Jeszcze pięć kroków do obrony tytułu

Wraz ze zwycięstwem w Stambule nad Fenerbahce klub z Rzeszowa mocno zbliżył się do półfinału pucharu CEV. Czeka go jeszcze oczywiście rewanż u siebie, ale po wyjazdowym triumfie można być dobrej myśli. Zwłaszcza że w obecnej europejskiej kampanii jeszcze nikt Pasiaków nie pokonał. Drużyna Asseco straciła na swojej drodze do tej pory tylko dwa sety. Zgarnięcie trofeum po raz drugi z rzędu jest naprawdę blisko.

Ostrzał Stambułu

To, czym wyróżniło się pierwsze starcie polsko-tureckie, była skuteczność na polu serwisowym podopiecznych Tuomasa Sammelvuo. Asseco zanotowało dokładnie trzynaście asów, z czego pięć wstrzelił najlepiej punktujący w danym spotkaniu Bartosz Bednorz. Co ciekawe klub z Rzeszowa zaczął notować trafienia po zagrywce od drugiego seta, czyli od momentu odrabiania strat. W skrócie można uznać, że znalazł dobre narzędzie na szkodzenie przeciwnikowi. Ogólnie pod względem suchych statystyk prezentował się lepiej od Fenerbahce. Turecki zespół miał wyższy wskaźnik wyłącznie pod względem popełnionych błędów dającym punkty rywalowi oraz całkowitej liczby przyjęć (co było zrozumiałe, ponieważ Fenerbahce częściej było stroną broniącą się).

REKLAMA

Przed rewanżem na pewno rzeszowskie Wilki będą musiały przede wszystkim ustrzegać się własnych błędów. W pierwszej partii, którą przegrali, podarowali aż dziewięć punktów. Przekazane prezenty były na tyle brzemienne w skutkach, że nawet najwyższa liczba punktów zdobyta za pomocą ataków w secie (dokładnie piętnaście) nie dała rady załatać różnicy. No i oczywiście Resovia musi także uważać w głównej mierze na poczynania Kaana Gürbüza. Turecki atakujący w Stambule najczęściej wstrzeliwał się w boisko spośród zawodników Sarı Lacivertliler (co nie było aż takie zaskakujące), jak i również był na czele jeśli chodzi o punktowanie po bloku (tu już wyłania się jego pewna wszechstronność).

Dłuższa ścieżka

Droga Resovii w pucharze CEV jest inna niż w poprzednim sezonie. Rok temu drużyna z Rzeszowa najpierw wzięła udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W swojej grupie zajęła trzecie miejsce za włoskim Trentino Volley (późniejszym triumfatorem CL) i francuskim Tours Volleyball (z którym dwukrotnie przegrał). Była bliska wślizgnięcia się do fazy play-off, ale w klasyfikacji trzecich drużyn zajęła drugie miejsce, gdzie wyłącznie najlepsza ekipa z tej lokaty przechodzi dalej. Jednak to wystarczyło, aby jeszcze powalczyć w pucharze CEV. Wcześniejsze usytuowanie przekierowało Resovię do ćwierćfinału tego turnieju. W nim trafiła na Jurajskich Rycerzy. Oba zespoły wygrały po jednym spotkaniu do zera i z tego też powodu dopiero złoty set wyłonił półfinalistę, czyli w tym wypadku Pasiaki.

W kolejnych fazach Asseco nie miała takich trudności jak z Aluronem. W 1/2 finału trafiło dokładnie na przeszkodę, która i w tym sezonie blokuje jej drogę, czyli Fenerbahce. Turecki klub potrafił zgarnąć dla siebie tylko jednego seta. Ogólnie w całym dwumeczu miał okresy dużej miałkości. Najlepiej świadczą o tym aż cztery partie, w których nie miał za wiele do zaoferowania i przegrywał wysoko. W finale natomiast niemiecki SVG Lüneburg nie został zrównany z ziemią, ale finalnie zakończył pojedynek bez zgarniętego seta. Rzeszowianie stabilnie kontrolowali przebieg gier. A nawet jak się zdarzały wyjątki (one pojawiły się w rewanżu) i dozór nad wynikiem nie działał tak bezproblemowo jak szwajcarski zegarek, to Resovia na finiszu zawsze odrabiała straty i wyprzedzała rywala.

Okazja do rewanżu

W momencie, w którym Resovia przejdzie Fenerbahce może trafić na dawnego rywala z Champions League. Tours Volleyball w swoim pierwszym meczu ćwierćfinałowym pokonał belgijskie Knack Roeselare. Jednak sprawa awansu do dalszej rundy jest nadal bardzo otwarta, ponieważ francuski zespół triumfował dopiero po tie-breaku. Niemniej jeśli załatwi sprawę u siebie, to po roku przerwy ponownie zmierzy się z rzeszowskimi wilkami. Nie występuje w dokładnie takim samym składzie jak przy starciach zeszłorocznych, tak wciąż pewne filary zostały zachowane. Tak jak przyjmujący Antoine Pothron był najlepiej punktującym zawodnikiem grupowych starć z Asseco i mającym wysoki współczynnik przyjęć. I w przypadku spotkania w półfinale na pewno zagra. Oczywiście jeśli najpierw wraz z kolegami wyeliminują Knack.

Jeśli Pasiaki dotrą do finału, to również mogą trafić na ekipę z poprzedniej edycji Champions League. Po drugiej stronie drabinki znajduje się Trentino Volley. Squadra jest na dobrej drodze do 1/2 finału, bowiem w swoim wyjazdowym starciu pokonał Chaumont VB 52 (wygrał 1:3). Co łatwo zrozumieć nie można z automatu Trentino do finału. Najprawdopodobniej przedtem zmierzy się z Ziraat Bank Ankara, która do słabych drużyn przecież nie należy (swój mecz z ACH Volley Ljubljana wygrał bez straty seta). Sama Resovia nie powinna w żadnym wypadku wyliczać, z kim zmierzy się w przyszłości. Musi się skupić na własnym przygotowaniu. Żaden z pozostałych w grze klubów nie wydaje się być poza zasięgiem rzeszowskich możliwości. Odniesiony końcowy sukces jednocześnie będzie jednym z największych kamieni milowych w siatkarskim świecie. Niewielu może pochwalić dwukrotnym zdobyciu pucharu CEV z rzędu (łącznie udało się to pięciu drużynom). Dodatkowo Resovia może być pierwszym polskim klubem, któremu udało się tego dokonać.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,840FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ