Wolni, ospali, bezbarwni. Wnioski po meczu Polonia – Stal

Polonia Warszawa walczy o udział w barażach, których stawką jest awans do Ekstraklasy. W Święto Konstytucji 3-go Maja bynajmniej nie udowodniła jednak tych aspiracji i przegrała ze Stalą Stalowa Wola 2:3. Co poszło nie tak? Odpowiedź w naszych wnioskach po tym spotkaniu!

1. Patryk Zaucha – od zera do bohatera

Stal Stalowa Wola jest drużyną, która wciąż jeszcze marzy o utrzymaniu w Betclic 1 Lidze. Jej sytuacja jest jednak bardzo trudna. By uniknąć degradacji, w ostatnich meczach sezonu po prostu trzeba bardzo dobrze punktować. Nawet wtedy o uniknięcie degradacji będzie niezwykle ciężko, a by odnieść sukces, trzeba będzie grać na najwyższym poziomie. Na początku starcia z Polonią nie zrobił tego Patryk Zaucha, który dopuścił się faulu na skraju własnego pola karnego. Sytuacja była dość niegroźna, a piłkarz Stalówki mimo wszystko nie potrafił zachować chłodnej głowy i nieprzepisowo zatrzymał Daniela Vegę. Wykorzystał to Łukasz Zjawiński i już w 11. minucie spotkania Polonia wyszła na prowadzenie.

REKLAMA

Najważniejsze jest jednak to, że Zaucha nie załamał się po swoim błędzie. Szybko wziął się do rekompensowania strat i już 15 minut później strzelił gola przywracającego rezultat remisowy. Co najważniejsze, jego trafienie było impulsem do przebudzenia dla całej Stali, która szybko wyprowadziła kolejny cios i wygrywała 2:1.

Jedną z ważniejszych postaci tego powrotu był właśnie Zaucha. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby 25-latek po prostu nie sprokurował karnego i skupił się tylko na pomaganiu swojej drużynie. Skoro jednak już mu się to przydarzyło, to jego reakcja i mentalna siła zasługują na docenienie.

2. Zbyt wolni, zbyt ospali, zbyt bezbarwni

Powyższe słowa odnoszą się oczywiście do Czarnych Koszul, które najwyraźniej przesadnie rozleniwiła majówka. Zawodnicy z Warszawy byli bowiem w formie, która nadawałaby się do dyskusji przy grillu, ale z pewnością nie do walki o cenne ligowe punkty. Było to widać zarówno w defensywie, jak i w działaniach ofensywnych. W ataku brakowało szybkiego podejmowania decyzji czy skuteczności pojedynków indywidualnych, ale najbardziej bolesne były braki obronne. Dość dobrze strzeżona ostatnio bramka Dumy Stolicy tym razem wręcz czekała na kolejne ataki rywali. Stal wykorzystywała to z dziecinną łatwością, jednocześnie ośmieszając faworytów meczu. Drugi i trzeci stracony gol były bowiem dla Polonii po prostu upokorzeniem. Najpierw Damian Oko oddawał strzał głową bez żadnego krycia, a później Kelechukwu Ibe-Torti już zupełnie zabawił się z podopiecznymi Mariusza Pawlaka. Oszukał i bramkarza, i obrońców, dzięki czemu z najbliższej odległości strzałem piętą wpakował piłkę do bramki.

Polonia przegrała więc na własne życzenie, jednocześnie podając pomocną dłoń swoim rywalom. Stal Stalowa Wola może być z siebie zadowolona, bo najpierw wróciła do meczu po szybkiej stracie bramki, a następnie wykorzystała oba prezenty od przeciwników. Skoro udało się wygrać z Polonią, to wciąż można wierzyć w korzystne wyniki ze Zniczem, Wisłą Kraków i Arką, a w konsekwencji – utrzymanie w Betclic 1 Lidze.

3. Skrzydłowi nie dodali skrzydeł

Piłkarze grający na bokach boiska często są jednymi z osób, które mają gigantyczny wpływ na poczynania ofensywne Polonii. Ci, którzy zazwyczaj gwarantują jakość, tym razem jednak zawiedli, i to na całej linii. Ani Daniel Vega, ani Marcel Predenkiewicz nie byli w stanie zrobić zbyt wiele pożytecznego z piłką. Kibice Polonii z pewnością życzyliby sobie, żeby obaj panowie rzadziej tracili piłkę, a w związku z tym częściej dośrodkowywali ją do partnerów. Zupełnie im to jednak nie wychodziło, co paraliżowało całą ofensywę gospodarzy. Z tego powodu bowiem bardzo niewielu podań doczekiwał się Zjawiński, a Polonia po prostu nie miała sytuacji, by strzelić więcej niż jednego gola.

4. Stal powinna założyć zespół teatralny

Można zrozumieć, że w obliczu korzystnego wyniku Stali nie będzie się spieszyć w końcówce meczu. Wszystko ma jednak swoje granice, a postępowanie Hutników przekraczało wszelkie normy dobrego smaku. Już po około godzinie gry nagle zaczęli oni odczuwać mnóstwo urazów, przez co po niemal każdym kontakcie z przeciwnikami padali na murawę. Takie zachowanie po prostu nie może się podobać, bo nie dość że jest grą na czas, to jeszcze jest nadużyciem czujności sędziego na prawdziwe kontuzje i sytuacje, w których faktycznie trzeba zareagować. Brawo za cenny komplet punktów, ale można było oszczędzić fanom wątpliwej przyjemności wynikającej z oglądania kolejnych symulowanych problemów zdrowotnych.

Polonia Warszawa 2:3 Stal Stalowa Wola (Łukasz Zjawiński 11′, 90+3′ – Patryk Zaucha 26′, Damian Oko 28′, Kelechukwu Ibe-Torti 45′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,899FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ