Conor McGregor kupi Celtic? Nie stać go, ale może pomóc drużynie

Conor McGregor od października 2016 pokonał dokładnie jednego rywala. Donalda Cerrone, który z 6 ostatnich walk wygrał… zero. Mimo, że sportowa aktywność Irlandczyka pozostawia wiele do życzenia, ten co chwilę trafia na nagłówki portali sportowych. W ostatnim czasie znalazł znakomity sposób na wzmocnienie zainteresowania kibiców, sugerując zakup klubów piłkarskich. Kilkanaście dni temu wspominał o możliwości przejęcia Manchesteru United, obecnie opowiada o chęci kupienia Celticu Glasgow.

REKLAMA

Czy tego typu „newsy” wzbudzają ciekawość czytelników? Oczywiście. Czy mają jakikolwiek sens? Tak naprawdę, nie. Brytyjskie media pokusiły się o analizę majątku Conora, podając, że wynosi on mniej więcej 200 milionów euro. To pokaźna kwota, ale na tle właścicieli klubów piłkarskich wygląda niezwykle ubogo. Sam Floyd Mayweather – który jest bardzo dobrym pięściarzem, ale jeszcze lepszym biznesmenem ma na swoim koncie niewiele ponad miliard euro. Dla porównania, najbogatszy Polak – Michał Sołowow posiada ponad 3 miliardy euro. „Zakup klubu” jest więc błędnym określeniem, bowiem na takowy Conor nie ma większych szans. A może inaczej – jeśli chciałby kupić klub pokroju Celticu, musiałby zainwestować cały swój majątek, a i to mogłoby nie wystarczyć. Dziś słyszymy chociażby, że długi Interu Mediolan sięgają 250 milionów – czyli więcej niż majątek McGregora. Bycie właścicielem i finansowanie klubu to bardzo duży obowiązek.

Możliwe jednak, że Irlandczyk dostałby możliwość zakupu kilku procent akcji jednego z klubów

Kluczem są tutaj kwestie marketingowe, a Pan Conor wie jak wypromować daną markę – czego przykładem jest „jego” whisky. Nie będzie właścicielem, nie będzie miał żadnego realnego wpływu na politykę klubu, ale przyciągnie zainteresowanie sponsorów. Jego działania będą czysto symboliczne, ale mógłby wykorzystać swoją popularność do sprzedaży klubowych gadżetów czy koszulek.

Musimy tutaj również jasno postawić sprawę, McGregor jest rozsądnym biznesmenem, dlatego jego „pięć minut popularności” trwa kolejny rok. Nie prowadzi swoich biznesów „po cichu”, tylko rozgrywa teatrzyk przed widzami. Mógłby tak po prostu spróbować podjąć współpracę z Manchesterem United lub Celtikiem, ale woli rzucać mocno ogólnikowymi hasłami w social-mediach. Nie musi kupować klubu, żeby wzbudzać rozgłos. Nie musi otwarcie go promować, żeby o nim dyskutowano. Może to i dziwne, ale swój sens ma.

Fot. Conor McGregor/Twitter

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ