Kilka miesięcy i są efekty. Iraolaball w Bournemouth zaczęło działać

W tabeli formy za ostatnie pięć kolejek w Premier League znajdują się na 1. miejscu. Cztery zwycięstwa i remis to dorobek taki sam, jaki w tym okresie zanotował Liverpool oraz Aston Villa, ale Bournemouth ma najlepszy bilans bramkowy. Żaden zespół w tym okresie nie stracił mniejszej liczby goli, a bardziej skuteczna jest tylko jedna drużyna (ku zdziwieniu jest to Fulham). Co ciekawe, mówimy o klubie, który jeszcze miesiąc temu był obok beniaminków faworytem do spadku w oczach ekspertów. Andoni Iraola miał trudne początki na Vitality Stadium, ale w ostatnich tygodniach jego Bournemouth prezentuje się fantastycznie.

REKLAMA

Perspektywa byłego trenera

21 października. Na Vitality Stadium przyjeżdża Wolves, prowadzone przez poprzednika Andoniego Iraoli, Gary’ego O’Neila. Wilki wygrywają 2:1 będąc zespołem wyraźnie lepszym. Po 9 meczach Wisienki mają zaledwie 3 punkty i okupują przedostatnie miejsce w tabeli. Wolves, które O’Neil przejmował tuż przed startem sezonu, osłabione odejściami trzech środkowych pomocników (Rubena Nevesa, Joao Moutinho i Matheusa Nunesa), powiększa przewagę nad The Cherries do 8 „oczek”.

Gary O’Neil może do dziś czuć urazę do Bournemouth za to, jak został potraktowany przez włodarzy klubu tuż po sezonie, w którym jako szkoleniowiec stawiający dopiero pierwsze kroki w roli samodzielnego trenera wydostał beniaminka ze strefy spadkowej i utrzymał w lidze. W Bournemouth zadziałali zgodnie z powiedzeniem, że futbol to biznes, a w nim nie ma miejsca na sentymenty. Skoro pojawiła się okazja zatrudnienia jednego z najbardziej rozchwytywanych trenerów La Ligi to podpisano z nim umowę, a O’Neilowi podziękowano za dobrą pracę. Andoni Iraola dostał też duże finansowe wsparcie. Klub w lecie wydał ponad 100 mln funtów sprowadzając m.in. Tylera Adamsa, Luisa Sinisterrę (wypożyczenie) Hameda Juniora Traore, Alexa Scotta, Milosa Kerkeza, czy Justina Kluiverta. Wówczas wydawało się, że działacze Bournemouth muszą żałować swojej decyzji, a w mediach zaczęły pojawiać się pogłoski o potencjalnym zwolnieniu hiszpańskiego szkoleniowca.

Pressing to fundament filozofii Andoniego Iraoli

Ów informacje były prawdopodobnie tylko plotkami. Bill Foley, amerykański biznesmen, który przejął Bournemouth niemal równo rok temu miał świadomość na co się pisze zatrudniając Andoniego Iraolę. Pod wodzą Gary’ego O’Neila jego zespół grał futbol oparty na organizacji defensywnej. Hiszpan miał wprowadzić więcej elementów ofensywnych oraz zmienić sposób bronienia. W poprzednim sezonie Bournemouth było trzecią najbardziej pasywną w odbiorze drużyną (po Nottingham Forest i West Hamie) pozwalając rywalom średnio na 15,8 podań zanim podjęli próbę odbioru. Teraz wskaźnik PPDA (passes per defensive action) spadł do 11,5, co klasyfikuje ich na 8. miejscu w „rankingu intensywności” w Premier League. Liczba prób odbiorów w tercji ataku wzrosła natomiast z 1,4/mecz w poprzednim sezonie do 2,7/mecz w tych rozgrywkach. Linia obrony ustawia się natomiast średnio 3,5 metra wyżej.

Pressing to fundament stylu gry Andoniego Iraoli. Hiszpan zasłynął już z bardzo dobrej organizacji tego elementu w Rayo Vallecano, a w ostatnich tygodniach zaczyna działać to w Bournemouth. Początkowo Wisienki miały spore problemy, ponieważ skuteczność pressingu u Iraoli nie zależy tylko od planu trenera, ale także decyzji podejmowanych przez zawodników. Zespoły Hiszpana stosują tzw. hybrydowy pressing, czyli po części strefowy, a po części krycie indywidualne (zainteresowanym tym tematem polecamy film na kanale Youtube Tifo IRL, który podlinkowaliśmy wyżej) w strukturze 4-2-3-1. Piłkarze muszą nauczyć się więc przekazywania krycia, czy momentu doskoku. Z Manchesterem United na Old Trafford w ten sposób objęli prowadzenie.

Struktura pressingu jest tak zaplanowana przez Andoniego Iraolę, aby po wysokim odbiorze błyskawicznie kończyć akcję. W liczbie odzyskanych piłek w tercji ataku są na 10. miejscu w lidze, natomiast tylko 6 zespołów oddało więcej strzałów po takich działaniach, a żaden nie zdobył tylu goli, co Wisienki (6). Faza przejścia z obrony do ataku to bardzo duża siła Bournemouth.

Bournemouth ma swój styl

Choć pressing jest najbardziej istotną fazą gry w filozofii Andoniego Iraoli – piłka nożna to przecież znacznie więcej. Bournemouth na początku sezonu wyglądało jak zespół, który w fazie defensywy poza pressingiem ma niewiele do zaoferowania, ale w ostatnich tygodniach pokazali, że potrafią grać także w niskiej/średniej obronie. Z Manchesterem United broniąc prowadzenia niemal przez całe spotkanie nie dopuścili do żadnej „dużej okazji” (big chance) mimo że rywal posiadał futbolówkę przez 69% czasu gry, miał ogromną przewagę terytorialną i oddał 20 strzałów.

Andoni Iraola nie jest trenerem, który hołduje utrzymywaniu się przy piłce. Stawia na ataki szybkie i bezpośrednie. Jego zespół częściej otwiera grę dalekim podaniem na połowę rywala niż próbuje krótkiego rozgrywania. Tylko trzy zespoły (Luton, Sheffield i Everton) wymieniły mniej podań. Tylko w/w drużyny mają również niższy procentowy wskaźnik celnych zagrań, a w posiadaniu piłki Wisienki są 15. zespołem ligi. Taki sposób gry jest jednak całkiem efektywny, ponieważ w liczbie kontaktów z piłką w polu karnym rywala, a więc strefie największego zagrożenia Bournemouth otwiera drugą połowę stawki (11. miejsce).

Statystyki ofensywne zespołu Andoniego Iraoli poszły w górę w pięciu ostatnich kolejkach. W liczbie kontaktow z piłką w polu karnym są siódmym zespolem, ale już w liczbie strzałów z obrębu szesnastki lepszy jest tylko Arsenal, a w liczbie uderzeń celnych – jedynie Brighton. Bournemouth ma natomiast najwyższy współczynnik goli oczekiwanych (xG), więc wszystko zmierza w bardzo dobrym kierunku.

Bournemouth będzie jeszcze lepsze?

Pięć ostatnich meczów to oczywiście mała próbka, która może być myląca ze względu np. na terminarz. Niemniej jednak, Wisienki wcale nie miały łatwych spotkań. W tym okresie zagrali na własnym stadionie z Newcastle i Aston Villą, a wyjazdy to Sheffield, Crystal Palace i Manchester United. Wzrost formy Bournemouth nie jest więc przypadkiem, a wyraźnym znakiem, że zespół zaczął lepiej funkcjonować.

REKLAMA

Zespoły ze średniej półki często łapią również wybitną formę, gdy cała podstawowa jedenastka jest zdrowa i złapie dobry rytm. Iraola musi jednak mierzyć się z problemami. Najdroższy letni nabytek Tyler Adams jest kontuzjowany od początku rozgrywek, drugi ponad 20-milionowy transfer Alex Scott zagrał w tym sezonie tylko 4 mecze, a w linii obrony trener nie może skorzystać z Maxa Aaronsa i Lloyda Kelly’ego, który jest przymierzany do większych klubów. To czterech zawodników, którzy docelowo mają zapewne grać w podstawowym składzie. Na ławce w ostatnich meczach usiadł także Philip Billing, uważany przez wielu za najlepszego piłkarza Bournemouth w poprzednim sezonie, z którym potencjał zespołu w teorii może być jeszcze większy. Skazywanie ich na walkę o utrzymanie było przedwczesne. Bournemouth jest w dobrych rękach i wyrasta na kolejny ciekawy projekt w Premier League.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,651FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ