Hit Fortuna 1. Ligi nie zawiódł! Ruch remisuje z ŁKS-em

Niedzielne granie na zapleczu Ekstraklasy rozpoczął prawdziwy hit Fortuna 1. Ligi. Lider z Łodzi mierzył się bowiem z Ruchem Chorzów, który przed tą kolejką tracił do ŁKS-u tylko dwa punkty, więc w przypadku zwycięstwa to on zameldowałby się na pierwszym miejscu w tabeli. Obie ekipy muszą powoli oglądać się za siebie, bo walki o awans nie zamierza odpuszczać krakowska Wisła, która zbliżyła się do Ruchu na ledwie trzy „oczka”. Mecz nie zawiódł, a obie drużyny dostarczyły nam w niedzielne popołudnie masę emocji.

REKLAMA

Wymiana ciosów w pierwszej połowie

Mecz rozpoczął nam się znakomicie. Już w 26. minucie spotkania Janczukowicz wyprowadził gości na prowadzenie, pokonując bezradnego Bieleckiego. Goście nie nacieszyli się jednak wynikiem zbyt długo, bo ledwie cztery minuty później Ruch za sprawą Wójtowicza zdołał doprowadzić do remisu. Zawodnik wbiegł w pole karne i mocnym strzałem po ziemi w daleki róg bramki nie pozostawił żadnych złudzeń. Jak się okazało, to był dopiero początek emocji, które czekały nas w pierwszej odsłonie meczu.

Źródło: twitter/_1liga_

W 36. minucie Szczepan pokonał Bobka, a Ruch mógł cieszyć się z objęcia prowadzenia. Napastnik Niebieskich jest specjalistą od goli w sytuacjach skrajnie trudnych, często marnując przy tym te bardzo dogodne. Pierwsza połowa dobiegała końca, ale Rycerze Wiosny nie zamierzali schodzić do szatni z niekorzystnym wynikiem. W doliczonym czasie gry bramkę na 2:2 zdobył Dąbrowski, wykorzystując dobrze rozegrany stały fragment gry. Na tablicy wyników znów pojawił się remis, a emocje w meczu rozpoczęły się od nowa!

Druga połowa lekko stonowała nastroje

Zarówno jedna, jak i druga drużyna postanowiła na kolejną odsłonę pojedynku wyjść nieco bardziej zachowawczo. Obie ekipy miały swoje sytuacje, ale w żaden sposób nie przekładało się to na zdobyte bramki. Starania obu ekip spełzły na niczym, a wraz z upływem kolejnych minut remis wydawał się coraz bardziej prawdopodobny. Na szczęście dla widowiska w końcówce czekały nas jeszcze wielkie emocje. W 82. minucie Sadlok (który chwilę wcześniej pojawił się na murawie) pokonał własnego bramkarza, ale sędzia bardzo długo analizował ewentualne cofnięcie bramki wraz z systemem VAR. Końcowo gol został jednak uznany, ŁKS myślał, że zapewnił sobie upragniony komplet punktów, a w meczu nic się już więcej nie wydarzy. Nic bardziej mylnego…

W 90. minucie meczu Ruch wykonywał rzut rożny. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym gospodarze zdołali wbić ją do bramki rywali. Jak się jednak okazało, według sędziego Kobusiński wspomagał się ręką, przez co arbiter zdecydował się anulować gola. Nie jest do końca jasne jednak, czy futbolówka nie przekroczyła linii bramkowej „dobitkę wcześniej”, a to nie było nawet rozpatrywane przez Pana Raczkowskiego. Ogromna kontrowersja, która mogła zabrać Ruchowi upragniony punkt. Ledwie siedem minut później po zagraniu piłki ręką i długiej analizie VAR, Niebiescy otrzymali rzut karny. Do jedenastki podszedł doświadczony Foszmańczyk, który nie mógł się pomylić. Obie ekipy podzieliły się punktami, a tak fenomenalny mecz na długo zostanie w pamięci fanów zarówno jednej, jak i drugiej drużyny.

Remis, na który zasłużył każdy i nikt

Z jednej strony szkoda, że którakolwiek z ekip musiała tutaj stracić punkty. ŁKS z Ruchem zafundowali nam fenomenalne widowisko, które oglądało się z czystą przyjemnością. Takie pojedynki to najlepsza z możliwych reklam pierwszej ligi, a zarówno goście, jak i gospodarze mogą być dumni z zaprezentowanego przez siebie poziomu. Tak grające polskie drużyny aż chce się oglądać!

Ruch – ŁKS 3:3 (Wójtowicz 30′, Szczepan 37′, Foszmańczyk 90+10′ – Janczukowicz 26′, Dąbrowski 45′, Sadlok 81′ (s.))

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,594FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ