Czy Sandecja dokona niemożliwego?

W rankingu szaleństwa 1. Liga dwoi się i troi, by jak najszybciej dogonić Ekstraklasę. Karuzela trenerska, zwroty akcji, nudne mecze przeplatane widowiskami nie z tej ziemi i siłowa, intensywna piłka. Do tego wszystkiego pewien klub, który nazywa się Sandecja Nowy Sącz. Zespół, który wciąż dostarcza wielkich emocji i nie przestaje zaskakiwać.

U Sączersów – tak jak wskazują na to barwy klubowe – wszystko jest białe lub czarne. Inaczej mówiąc, miłują się w przestrzeganiu tzw. „prawa serii” – albo przegrywają wszystko co się da, albo kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa.

REKLAMA

Fatalny początek

Dla Sandecji sezon zaczął się fatalnie. Na dobry początek bęcki w Pucharze Polski od Rakowa. Później 8 (!) ligowych porażek z rzędu. Biało-czarnym wciąż było jednak mało i passę meczów bez zwycięstwa przedłużyli do 13. Przed 14. kolejką zespół z Nowego Sącza uciułał ledwie 3 oczka za spotkania zakończone remisem i nie zanosiło się na to, by sytuacja miała zmienić się na lepsze. Niskie morale w zespole, szydera w mediach i presja ze strony niezadowolonych kibiców, którzy nie tak wyobrażali sobie obchody 110-lecia istnienia ukochanego klubu. Całość podsycała batalia o nowy stadion, którego budowa miała ruszyć już dawno, jednak do tej pory nie wiadomo kiedy skończą się trwające spory sądowe i jak duży będzie końcowy koszt inwestycji.

Na domiar złego wydawało się, że jakości w zespole było jak na lekarstwo – początkowo o sile zespołu stanowić mieli tacy zawodnicy jak Ukrainiec Artem Dudić (obecnie bez klubu, co zupełnie mnie nie dziwi…), poczciwy eks-Ekstraklasowicz Maciej Korzym (aktualnie Poprad Muszyna) czy syn ówczesnego trenera Paweł Mandrysz (aktualnie Polonia Środa). Niestety, wspomniani gracze nie dali rady pociągnąć gry zespołu, choć trzeba przyznać, że zawodziła cała drużyna. W klubie brakowało także stabilności między słupkami, gdzie w pierwszych kilkunastu kolejkach grało aż trzech różnych zawodników.

Organizacyjny bałagan

Nastrojów w drużynie nie poprawiała też sytuacja administracyjna, która była pełna niejasności. Niestabilne wydają się też struktury nowosądeckiego klubu. I tu zapnijcie pasy, bo zaczyna się ostra jazda bez trzymanki…

Jeszcze przed nowym sezonem Rada Nadzorcza zawiesiła, a potem zwolniła z funkcji prezesa Artura Kapelkę. Nieco później nowym wiceprezesem oraz dyrektorem sportowym został Arkadiusz Aleksander (który podobną funkcję sprawował już w 2018 roku). Na początku listopada na stronie internetowej pojawił się komunikat Rady Nadzorczej o odwołaniu z funkcji prezesa zarządu Pawła Cieślickiego. Sęk w tym, że według władz miasta Pan Cieślicki miał być prezesem od… 1 listopada. Sam były-niedoszły prezes twierdził, że nigdy nie został oficjalnie powołany na tę funkcję. Efekt tego bałaganu był taki, że teoretycznie przez jakiś czas klub pozostawał bez prezesa…

Mało absurdów? Aktualnie Sandecja to klub miejski, który swe finansowanie zawdzięcza środkom z budżetu ratusza. Wraz z początkiem 2020 r. ruszyły przygotowanie do sprzedaży, jednak wszystkie rozmowy skończyły się fiaskiem. Nieoficjalnie problemem były pieniądze i wizja późniejszej współpracy z miastem. Władze Nowego Sącza niezbyt palą się do wykładania pieniędzy, bo już teraz muszą sięgać głęboko do kieszeni. Z drugiej strony swoją bardzo agresywną „postawą negocjacyjną” odstraszają potencjalnych nabywców, których w erze pandemii nie przybywa.

Nowe miotły i koronawirus

Kolejny aspekt to zmiany na ławce trenerskiej. Po pierwszych 10. kolejkach sezonu 2020/2021 klub zmienił trenera. Został nim Dariusz Dudek, który w pełnym pauz 2020r . był już… piątym szkoleniowcem Sandecji. A warto dodać, że trenerzy ekipy z Małopolski nie mieli łatwo. Swoje 5 groszy dwukrotnie dorzucał też koronawirus, kiedy to problemy ze zdrowiem piłkarzy spowodowały, że drużyna musiała zawieszać treningi. Efekt nowej miotły nie zawsze się sprawdzał, ale akurat w przypadku brata Jerzego Dudka możemy mówić o czymś jeszcze lepszym. Czym? Trudno to nazwać, ale zacznijmy od tego, że kiedy wydawało się, że klub jest na organizacyjno-sportowej autostradzie do spadku, zdarzył się cud…

Nagła passa zwycięstw

Wszystko rozpoczęło się od spotkania z Chrobrym Głogów. Sandecja nieoczekiwanie się przełamała, czym zapoczątkowała zaskakującą serię trzech kolejnych zwycięstw. Pozwoliło to Sączersom odbić się od dna i wziąć głęboki oddech przed rundą rewanżową. Co ciekawe, sytuację udało się uzdrowić bez nerwowych ruchów transferowych. Ściągnięto dwóch piłkarzy z doświadczeniem – w tym ciekawie zapowiadającego się Armanda Ella’ie, a także dano szanse młodszym piłkarzom. Solidna praca na treningach, nowa koncepcja trenera Dudka i ambicja piłkarzy dały efekt i po przerwie zimowej w „polskim Juve” widzieliśmy zupełnie odmienioną drużynę.

W rundzie wiosennej Bianconeri idą jak burza. W ostatnich pięciu meczach uzbierali 11 punktów, a ich seria meczów bez porażki urosła do 11. MKS po wznowieniu rozgrywek odprawiał z kwitkiem nie byle jakie zespoły. ŁKS, GKS Tychy i Miedź Legnica to kluby, które walczą o Ekstraklasę i balansują na krawędzi miejsc dających bezpośredni awans, a tych zapewniających baraże

Od zera do klasy średniej… I to w kilka tygodni!

Transformacja biało-czarnych jest niesamowita. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że zbieranie punktów idzie w parze z rzeczywistą zmianą stylu. Sandecja jest obecnie jedną z najładniej grających drużyn w lidze. Daleko im do poziomu ŁKS-u z początku sezonu, ale podopieczni trenera Dudka po czołach się nie kopią i wstydu nie przynoszą.

W Nowym Sączu mogą pluć sobie w brodę, że wzięli się w garść dopiero w 14. kolejce. Może gdyby w klubie panowały bardziej profesjonalne warunki, MKS biłby się teraz o bezpośredni awans do Ekstraklasy? Swoje zrobił też wirus i słabe przygotowanie do sezonu, ale nie ma też co nadmiernie wybielać klubu z południa. Pech to pech, ale – jak to mówią – szczęście sprzyja lepszym, poza tym nigdy nie zaszkodzi mu też pomóc.

Czy Sandecja ma jeszcze szanse na baraże? Teoretycznie tak, gdyż mamy dopiero 2/3 sezonu za sobą. Jednak praktycznie będzie to bardzo trudne. Obecnie zajmują 13. miejsce w tabeli i do szóstej Arki tracą aż 11 punktów. Niby nie takie pogonie świat widział, jednak czy Sandecję stać na utrzymanie równie wysokiej formy jeszcze przez kilka kolejek?

Póki piłka w grze wszystko jest możliwe. Gdyby udało im się dostać do barażów, a co więcej je wygrać, byłaby to gotowa historia na film. Czy nowosądecki sen się spełni dowiemy się wkrótce, ale drużynie i tak należy oddać szacunek za powrót, jaki już się dokonał.

REKLAMA

fot.: RDN Małopolska

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,570FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ