Mieli walczyć o play-offy, są na dole tabeli. AZS wreszcie wygrał

Gdybyśmy powiedzieli, że FOGO Futsal Ekstraklasa cieszy się dużym zainteresowaniem kibiców, byłoby to oczywiste kłamstwo. Liga rozwija się, ale wiele spotkań wciąż rozgrywanych jest w szkolnych halach, a meczy nie obejrzymy nigdzie poza platformą PPV rozgrywek. Na trybunach nie ma tłumów, a niektórzy zawodnicy łączą sportową rywalizację z inną pracą. Poziom sportowy niektórych ekip jest naprawdę wysoki, co pokazują występy w Lidze Mistrzów. Paradoksalnie najciekawsze bywają jednak starcia ekip z dołu tabeli. Bardzo nietypowy mecz miał miejsce w ramach 5. serii gier. W Centrum Sportu Wilanów rywalizowały ze sobą AZS UW DARKOMP Wilanów i Red Devils Chojnice. Absurd polegał na tym, że była to rywalizacja, po której jedna z drużyn mogła zdobyć pierwsze punkty w sezonie. Obie do tej pory rozegrały po 4 mecze, przegrywając wszystkie. Łącznie zdobyły 13 bramek, a traciły je aż 47 razy. W bezpośrednim starciu czerwonych latarni rozgrywek żadna z nich nie sprawiała wrażenia, jakby zasługiwała na pierwsze zwycięstwo…

Słaba gra i słabe sędziowanie

Od początku brakowało dokładności. Wiele podań było za mocnych, wykonanych nie w tempo lub niecelnie. W obliczu tak prostych błędów praktycznie nie da się zbudować przewagi w futsalu. Kiedy w składzie jest zaledwie 5 piłkarzy, niski poziom jednego z nich może kompletnie uniemożliwić rozegranie. Małe boisko sprawia również, że szybkie podania, także z pierwszej piłki, to warunek konieczny do stwarzania okazji. Problem w tym, że piłkarze z Warszawy i Chojnic gubili się za każdym razem, gdy próbowali przyspieszać grę. Ostatecznie ich wysiłki kończyły się na nieudanych, naiwnych rajdach indywidualnych. Jeden z piłkarzy Red Devils liczył jeszcze na to, że pokona bramkarza rywali, strzelając z dużego dystansu z popularnego „czuba”. Ku jego zaskoczeniu, piłka w zupełnie niekontrolowany sposób opuściła boisko daleko od bramki…

REKLAMA

W kilku sytuacjach do formy futsalowców postanowili dostosować się sędziowie. Najpierw nie dostrzegli oni oczywistego faulu gospodarzy, którzy w groźnej sytuacji pociągali swojego przeciwnika za koszulkę. Potem uznali, że złapanie piłki przez bramkarza z Wilanowa po zagraniu od swojego partnera wcale nie jest przewinieniem. Na nic zdały się protesty zawodników. Na meczach futsalu nie ma bowiem VAR-u, bo nie ma i kamer, które umożliwiałyby oglądanie precyzyjnych powtórek akcji.

Jak padł gol? Po słabym przyjęciu i nieporozumieniu bramkarza i obrońcy…

Przez pierwsze 10 minut meczu można było łapać się za głowy obserwując ilość pomyłek i brak ciekawszych akcji. Gdy wreszcie padł gol, i on był pozbawiony walorów estetycznych. Piłkę dostał Allex Rezende. Futbolówka nieco mu uciekła, ale i tak wpisał się na listę strzelców. Pomogli mu w tym golkiper i defensor gości, którzy sami utrudnili sobie zadanie. W wyniku ich nieporozumienia Brazylijczyk znalazł się metr przed niepilnowaną bramką. Strzelił gola, a AZS wygrywał z beniaminkiem futsalowej elity. Wygrywał, ale styl, w jakim męczył się z tragicznymi i wymienianymi w gronie kandydatów do spadku Red Devils, daje sporo do myślenia. Szczególnie, że ambicje klubu z Warszawy były przed sezonem naprawdę wysokie.

Jestem ambitnym trenerem i za cel postawiłem sobie awans do play-offów. Na ten moment plany mocno komplikuje kontuzja Jeana Carlosa, który był absolutnie kluczową psotacią drużyny. Nie będzie łatwo go zastąpić, ale naszym celem pozostaje miejsce w pierwszej ósemce. – to słowa szkoleniowca AZS-u, Macieja Karczyńskiego. Już teraz można je zweryfikować, bowiem wilanowska drużyna przegrała nie tylko z silnymi Piastem, Dremanem Opole czy Rekordem Bielsko-Biała. Na swoim koncie Akademicy mają już także porażkę z Gwiazdą Ruda Śląska, która dopiero co awansowała do Ekstraklasy z 1. ligi. Jeżeli w meczach z takimi rywalami AZS nie będzie zdobywał punktów, to nie tylko nie dostanie się do play-offów, ale także trudno będzie mu o dalszy byt na najwyższym szczeblu rozgrywkowym…

AZS UW Wilanów bez asów w rękawie

Tak jak wspominał trener Karczyński, główna gwiazda warszawiaków, Jean Carlos, pauzuje z powodu kontuzji. To ogromny problem, ale gdy w kadrze ma się 20 piłkarzy, żaden nie może być nie do zastąpienia. Niestety, w tym przypadku jest inaczej. Już w poprzednim sezonie wiele punktów AZS-u zależało tylko i wyłącznie od dobrej formy Jeana Carlosa, który odmieniał losy meczów w pojedynkę. Kiedy go zabrakło, głównym punktem, w którym trener pokłada nadzieję, jest pivot Allex Rezende.

Do tej pory jednak były to nadzieje niespełnione, a i w starciu z Red Devils jego gra nie była wybitna. Co prawda to on zdobył gola na 1:0, ale z jego gry nie było pożytku, którego można byłoby oczekiwać od człowieka grającego na tej pozycji. Jako pivot ma on grać fizycznie, zastawiać się i plecami do bramki przyjmować piłkę w jej bezpośrednim otoczeniu. Dzięki temu może się odwrócić i strzelić lub oddać piłkę do któregoś z kolegów. Rezende faktycznie grał tyłem do bramki, ale robił to zbyt nisko – wcale nie w polu karnym lub blisko niego, tylko dobre kilkanaście metrów od bramki.

Bardzo często był on więc nieefektywny, a także pozbawiony podań. Kiedy wreszcie zbliżał się do pola karnego, jego gra zaczynała się opłacać. Już w drugiej połowie udało mu się zwieść obrońcę i skierować piłkę do bramki. Widać, że ma on ogromne umiejętności, trzeba tylko dobrze je wykorzystać. Na pewno nie będzie dobrze, jeśli Rezende wciąż będzie długimi fragmentami marnował swój potencjał na własnej połowie boiska. Niestety, w meczu 5. kolejki Ekstraklasy robił to bardzo często…

Wynik lepszy niż gra

AZS UW Wilanów wygrał z Red Devils Chojnice 2:0, ale gra nie powinna satysfakcjonować zwycięskiej drużyny. Po pierwsze dlatego, że dalej znajduje się w strefie spadkowej, po 5 meczach mając na koncie zaledwie 3 „oczka”. Kolejnym powodem są ogromne braki taktyczne AZS-u, który tylko cudem nie stracił żadnego gola w swoim ostatnim meczu. Obrona warszawiaków bardzo często może być określona mianem rozpaczliwej, a ich atak pozbawiony pomysłu. Bardzo wyraźne są też dysproporcje między pierwszą czwórką Akademików a piłkarzami, którzy wchodzą na parkiet z ławki rezerwowych. Trener chwali bowiem swoich młodych piłkarzy a także zawodników sprowadzonych do klubu, ale nie zawsze znajduje to odzwierciedlenie w ich występach.

Na krytykę zasługuje też końcówka meczu w wykonaniu gospodarzy. Co prawda na 8 minut przed ostatnim gwizdkiem podwyższyli oni jeszcze wynik na 3:0, a później ustalili go na 4:0, ale mogło być zupełnie inaczej. Rozprężenie podopiecznych Macieja Karczyńskiego mogło skończyć się tragicznie, a AZS wygrał tak wysoko tylko dzięki świetnej postawie Dawida Wasążnika. To właśnie bramkarz miejscowych był naszym zdaniem bohaterem meczu, zatrzymując aż 21 celnych uderzeń przeciwników.

REKLAMA

Jego pochwały nie zmieniają jednak ogólnych negatywnych przeczuć na temat losu AZS-u. Żeby klub ze stolicy zaczął grać konkurencyjnie i myśleć o czymś więcej niż bardzo okazjonalnym punktowaniu, jeszcze wiele musi się zmienić. Inna sprawa to dyspozycja chojniczan, którzy zasługują na jeszcze większą krytykę. W meczu z rywalem z dołu tabeli ostatecznie przegrali. Pojawia się pytanie: kiedy i z jakim rywalem zdołają wreszcie zdobyć jakiekolwiek punkty? W 6. kolejce może być o to bardzo ciężko, bowiem Red Devils grają z niepokonanym jak dotąd Constractem Lubawa.

AZS UW DARKOMP Wilanów 4:0 Red Devils Chojnice (Allex Rezende 10′, 21′, Radosław Marcinkowski 32′, Jorge Tendero 34′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,725FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ