka do samego końca opłaciła się, dzięki czemu ŁKS opuścił strefę spadkową i dopisał do swojego konta bardzo cenne trzy punkty. Korona natomiast była bliska powtórzyć rezultat z meczu ze Śląskiem, ale tym razem zabrakło im koncentracji. Scyzoryki mogą mieć do siebie pretensje, bo w teorii prezentowali się tego wieczoru nieco lepiej. W piłce wygrywa jednak ten, który zagra skuteczniej, a dziś tą drużyną był ŁKS.

ŁKS 2:1 Korona Kielce (28′ Dani Ramirez (k), 90+9′ Tutyskinas,, 88′ Dalmau (k))

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ