Arsenal zwycięsko kończy rok. Przewaga nad City wzrasta do 7 punktów!

To jest ten sezon. Arsenal po dobrym początku rozgrywek zdołał utrzymać skuteczność po przerwie mundialowej. W minionej kolejce pokonali West Ham. Dziś ich rywalem było nieprzewidywalne Brighton & Hove. W poprzednim sezonie Kanonierzy przegrali i zremisowali z ekipą Jakuba Modera. Dziś już przed pierwszym gwizdkiem otrzymali dodatkową motywację. Manchester City zremisował swój mecz, więc pojawiła się szansa powiększenia przewagi w ligowej tabeli.

REKLAMA

Piorunujący start Kanonierów

Zdobycie pierwszego gola w tym meczu zajęło piłkarzom Arsenalu niespełna 70 sekund. W pierwszej chwili wydawało się, że to Brighton wychodzi z groźnie wyglądającą kontrą. Tymczasem Thomas Partey świetnie przechwycił piłkę od Tariqa Lapmteya, a ta natychmiastowo została dostarczona do Martinellego. Brazylijczyk nie zastanawiał się długo nad oddaniem strzału, po którego rykoszecie piłka padła pod nogi Bukayo Saki. Anglik otworzył wynik spotkania pewnym strzałem z bliskiej odległości. Kanonierzy weszli tym samym w mecz niczym wystrzał z armaty.

Kolejne minuty upływały pod znakiem kontroli wyniku przez zespół Mikela Artety. Mimo, że inicjatywę przejęło Brighton, to Mewy nie były w stanie stworzyć sobie zbyt wielu dogodnych sytuacji. Lider Premier League bronił się bardzo mądrze i umiejętnie przeczekał okres dominacji przeciwnika. A kiedy nadarzyła się okazja, niczym wytrawny bokser zadał kolejny cios – tym razem ze stałego fragmentu gry. Martin Odegaard dopadł do futbolówki wybitej na przedpole po rzucie różnym jako pierwszy i podwyższył prowadzenie Arsenalu na 2:0. To była bardzo dojrzała pierwsza połowa w wykonaniu młodych The Gunners.

Arsenal silny w kontrach i śpiący w obronie

Początek drugiej połowy to powtórka z pierwszej. Brighton przesunął wyżej linię obrony, Arsenal przejął futbolówkę i bez żadnego problemu dopisał trzeciego gola. Trafienie Edwarda Nketiah wypada jednak zapisać na konto bramkarza Roberta Sancheza, który wypluł futbolówkę wprost pod nogi 23-letniego Anglika.

Gospodarze do głosu doszli dopiero w 65. minucie i tak jak chwalimy Kanonierów, tak defensywa drużyny Artety wyraźnie zdrzemnęła się przy golu Mitomy. Arsenal uciął emocje po 6 minutach, golem Gabriela Martinelliego po szybkiej kontrze. Brighton stać było jeszcze na trafienie Fergusona, przy którym z ogromną łatwością ograny został William Saliba.

Błędy w defensywie mogą martwić, ale liczy się zwycięstwo. Przewaga nad Manchesterem City rośnie, forma zadowala, perspektywy na resztę sezonu bardzo dobre. To już ten moment, w którym o mistrzowskich aspiracjach można mówić z dużą dozą pewności.

źródło: twitter/TwaroTwaro
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ