Dobre wejście do Ekstraklasy. Jaki pomysł na Widzew ma Daniel Myśliwiec?

Na początku sezonu wyniki w Widzewie Łódź nie zgadzały się. Dlatego władze łódzkiego klubu po 7. kolejce postanowiły zmienić szkoleniowca. Janusza Niedźwiedzia zastąpił Daniel Myśliwiec. Żartowano, że „Myśliwiec” upolował „Niedźwiedzia”. W Widzewie miało dojść do kolejnego projektu, na czele którego miał stanąć trener, który nigdy wcześniej nie pracował w Ekstraklasie. Dał się jednak poznać ze świetnych wyników w pierwszoligowej Stali Rzeszów. Na ten moment wykorzystuje swoją szansę bardzo dobrze.

REKLAMA

Zmiana ustawienia i nastawienia

Od samego początku widać było, że Myśliwiec ma inny pomysł na Widzew. Zrezygnował z gry trójką obrońców, stawiając na bardziej ofensywne ustawienie. Przenosiło się to na wiele wykreowanych sytuacji. Gra mogła się podobać, a brakowało tylko skuteczności, czego dowodem był mecz z Wartą Poznań. Widzew oddał wtedy ponad 20 strzałów i nie potrafił strzelić gola. Ostatecznie mecz przegrał, lecz specjalnie nie bito na alarm.

Poza tym Myśliwiec, przez większość swojej dotychczasowej kadencji, musiał sobie radzić bez Bartłomieja Pawłowskiego, który był mózgiem zespołu w poprzedniej kampanii. Wydawało się, że bez Polaka gra Widzewa będzie nijaka, ale Daniel Myśliwiec znalazł złoty środek. Zagęścił środek pola i dał więcej swobody skrzydłowym. Przez to więcej do ugrania ma Jordi Sanchez. Co prawda wciąż zawodzi skuteczność Hiszpana, ale widać, że angażuje się w grę. To kolejne zadanie, które ma do wykonania obecny szkoleniowiec – trafić do głowy hiszpańskiego snajpera. Na to jeszcze przyjdzie czas, jednak widać, że już nad tym pracuje. Widzew kreuje, tworzy, a przede wszystkim – nie boi się. Nie ma tylko jednego pomysłu na atakowanie swojego przeciwnika. Próbuje na wszelkie możliwe sposoby strzelić gola. Nie jest zero-jedynkowy, a poza tym wie jak dostosować taktykę pod przeciwnika. Mecz z Lechem pokazał, że jest to zespół, który czuje się coraz lepiej z piłką przy nodze.

Poprawić grę na wyjazdach

W tym sezonie w dziewięciu meczach wyjazdowych Widzew zgarnął tylko 7 punktów. Zwycięstwo z Lechem było pierwszym w delegacji. Poza tym remisy z Zagłębiem Lubin, Rakowem Częstochowa, Koroną Kielce i Górnikiem Zabrze. Znacznie lepiej wygląda to u siebie, gdzie łodzianie przegrali tylko dwukrotnie. Łącznie piłkarze Myśliwca zdobyli w „Sercu Łodzi” 15 punktów na 7 takich spotkań. To pokazuje, że doping kibiców i stadion przy ulicy Piłsudskiego to twierdza, którą ciężko przeciwnikom złamać.

Oczywiście, Widzew ma jeszcze wiele do poprawy. Daniel Myśliwiec poprowadził ten zespół dopiero w 11 spotkaniach, w tym dwa razy w Pucharze Polski, z którego jeszcze nie odpadł i pewnie awansował do 1/8 finału. Teraz po kontuzji wraca lider, jakim bez wątpienia jest Bartłomiej Pawłowski. Trzon zespołu został, a do tego doszły solidne wzmocnienia – Imad Rondić czy Fran Alvarez.

Widać w tym wszystkim przekonanie i pomysł, w jakim kierunku ma to iść. Widzew może być zespołem, z którym będzie trzeba się liczyć w rundzie wiosennej. Może być to podobna sytuacja jak zeszłej jesieni, kiedy to łodzianie dość pewnie zadomowili się na jakiś czas w czołówce ligowej tabeli. Tym bardziej, że najtrudniejsze wyjazdy mają już za sobą. Buduje się ekipa, która chce zapukać do czołówki i co by nie mówić – ma na to papiery. Czas pokaże i zweryfikuje dalekosiężne plany. Jednak kibice Widzewa mogą z podniesionym czołem patrzeć w przyszłość.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,604FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ