Ktoś podmienił Motor Lublin. Remis i pudło sezonu w meczu beniaminków

Sobotę z PKO BP Ekstraklasą rozpoczęliśmy od spotkania beniaminków w Lublinie. Motor Lublin wygrał tam z Lechią Gdańsk 1:0. Jeśli ktoś się nastawiał na obejrzenie ekscytującego meczu, w którym gospodarze znów pokażą swoją najlepszą twarz, to obecnie może czuć się zawiedziony. Nie można tego jednak powiedzieć o bezstronnych fanach, którzy po prostu kochają Ekstraklasę. Runda zimowa ruszyła wczoraj, a my już dostaliśmy mocną kandydaturę do miana pudła sezonu.

Całą jesień i zimę o Lechii pisano głównie ze względu na pozaboiskowy bałagan albo za ich przeciętną postawę sportową. Lublinianie za to byli określani jako największa niespodzianka rundy i zespół grający przyjemnie dla oka. Oglądając pierwszą połowę, można było mieć wątpliwości, która z drużyn to ta lepiej odbierana. Piłkarze Mateusza Stolarskiego nie wyglądali jak ci, których pamiętaliśmy z emocjonujących spotkań sprzed zimowej przerwy. Brakowało w ich grze iskry, którą się wyróżniali w przeszłości. Może to brak Sergiego Sampera tak wpłynął na drużynę? Bardzo prawdopodobne.

REKLAMA

Lechia radziła sobie zaskakująco dobrze

Nie było jednak tak, że lublinianie byli na boisku nie wiadomo jak tragiczni. Po prostu w ciągu pierwszych 45 minut na ich tle Lechia Gdańsk wyglądała lepiej, niż można było się tego po niej spodziewać. Goście stwarzali sobie więcej szans i pod bramką Kacpra Rosy byli konkretniejsi. Bramkarza Motoru na początku przetestował Bogdan Viunnyk, bliżej przerwy w słupek z bliska trafił Tomas Bobcek. Duet napastników ekipy z Gdańska do siatki nie trafili, ale zrobili więcej, niż ofensywa rywali. W niej jedyną wyróżniającą się personą był Mbaye Jacques Ndiaye, jednak prócz tego, że był aktywny, to ciężko coś więcej o nim powiedzieć. W zespole z Lublina wyróżniał się także Arkadiusz Najemski, bez którego utrzymanie czystego konta do przerwy nie byłoby możliwe. 29-latek parokrotnie powstrzymywał groźne ataki przyjezdnych, blokował strzały i trzymał linię defensywną w ryzach.

W drugiej połowie Motor Lublin wreszcie się obudził i Mbaye Jacques Ndiaye miał świetną okazję. Senegalczyk postanowił jednak, że zamiast bramki woli zgłosić kandydaturę do konkursu „pudło sezonu”. Wyszło mu wybitnie. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.

Nie będziemy się więc pastwić nad skrzydłowym gospodarzy, bo gdyby piłka znalazła się w siatce, to VAR pewnie by gola anulował. Sam strzelający prawdopodobnie był na spalonym, a dodatkowo wcześniej jeden z zawodników Lechii był przytrzymywany, więc sędzia mógłby się dopatrzyć faulu. Mimo to Ndiaye po prostu musi trafić w takiej sytuacji.

Zmiany odmieniły mecz

Na tablicy wyników mieliśmy więc remis, a sam mecz nie porywał. Raz pod bramką Rosy zrobiło się groźniej, gdy główkował po rzucie rożnym Bobcek. Golkiper gospodarzy poradził sobie jednak z tym uderzeniem bez problemu. Całe szczęście Motor Lublin zdołał wreszcie się przebudzić z zimowego snu i przeprowadził akcję, po której padł gol. Mathieu Scalet podał na skrzydło do Filipa Wójcika, ten dograł piłkę w pole karne, gdzie dobrze odnalazł się Bartosz Wolski i napoczął rywali. Prócz piłkarzy trzeba pochwalić także trenera. Mateusz Stolarczyk Scaleta i Wójcika posłał do gry z ławki rezerwowych, więc określimy to tak – miał trener nosa do zmian.

Prowadzenia nie udało się jednak dowieźć do końca. Sędzia Piotr Lasyk po obejrzeniu powtórek na telewizorze VAR podjął decyzję o przyznaniu Lechii jedenastki za zagranie ręką w polu karnym Mathieu Scaleta. Słuszności tej decyzji nie będę tu oceniał. Stały fragment gry pewnie wykonał Camilo Mena, co dało remis i nadzieję na ciekawe końcowe minuty. Co z tego jednak, jeśli nawet 9 minut czasu doliczonego nie przyniosło nam nic wartego uwagi.

W lipcu w Gdańsku Motor pewnie pokonał Lechię 2:0, lecz w Lublinie zespoły podzieliły się punktami. Z przebiegu i wyglądu meczu można powiedzieć, że to sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Gdańszczanie dopisali do swojego skromnego dorobku jedno oczko po naprawdę niezłym meczu w ich wykonaniu. Cała drużyna wyglądała solidnie, mimo że w składzie brakowało, chociażby Rifeta Kapicia czy Ivana Zhelizko. Piłkarze z Lubelszczyzny natomiast prowadzili, ale całościowo nie był to ich dzień. Z pewnością każdy liczy, że Motor Lublin jak najszybciej nawiąże do formy sprzed przerwy zimowej i znów będziemy mogli się raczyć pięknem ich gry.

Motor Lublin – Lechia Gdańsk 1:1 (Wolski 78′ – Mena 85′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,715FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ