„Hansinieta”! Barca gromi Real na Bernabeu, Lewandowski z dubletem!

Pierwsze El Clasico w sezonie 2024/25 rozgrywane na Santgiago Bernabeu miało odpowiedzieć na pytanie, w jak dobrej formie realnie na początku tej kampanii są Real Madryt i FC Barcelona. Z jednej strony Królewscy z Galaktycznym składem, notujący dobre wyniki, ale często rozczarowujący swoim stylem gry. Z drugiej natomiast Duma Katalonii, korzystająca z talentów z La Masii pod wodzą Hansiego Flicka na nowo odkrywająca swoją wielkość. Czekaliśmy na piłkarskie gwiezdne wojny i nie zawiedliśmy się.

Barcelona złapała Real Madryt na spalonym

Od samego początku oglądaliśmy spotkanie rozgrywane na bardzo dużej intensywności. Barcelona nie zrezygnowała z bardzo wysokiego ustawienia linii obrony, co bardzo często próbował wykorzystać Real, ale bezskutecznie. Zawodnicy Los Blancos co chwilę dawali łapać się na pozycji spalonej, w czym przodował Kylian Mbappe. Francuz ewidentnie nie mógł wyczuć momentu wyjścia na pozycje i robił to o kilka kroków za wcześnie. Po jednej z takich akcji udało mu się nawet trafić do siatki, ale radość nie trwała długo. Już po chwili system półautomatycznego spalonego wskazał nieprawidłową pozycję napastnika Realu.

REKLAMA

Królewscy mogli mieć do siebie dużo pretensji. Potrafili minąć obronę rywala długim podaniem, ale szwankował moment urywania się obrońcom u napastników. Inna sprawa, że strzały po tych akcjach również pozostawiały bardzo dużo do życzenia. Barcelona nie chciała pozostawać dłużna i też tworzyła bardzo duże zagrożenie w ofensywie. Zawodnicy Flicka stosowali bardzo wysoki pressing, próbując odebrać piłkę blisko pola karnego Andrija Łunina. Real jednak dobrze zabezpieczał wolne strefy w takich sytuacjach i wystrzegał się poważnych błędów. Ukraiński bramkarz Realu miał odrobinę pracy, ale nie został zmuszony do bardzo dużego wysiłku. Goli może i w pierwszej połowie zabrakło, ale emocji już na pewno nie.

Szalone minuty Barcelony i Lewandowskiego

Przerwa była chyba za krótka dla zawodników Realu Madryt, bo na początku drugiej połowy wyglądali tak, jakby głowami zostali w szatni. Nie potrafili utrzymać się przy piłce i popełniali proste błędy. Wyglądali na rozkojarzonych, co nie dotyczyło zawodników Barcelony. Po niecałych 10. minutach wynik spotkania otworzył Robert Lewandowski, który pokazał rywalom jak wyjść do prostopadłej piłki i uniknąć spalonego. Nie minęły dwie minuty, a Polski napastnik skompletował dublet, tym razem uciekając od krycia w polu karnym i zdobywając gola po uderzeniu głową. Królewscy otrzymali dwa szybkie ciosy, a ich miny pokazywały, że nie bardzo wiedzieli, co się stało.

Piłkarze Realu próbowali przyspieszyć, a Ancelotti w reakcji posłał na boisko Lukę Modricia. Wciąż jednak największym problemem Realu było uniknięcie spalonego. Warto przy tym nadmienić, że dobrze też spisywał się Inaki Pena, który świetnie radził sobie z graniem na przedpolu. Działy się też w tym spotkaniu rzeczy kuriozalne. Do takich na pewno można zaliczyć dwie zmarnowane okazje Lewandowskiego, w tym jedna, kiedy mając przed sobą niemal pustą bramkę, trafił w słupek. Po drugiej stronie boiska też takich nie brakowało. Swoich okazji nie wykorzystywali Jude Bellingam, który może mówić o pechu, czy Mbappe, który nie był w stanie pokonać bramkarza Barcelony,

Real mógł przyspieszać, próbować, ale to Barcelona była drużyną lepszą. Królewscy może i nie odstawali aż tak od rywali w kwestiach fizycznych i intensywności, ale już czysto piłkarsko była między nimi przepaść. Na kwadrans przed końcem swoje trafienie dołożył Lamine Yamal, a to wciąż nie był najwyższy wymiar kary. Gra Barcelony płynęła swoim nurtem, zabierając po drodze wszelkie nadzieje zawodników i kibiców Realu Madryt. Dowodem tego był gol Raphinhi, który zabawił się z obroną i bramkarzem Los Blancos. Hansi Flick tym samym dorównał Xaviemu i również swoje pierwsze El Clasico na Santiago Bernabeu wygrał 4:0.

Real Madryt 0:4 FC Barcelona (Lewandowski 54′, 56′, Yamal 77′, Raphinha 84′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,731FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ