Motor Lublin i tylko 1:0? To musi być błąd w Matrixie

Tak, to pierwszy raz od 22 września, kiedy to w meczu Motoru Lublin padły mniej niż dwie bramki. Wtedy Stal Mielec pokonała u siebie lublinian 1:0. Od tamtej pory siadaliśmy co tydzień głęboko w fotelach, aby oglądać wielobramkowe spektakle serwowane nam przez piłkarzy Motoru. To z Radomiakiem takim nie było. Ale mogłoby, gdyby nie skuteczność. I Kacper Rosa.

Jeden dobry rzut rożny

Świetna atmosfera na stadionie przed meczem wyraźnie wywarła wpływ na postawę gospodarzy. Od początku byli oni bardziej aktywni, bardziej chętni i mieli więcej wiary w swoje umiejętności. Radomiak Radom wyszedł na murawę jakby przestraszony i zupełnie oddał pole gry przeciwnikom. A podopieczni Mateusza Stolarskiego jak wrzucili swój normalny bieg, tak dociągnęli równy poziom do końca, po drodze zdobywając bramkę.

REKLAMA

Była ona efektem ewidentnie ćwiczonego rozegrania rzutu rożnego. Bartosz Wolski zacentrował w pole karne do Samuela Mraza, który trafił piłkę głową. Nie był to jednak strzał, a zgranie futbolówki do wbiegającego z drugiej linii Pawła Stolarskiego niemającego żadnych problemów ze skierowaniem jej do bramki. Zawodnicy z Radomia stali w swojej szesnastce jak wryci i żaden z nich nie starał się choćby przeszkodzić prawemu obrońcy Motoru. A za takie błędy nawet w Ekstraklasie się płaci.

Lublinianie prowadzili od 21. minuty i cały czas kontrolowali boiskowe wydarzenia. Nie wyprowadzali może huraganowych ataków, jednakże co jakiś czas zaznaczali swoją przewagę groźniejszą akcją. Dwukrotnie pomógł im w tym Maciej Kikolski – bramkarz Radomiaka – który popełniał błędy w grze nogami. Głównym obszarem natarć było prawe skrzydło, gdyż to stamtąd bramce zagrażał Michał Król. Za pierwszym razem prawie zaskoczył golkipera rywali dośrodkowaniem, za drugim zaś zrobił to już pełnoprawnym strzałem lewą nogą.

Co do piłkarzy Bruno Baltazara, to można wspomnieć ich dwa wypady pod bramkę Kacpra Rosy. Uderzenie z dystansu Leonardo Rochy nie było co prawda zbyt groźne, lecz składna akcja prawą stroną zakończona strzałem (piłka odbiła się od obrońcy) mogła się podobać.

Radomiak wrócił do gry, ale Motor Lublin miał Kacpra Rosę

W drugiej połowie gracze gości się obudzili i nie wyglądali tak bezbarwnie jak w pierwszej, jednak to wciąż nie było to. Mieli oni co prawda piłkę przy nodze trochę dłużej, zaczęli wygrywać więcej pojedynków, ale nie potrafili tego przełożyć na zagrożenie pod bramką Kacpra Rosy. Wynik był jednak niebezpieczny, bo 1:0 wcale nie gwarantowało spokoju do końcowego gwizdka. Lublinianie nie mogli znaleźć sposobu na zwiększenie swojej przewagi, co zostawiało Radomiakowi możliwość doprowadzenia do wyrównania jednym, wystarczająco celnym strzałem.

Taki mógł być ten oddany przez Raphaela Rossiego w 69. minucie po dalekim wrzucie z autu i wstrzeleniu piłki w pole karne przez Donisa. Na posterunku był jednak Rosa, tak samo jak i później po uderzeniach Roberto Alvesa oraz Zie Ouattary. Radomiak miał swój moment, którego nie udało mu się wykorzystać.

Były to jednak trzy dość poważne ostrzeżenia dla gospodarzy. Najlepszym wyjściem dla nich było pokonanie Kikolskiego po raz drugi i spokojne dojechanie do mety. Szansa na to była po podaniu do Mbaye Jacquesa Ndiaye’a, jednak i on, i Mraz skiksowali, przez co piłka minęła bramkę. Ale trzeba przyznać, że wyglądało to komicznie. Później znów Ndiaye i Mraz byli blisko strzelenia gola, ale tym razem piłka zatrzymywała się na interweniującym defensorze Radomiaka.

W końcówce meczu jeszcze trochę ciepło mogło zrobić się kibicom ze stolicy Lubelszczyzny ze względu na ostatnie podrygi ofensywy Zielonych. Defensywa na czele z Rosą jednak już nie skapitulowała, co dla bramkarza lubinian było pierwszym takim wyczynem w tym sezonie. Dzięki skromnemu 1:0 Motor Lublin przeskoczył w tabeli Pogoń Szczecin, zaś Radomiak Radom wciąż zajmuje 16. lokatę.

Motor Lublin – Radomiak Radom 1:0 (Stolarski 21′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,783FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ