Wojciech Szczęsny przesadza z odwagą [WNIOSKI]

Mimo że styczeń nie dobiegł jeszcze końca, śmiało możemy wskazać mocnego faworyta do meczu roku. FC Barcelona i Benfica rozegrały spotkanie, w którym obserwowaliśmy rzuty karne, gol samobójczy, czerwonką kartkę i aż 9 goli. Oto nasze wnioski po wtorkowym meczu Ligi Mistrzów.

  • Wojciech Szczęsny na tym etapie kariery nie nauczy już się takiego czytania gry, jakie musi mieć bramkarz w Barcelonie, ale czerwona kartka w El Clasico nie nauczyła go, żeby mniej ryzykować przy wychodzeniu poza pole karne. Rozumiem, że Hansi Flick tego wymaga, ale Szczęsny przesadza z odwagą w tych działaniach. Dziś dwa stracone gole na jego konto.
  • Napisanie, że dwóch Polaków było dzisiaj najsłabszymi punktami Barcelony byłoby może przesadą, ale niepokoi kolejny mecz Lewandowskiego, w którym wielokrotnie ma problemy z elementami technicznymi, które dla piłkarza na takim poziomie powinny być formalnością. Lewy jest w stanie przyspieszyć akcję tylko wtedy, gdy znajdzie sobie przestrzeń i nie ma obrońcy na plecach. W innym wypadku najczęściej kończy się stratą lub spowolnieniem tempa ataku.
  • Benfica, mimo porażki, zagrała naprawdę dobry mecz. W zasadzie zrobili wszystko poprawnie, jak na zespół, który przystępował do spotkania w roli underdoga. Dobrze bronili na własnej połowie (trzy pierwsze stracone gole były bez problemu do uniknięcia, bo to dwa rzuty karne i wybicie Trubina, które trafiło w Raphinhę i wpadło do siatki), potrafili mijać pressing Barcelony, wykorzystywali szerokość boiska często zmieniając ciężar gry i szukali podań za linię obrony.
  • Alvaro Carreras – poza jedną sytuacją, w której spowodował jedenastkę – bardzo dobrze radził sobie z Laminem Yamalem. W defensywie bardzo pewny, a do tego cały czas podłączał się do ofensywy i wykorzystywał, że Raphinha często zostaje z przodu pod potencjalny kontratak. Jak Ruben Amorim włączył sobie ten mecz, to może żałować, że Manchester United latem sprzedał Hiszpana, bo na lewym wahadle u portugalskiego trenera mógłby fajnie śmigać.
  • Zwolnienie Raphinhii z obowiązków defensywnych i ustawianie go pod kontratak przyniosło jednak pozytywny skutek w najważniejszym momencie. Brazylijczyk nie rozgrywał dobrego meczu, ale gdy dostał wolną przestrzeń i jeden na jeden z obrońcą to przypomniał jak efektywny jest w takich sytuacjach.
  • Pedri to piłkarz, na którego zawsze można liczyć. Od dłuższego czasu nie rozgrywa słabych meczów, nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Akcje Barcelony przebiegały dziś pod jego dyktando. On zapewniał płynność gry, progresję piłki, a ponadto był głównym kreatorem zespołu (6 wykreowanych szans, najwięcej w zespole). Z takim gościem na kierownicy możesz być spokojny o swoją grę w posiadaniu piłki.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,733FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ