Chorwacja w finale Ligi Narodów! Holendrzy bezradni w dogrywce

Starsi kibice z pewnością pamiętają starcie Holendrów i Chorwatów z Mistrzostw Świata w 1998 roku. 11 lipca, w meczu o 3. miejsce, na Parc de Princes lepsza okazała się być debiutująca jako niepodległe państwo Chorwacja, która pokonała Holandię 2:1. Zwycięstwo Vatreni zapewnił wtedy Davor Šuker i Robert Prosinečki. Dziś, po 25 latach obydwie ekipy ponownie spotkały się ze sobą w meczu o stawkę – tym razem celem był awans do finału 3. edycji Ligi Narodów. Chorwacja w finałach Ligi Narodów jest po raz pierwszy w historii. Holandia natomiast po raz drugi – w finale w 2019 roku przegrała z Portugalią 0:1. A Pomarańczowi czekają na międzynarodowe trofeum od 1988 roku.

REKLAMA

Rozczarowująco nudny początek meczu

Lepszy start zaliczyli podopieczni Zlatko Dalicia. Chorwaci nie czekali z rozpoczęciem natarcia na bramkę Justina Bijlowa. Mimo ofensywnej gry piłkarze z Bałkanów mieli problemy z oddaniem strzału na bramkę – dobrze funkcjonowała defensywa Oranje. Nieobecność Memphisa Depaya na tamten moment wydawała się mocno dawać Holendrom we znaki.

Po około 10 minutach gry inicjatywa przeszła na stronę gospodarzy. Pierwszy strzał oddał Mats Wieffer, ale w porę zareagował chorwacki obrońca i zablokował piłkę. Pierwszy kwadrans tego spotkania to był przykład piłkarskich szachów – dużo było spokojnego rozgrywania piłki kosztem ofensywnej gry.

Zmieniło się to w 15. minucie. W pole karne wkradł się Ivan Perišić. Zamieszał rywalami, zauważył niepilnowanego kolegę, lecz w porę akcję zatrzymał stoper Holandii. W odpowiedzi długie prostopadłe podanie otrzymał Cody Gakpo, ale Dominik Livaković zachował czujność i z zimną krwią złapał piłkę. 2 minuty później dobrze zagrał Xavi Simons, ale ponownie dobrze zachował się Livaković.

W 23. minucie dobrą okazję miał Andrej Kramarić, jednak zakończyło się to jedynie rzutem rożnym. Z tego stałego fragmentu gry wynikło spore zamieszanie i kolejna akcja dla Chorwacji. Piłkę w siatce przewrotką próbował umieścić Mario Pašalić, ale przy tym trafił w twarz Nathana Aké, za co Chorwat ukarany został żółtą kartką. W 27. minucie strzał oddał Marcelo Brozović, jednak strzał został zablokowany.

Ożywienie akcji i gol dla Holendrów

W 32. minucie gra wyraźnie się ożywiła. Wspaniałe podanie otrzymał Teun Koopmeiners, odnalazł się w polu karnym i oddał strzał. Kibice na De Kuip widzieli już piłkę w siatce, lecz piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

Na kolejną dobrą szansę podopieczni Ronalda Koemana nie pozwolili czekać swoim kibicom długo. Holendrzy świetnie rozmontowali defensywę Chorwatów, piłkę otrzymał Wieffer, zagrał do Donyella Malena, a napastnik Borussii Dortmund zamienił to podanie na bramkę otwierającą wynik meczu.

Brązowi medaliści mundialu w Katarze znaleźli się pod ścianą. W 39. minucie akcję próbował wykreować Mateo Kovačić, ale piłka nie dotarła do nikogo. Pod koniec pierwszej połowy zrobiło się nerwowo w polu karnym Chorwatów. Strzał oddał Malen, ale został on zablokowany przez obrońcę.

Pierwsza połowa zakończyła się na korzyść Holandii. Grali wyraźnie lepiej od przeciwnika, kreowali bardziej składne akcje. Jednak nie wolno było skreślać Chorwatów. Vatreni swoje w tych 45 minutach pokazali, ale okazało się to być za mało na przebicie się przez holenderską defensywę. Mimo to można było spodziewać się więcej po tym meczu – w pierwszych 45 minutach padł zaledwie 1 celny strzał.

Chorwacja zdeterminowana w kierunku wyrównania

Chorwaci weszli na murawę stadionu w Rotterdamie wyjątkowo zmobilizowani do zmiany rezultatu meczu. W 49. minucie w polu karnym odnalazł się Kramarić, ale sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. Był to jednak sygnał ostrzegawczy dla Holendrów, że Vatreni są zdolni do wyrównania. Chorwaci przeważali, jednak bramka Bijlowa wydawała się być wręcz zaczarowana – żaden strzał nie mógł polecieć w kierunku bramkarza Feyenoordu.

REKLAMA

W 53. minucie w polu karnym o piłkę zbyt agresywnie walczył Gakpo. Napastnik Liverpoolu sfaulował jednego z Chorwatów i rumuński sędzia Istvan Kovacs podyktował ekipie z Bałkanów rzut karny. W 55. minucie do karnego podszedł Kramarić i pełen spokoju oddał strzał w środek bramki – Bijlow nie wyczuł jego intencji i ostatecznie mecz zaczął się od nowa.

Ta jedenastka wyraźnie podrażniła gospodarzy i Oranje ruszyli do ataku. W 57. minucie strzelał Wieffer, lecz nad poprzeczką. Mecz wyraźnie nabrał kolorów, obydwa zespoły zaczęły grać bardziej ofensywną i atrakcyjną dla oka kibica piłkę. W 62. minucie groźny strzał oddał Luka Ivanušec, lecz bramkarza Oranje skutecznie wyręczyli koledzy z pola.

Nigdy nie wolno skreślać przeciwnika przedwcześnie

W 70. minucie Gakpo oddał kąśliwy strzał po ziemi, który dla Livakovicia nie był żadnym problemem. W 73. minucie Chorwaci wykreowali sobie wyborną akcję. Ładnie piłkę zagrał Ivanušec, doszedł do niej Pašalić, a ten z pierwszej piłki strzelił bramkę przy prawym słupku. Od tego momentu to Chorwacja była bliżej awansu do finału Ligi Narodów.

Vatreni wyraźnie spuścili z tonu, Holendrzy natomiast poddenerwowani szukali odpowiedniej okazji do wyrównania. W 77. minucie ładnie dośrodkował Gakpo, ale w pojedynku powietrznym górą był obrońca Chorwacji.

W porównaniu z pierwszą połową role wyraźnie się odwróciły. Tym razem zdesperowani byli podopieczni Koemana. W grze Chorwatów było widać spokój i pełną kontrolę. Świadomość zbliżającego się gwizdka końcowego wydawała się przytłaczać gospodarzy.

Holandia walczyła do samego końca o wyrównanie, szukała szansy na to i w końcu się doszukała. We właściwym miejscu, o właściwej porze, w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry znalazł się Noa Lang i doprowadził do remisu, który zapewnił Holendrom dogrywkę.

Chorwaci i dogrywka w fazie pucharowej? A jakżeby inaczej!

W fazie pucharowej na turniejach o stawkę od 2012 roku tylko jeden mecz Chorwacji zakończył się w regulaminowym czasie gry. Mowa tu o finale Mistrzostw Świata w 2018 roku, kiedy to Chorwaci ulegli Francuzom 2:4. Poza tym spotkaniem każdy mecz Chorwatów kończył się albo po dogrywce, albo po konkursie rzutów karnych. Nie inaczej było w Rotterdamie.

Zawodnicy obu zespołów wyglądali na wyraźnie zmęczonych meczem, dlatego też tempo gry wyraźnie spadło. Akcje ofensywne były budowane powoli, lecz z głową i pewną dozą zachowawczości.

W 98. minucie Luka Modrić doskonale podał do Bruno Petkovicia. Piłkarz Dinama Zagrzeb znalazł sobie sporo miejsca i z daleka umieścił piłkę w lewym dolnym rogu bramki – Bijlow zareagował za późno.

Druga połowa dogrywki wygląda dosyć podobnie, co pierwsza. Intensywność gry nadal była niska, a akcja toczyła się głównie w środkowej części boiska, choć potem to się zmieniło.

W 109. minucie Chorwaci skonstruowali dobrą akcję, ale na spalonej pozycji znalazł się Lovro Majer. Chwilę później to Holandia miała doskonałą okazję na wyrównanie. Dogodną pozycję znalazł Steven Bergwijn, ale refleksem wykazał się Livaković. Dobijać próbował Lang, ale trafił w boczną siatkę.

Po tej akcji zrobiło się gorąco w polu karnym, ale piłka trafiła w poprzeczkę. W 115. minucie karny dla Chorwacji wywalczył Petković, który pewnie wykorzystał Modrić, ostatecznie dobijając Holendrów.

Już nie pierwszy raz Vatreni pokazali serce do walki. Cały piłkarski świat zakochał się w Chorwatach w 2018 roku, na mundialu w Rosji. Piłkarze z tego niewielkiego, bałkańskiego kraju pokazali, że mają wielkie marzenia, które można spełnić. Dzisiaj Chorwaci zafundowali swoim kibicom horror, jednak zagrali fantastyczny mecz, i to przed publicznością rywala. Taką Chorwację aż chce się oglądać!

Holandia – Chorwacja 2:4 (34′ Malen, 90′ Lang – 55′ Kramarić, 72′ Pašalić, 98′ Petković, 117′ Modrić)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ