Do końca sezonu Premier League już coraz bliżej, a walka o miejsca w Lidze Mistrzów robi się coraz ciekawsza. Wejście Nico O’Reilly’ego do podstawowego składu Man City, duet Bryan Mbeumo & Yoanne Wissa, wpsaniała Aston Villa, zmiennicy Arsenalu oraz łatwość wygrywania meczów przez Nottingham Forest. Oto tematy, które bierzemy pod lupę po 33. kolejce Premier League.
Nico O’Reilly ulepszył Manchester City
Manchester City po przerwie reprezentacyjnej zdobył 10 punktów w trzech meczach Premier League i awansował do półfinału Pucharu Anglii wygrywając z Bournemouth. To właśnie w ćwierćfinale FA Cup doszło do istotnej zmiany w hierarchii składu, ponieważ do podstawowej jedenastki na pozycję lewego obrońcy wskoczył Nico O’Reilly. 20-latek pojawił się na boisku na drugą połowę i zanotował asystę, dzięki czemu Obywatele wyszli z 0:1 na 2:1. Od tego czasu Manchester City nie rozegrał już ani sekundy bez O’Reilly’ego na boisku, co najlepiej podkreśla jak ceni go trener.
O’Reilly firing home our first of the afternoon 💥 pic.twitter.com/dHcoftgGIv
— Manchester City (@ManCity) April 19, 2025
W drugiej drużynie The Citizens Nico O’Reilly najwięcej meczów rozegrał jako ofensywny pomocnik, ale u Pepa Guardioli wielu graczy drugiej linii występowało już na bokach obrony. Anglik bardzo dobrze spisuje się w tej roli i wydaje się bardzo dobrze pasować do charakterystyki drużyny, ponieważ uzupełnia niektóre braki zespołu. Manchester City od początku sezonu nie ma w drugiej linii zawodników mobilnych, pokrywających duże przestrzenie, co regularnie odbijało się czkawką w postaci kontrataków rywali. Z O’Reillym w składzie defensywa jest bardziej stabilna przy szybkich atakach przeciwników. 20-latek korzysta również ze swoich atutów nie tylko w rozegraniu, ale też w fazie ofensywy często wbiegając w pole karne. W ten sposób zdobył bramkę przeciwko Evertonowi (2:0) w minionej kolejce Premier League. Pod nieobecność Haalanda zawodnik, który potrafi odnaleźć się w szesnastce rywala jest dla Man City bardzo cenny.
Bryan Mbeumo & Yoanne Wissa to jeden z najlepszych duetów w tym sezonie Premier League
Brentford w sobotę wróciło do tego, co prezentowali na własnym stadionie w 2024 roku, czyli mnóstwo goli. Zespół Thomasa Franka wygrał z Brighton 4:2, a bohaterami tego zwycięstwa okazali się standardowo Bryan Mbeumo i Yoanne Wissa. Kameruńczyk strzelił dwie bramki i dołożył asystę przy trafieniu reprezentanta DR Kongo, który też zapisał przy swoim nazwisku asystę. Mbeumo w obecnym sezonie Premier League strzelił 18 goli i 6 asyst, a Wissa – 16 goli i 3 asysty, przebijając najlepszy dorobek Ivana Toneya nie licząc goli z rzutów karnych (Wissa ich nie wykonuje). Obaj znajdują się w pierwszej szóstce w klasyfikacji strzelców w obecnych rozgrywkach ligowych.
Mbeumo 🤝 Wissa
— Brentford FC (@BrentfordFC) April 19, 2025
Combining once again 🫶 pic.twitter.com/8YkPPMD9Ki
Tak skutecznego duetu ofensywnego nie ma w Premier League żaden inny zespół. Obaj gracze również bardzo dobrze się rozumieją. Bryan Mbeumo asystował w aktualnym sezonie przy czterech trafieniach Yoanne’a Wissy, w czym ustępują tylko trzem duetom – Murphy & Isak z Newcastle (7 goli), Eze & Mateta z Crystal Palace (6 goli) oraz Savinho & Haaland (6 goli). Wydaje się, że obecny duet w ofensywie Brentford jest jeszcze lepszy niż w najlepszym okresie Toneya, ponieważ Mbeumo często lepsze liczby miał w meczach, w których Anglik nie grał. Teraz z Wissą obaj wzajemnie korzystają na współpracy.
EmeryBall jest piękny
Aston Villa we wtorek odpadła z Ligi Mistrzów przeciwko PSG, natomiast na Villa Park zaprezentowała się znakomicie (odrabiając straty z 0:2 na 3:2) i tą formę kontynuowali w meczu z Newcastle. Biorąc pod uwagę drugą połowę z PSG oraz sobotnie spotkanie zespół Unaia Emery’ego wyglądał jak jedna z najlepszych drużyn na świecie w fazie posiadania piłki. Grając przeciwko Newcastle mierzyli się z jedną z najlepiej pressujących drużyn w Premier League, a regularnie omijali ich pressing grając przez środek lub bezpośrednio na Olliego Watkinsa. Bruno Guimaraes, Joelinton i Tonali – wybitnie wybiegany środek pola – nie byli w stanie dorównać szybkości z jaką Villa operowała piłką.
This was pure football 😌 pic.twitter.com/RQPu2qigc6
— Aston Villa (@AVFCOfficial) April 19, 2025
W ostatnich spotkaniach oglądamy Emeryball w najlepszym wydaniu. Gdy hiszpański trener ma do dyspozycji najsilniejszą jedenastkę i wszystko działa prawidłowo to są jednym z najlepszych zespołów do oglądania. Bardzo trudno jest założyć na nich skuteczny pressing, ponieważ potrafią wymieniać podania pod presją i znajdować wolnego zawodnika ustawionego wyżej, dzięki czemu często atakują w szybkim tempie i dynamicznie wprowadzają piłkę w pole karne. Mając Tielemansa i Kamarę odpowiedzialnych za progresję piłki oraz Rogersa, Asensio, McGinna czy Ramseya operujących między liniami Aston Villa jest być może najgroźniejszym i najskuteczniejszym zespołem w Premier League w atakowaniu przez środek. Jakość techniczna piłkarzy w połączeniu ze strukturą oraz wyćwiczonymi automatyzmami Unaia Emery’ego pozwalają Aston Villi grać skuteczną i widowiskową piłkę.
W kluczowym momencie sezonu zmiennicy Arsenalu wspięli się na swoje wyżyny
Dla Kanonierów jedyną szansą na trofeum w tym sezonie jest już tylko Liga Mistrzów. Pech chciał, że nawet w finałowej fazie sezonu nie opuszczają ich kontuzje, natomiast gracze, którzy dzięki temu spędzają na boisku więcej minut, na razie nie zawodzą. Wręcz przeciwnie – spisują się bardzo dobrze. Mikel Merino grając już od wielu tygodni na pozycji nr 9 nie tylko regularnie trafia do siatki, ale potrafi też łączyć grę pomiędzy linią pomocy, a ataku oraz skutecznie walczyć w powietrzu z obrońcami przeciwników. W dwumeczu z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów na Emirates Stadium zdobył bramkę, a na Santiago Bernabeu dwukrotnie asystował. W meczu z Ipswich (4:0) w 33. kolejce Premier League wrócił do środka pomocy i również rozegrał świetne zawody zaliczając asystę.
🎶 His name is Gabi, he's from São Paulo, and he plays for Arsenal! 🎶 pic.twitter.com/bD4gghHXDD
— Arsenal (@Arsenal) April 21, 2025
Drugim zawodnikiem, który wszedł do składu i udźwignął ciężar odpowiedzialności jaki na nim spoczywa jest Jakub Kiwior. Reprezentant Polski zastępuje Gabriela Magalhaesa, ale zupełnie nie widać, że Kanonierom brakuje lidera defensywy. Kiwior miał gorsze momenty w trakcie przygody z Arsenalem, natomiast gdy gra na swojej pozycji (czyli środkowy obrońca ustawiony bliżej lewej strony) to trudno mu coś zarzucić. W spotkaniach Premier League nie miał wiele pracy, natomiast w rewanżu z Realem, gdy piłka często znajdowała się w pobliżu pola karnego zespołu Artety, 25-latek również dał radę. Dzięki dobrym występom zmienników na Emirates Stadium ciągle mogą marzyć o triumfie w Lidze Mistrzów.
Nottingham sprawia wrażenie drużyny, której wygrywanie meczów przychodzi z dużą łatwością
Po dwóch porażkach z rzędu Nottingham Forest wróciło na zwycięski szlak (2:1 z Tottenhamem), zdobywając arcyważne punkty w utrzymaniu się w strefie gwarantującej awans do Ligi Mistrzów. Gdy ktoś nie oglądając meczu spojrzy w statystyki może pomyśleć, że było to bardzo szczęśliwe zwycięstwo zespołu Nuno Espirito Santo. Oddali 4 strzały, mieli o wiele niższy współczynnik goli oczekiwanych (xG) od Tottenhamu (0,64 do 2,14). Stworzyli tylko jedną „dużą okazję” w porównaniu do czterech takich szans rywali. Mieli ponad 11 razy mniej kontaktów z piłką w polu karnym (4 do 45). Oglądając mecz można było jednak odnieść wrażenie, że Nottingham nawet niespecjalnie się wysiliło, aby to spotkanie wygrać.
Spurs 1 : 2 N. Forest
— markstats bot (@markstatsbot) April 21, 2025
▪ xG: 2.4 – 0.42
▪ xThreat: 2.95 – 0.52
▪ Possession: 68.7% – 31.3%
▪ Field Tilt: 81.6% – 18.4%
▪ Def Action Height: 41.5 – 36.0
Donations https://t.co/nlgfzDqYhs pic.twitter.com/NJINmMJMMH
Nuno Espirito Santo stworzył zespół, który perfekcyjnie potrafi wykorzystywać momenty sprzyjające. Dużą częścią ich sukcesu w tym sezonie jest umiejętność strzelania bramki na wczesnym etapie spotkania, często z pierwszej dobrej sytuacji. Gdy już obejmą prowadzenie, mogą skupić się na bronieniu wyniku, w czym czują się świetnie. Z Tottenhamem wystarczyło im 16 minut, aby strzelić dwie bramki, po czym oddali inicjatywę rywalom i skupili się tylko na bronieniu w poblizu własnego pola karnego. Nuno Espirito Santo po pierwszej połowie zdiagnozował, że defensywa nie funkcjonuje wystarczająco pewnie, więc zmienił ustawienie na 5-4-1, ograniczył zapędy ofensywne rywali przez boczne sektory boiska, dzięki czemu Tottenham zaczął tworzyć mniej sytuacji. Zwycięstw w podobnym stylu Forest w tym sezonie zanotowali już co najmniej kilka.
Co jeszcze wydarzyło się w 33. kolejce Premier League?
- Liverpool wykonał kolejny krok w stronę tytułu, zwyciężając z Lisami (1:0). Leicester natomiast zostało drugim zespołem, który oficjalnie został już zdegradowany z Premier League.
- Chelsea rzutem na taśmę wygrała z Fulham, odrabiając straty z 0:1 na 2:1 po 80. minucie meczu. W kontekście walki o awans do Ligi Mistrzów były to kluczowe punkty dla zespołu Enzo Mareski.
- Bournemouth mimo gry przez całą drugą połowę w przewadze jednego zawodnika nie potrafiło nawet strzelić bramki Crystal Palace i spotkanie na Selhurst Park zakończyło się bezbramkowym remisem.
- Ruben Amorim po czwartkowym meczu w Lidze Europy z Lyonem zakończonym dogrywką i spektakularnym comebackiem dał odpocząć kilku ważnym piłkarzom, a jego zespół przegrał na Old Trafford z Wolves (0:1). Dla Wilków to piąte ligowe zwycięstwo z rzędu.
- Southampton zdobyło swój jedenasty punkt w sezonie, wyrównując najgorszy wynik w historii Premier League. Do przebicia Derby County z rozgrywek 2007/08 potrzebują jeszcze jednego „oczka”.