Cristiano najlepszym strzelcem w historii futbolu?

Cristiano Ronaldo jest od kilkunastu godzin drugim najskuteczniejszym piłkarzem w dziejach futbolu. Dwa trafienia przeciwko Udinese pozwoliły mu wyprzedzić legendarnego Pele – a pobicie rekordu Josefa Bicana wydaje się jedynie kwestią czasu.

REKLAMA

Czy rzeczywiście? W tym samym czasie, gdy włoskie media świętują sukces Portugalczyka inni pukają się w czoło. Jedni uważają, że Ronaldo już od lipca dzierży tytuł „najskuteczniejszego w historii”. Drudzy wyliczyli, że do rekordu Pele wciąż brakuje mu 9 trafień. Znajdą się również tacy, dla których Brazylijczyk ma wciąż… 500 (!) goli przewagi. Jaka jest prawda? Pozwólcie, że przytoczę kilka faktów.

Zacznijmy od samego Cristiano.

Według włoskich mediów jego licznik zatrzymał się na 758 trafieniach. Angielskie media (m.in goal.com) sugerują aż 776 bramek. Skąd taka różnica? To proste. Część portali do bilansu Portugalczyka dodaje gole zdobywane dla portugalskich młodzieżówek. Czy bilans na szczeblu U15 powinien liczyć się do ogólnego? Wątpliwa sprawa – a skoro mamy brać pod uwagę gole z reprezentacji młodzieżowych, to dlaczego nie z oficjalnych spotkań juniorów Sportingu? Jedyna racjonalna odpowiedź – bilans Cristiano to 758 trafień i obejmuje on jedynie trafienia z oficjalnych spotkań seniorskich.

Co z Josefem Bicanem?

Oficjalnie bilans waha się od 759 do 805 goli. Sam napastnik miał swego czasu stwierdzić, że w swojej karierze uzbierał ponad 5 tysięcy bramek. Osobiście uważam jednak, że rzeczywisty dorobek byłego reprezentanta Austrii i Czechosłowacji zamyka się w 700 trafieniach. Dlaczego? Według moich informacji około 10% z jego bilansu to gole ze spotkań towarzyskich, nie mniej zdobył występując w 2. lidze czeskiej, część uzbierał w spotkaniach rezerw i amatorów Rapidu. Oczywiście, nie możemy być pewni co do realnego bilansu, ale jestem wręcz przekonany, że Pan Josef w oficjalnych (tak jak to dzisiaj interpretujemy) spotkaniach strzelił mniej bramek niż Cristiano Ronaldo.

Jak intepretować dorobek Pele?

Przecież wszyscy znamy historię jego „tysięcznego gola”? Brazylijczyk był znakomitym piłkarzem, ale jego dorobek to tandetna ściema. Jak bowiem traktować gole, które strzelał w spotkaniach sparingowych z lokalnymi żołnierzami? „The Guardian” swego czasu żartował nawet, że Pele kąpiąc się w wannie udawał, że strzela gole, po czym w zeszycie dopisywał sobie kolejne trafienie. Brazylijczyk był i jest bajkopisarzem, co wiele razy udowodnili dziennikarze. Pewnego dnia opowiadał chociażby o meczu, w którym przedryblował pół boiska, potem podrzucił piłkę nad jednym obrońcą, drugim, trzecim, następnie bramkarzem – a następnie wbiegł z piłką do bramki. Gdy zapytano go o jakim meczu mowa – okazało się, że nikt z uczestniczących w nim zawodników nie kojarzył takiej sytuacji.

Idąc tym tropem, w 1969 roku magazyn „Kicker” wyliczył, że Ernest Wilimowski podczas swojej kariery piłkarskiej uzbierał 1175 bramek. Ponad połowa padła w nieoficjalnych meczach, ale skoro takowe mają być uznawane innym, to czemu nie Polakowi? Zachowajmy zdrowy rozsądek.

Możemy śmiało przypuszczać, że to Cristiano Ronaldo JUŻ jest najskuteczniejszym strzelcem w dziejach futbolu. Kompilacje jego goli krążą po Internecie, dzięki wielu portalom mamy dostęp do szczegółowych statystyk – jakimi częściami ciała strzelał, którym bramkarzom i w jakich minutach. Bican to bilans „podrasowany” golami ze spotkań towarzyskich – Pele marna próba sztucznego „podkręcania” kariery świetnego piłkarza. Dyskusje zawsze będą trwały, bo za chwilę Santos może stwierdzić, że ich wychowanek miał blisko 1300 goli (jak to stara się od dawna wmówić).

Każdy będzie wierzyć w co chce. Moim zdaniem bilansu zawodników z lat 30. czy 60. nie da się równać z tym piłkarzy współczesnych, a próba sztucznego podbijania dawnych rekordów jest zwyczajnie niesmaczna.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,554FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ