Przed spotkaniem PGE Grot Budowlani Łódź z KS DevelopRes Rzeszów wiadomo było, że któryś z zespołów zanotuje swoją porażkę w lidze. Do tego dochodziła bezpośrednia rywalizacja o zajęcie pozycji lidera po szóstej kolejce Tauron Ligi.
Ryś podgryza łódkę
Z początku oba zespoły w głównej mierze punktowały dzięki błędom przeciwniczek (naprawdę różnorodnych). Przy czym to DevelopRes przez większość seta utrzymywał prowadzenie nad gospodyniami z Łodzi. Jednak przed końcowym odcinkiem „Rysice” z uwagi na własny cykl pomyłek pozwoliły się wyprzedzić. Ale w sposób godny dużej pochwały potrafiły błędy naprawić, doprowadzić do walki na przewagi i ostatecznie ją wygrać.
W drugiej partii przyjęcie Budowlanych Łódź zaczęło poważnie szwankować. Podopieczne Macieja Biernata albo odbierały piłkę w taki sposób, że nie miały możliwości przeprowadzenia sensownej ofensywy, albo po prostu traciły punkty. Trener Biernat szybko zareagował na słaby moment zespołu, biorąc czas. On rzeczywiście pomógł im się otrząsnąć. I na trochę wróciły w do wyrównanej gry. Jednak z biegiem seta ponownie zaczęły się koszmarnie mylić. A DevelopRes odskoczył sobie na tyle bezpiecznie, by dodać dwójkę do wyniku.
Zmiana kursu
Dużo zależało od postawy „Budowlanek” czy mecz skończy się po trzech setach. Widać było, że mają jeszcze coś do powiedzenia, bowiem w trzecią partię weszły na pełnym gazie. Przede wszystkim zaczęły skutecznie pracować blokiem, niejednokrotnie przy tym punktując. Do tego ich dobra postawa w obronie i ataku zaczęła zmuszać rywalki do coraz większych błędów. Te zostawione daleko w tyle (Budowlani wygrali ostatecznie przewagą jedenastu punktów), myślami musiały być już przy secie numer cztery, bo w trzecim zostały zmasakrowane.
Po wielkim szoku nie doszło w szeregach DevelopResu do równie wielkiego przebudzenia. Zespół z Łodzi nadal był stroną zdecydowanie lepszą i dyktującą warunki niczym wybitny negocjator. Byliśmy świadkami kolejnego jednostronnego mordobicia, przeciw któremu goście nie potrafili się w żaden sposób przeciwstawić. „Rysice” wyglądały na kompletnie bezradne, a pozostał im jeszcze przecież tie-break do rozegrania.
Ostateczne starcie
Siatkarki DevelopResu wyszły z totalnej depresji i zaczęły w końcu konkretniej się odgryzać. Ich ugryzienia okazały się wystarczająco mocne i dzięki nim uratowały spotkanie, które było bliskie utracenia. Mimo wszystko ten mecz na pewno będzie ważnym materiałem do analizy dla trenera Michala Maska. Niepokojące jest jak bardzo klub z Rzeszowa, będąc o krok od triumfu, tak diametralnie został zneutralizowany i w rezultacie prawie pokonany.