Z Europy w Wiśle jedynie obrona dziurawa jak szwajcarski ser

Po serii bardzo słabych spotkań Wisła Kraków przystępowała do pojedynku ze Spartakiem Trnava. Drużyna ze Słowacji była faworytem tego meczu, ale poziom trudności względem Rapidu Wiedeń zdecydowanie zmalał. Za naszą południową granicą można było dziś wygrać, ale niestety indywidualne błędy kolejny raz dały o sobie znać.

Pierwsza połowa zagrana według planu

Kolejny już raz w tym sezonie Wisła bardzo dobrze rozpoczęła mecz. Goście nie dawali rywalowi stwarzać żadnych groźnych sytuacji, bardzo mądrze broniąc i czekając na ewentualne błędy. Spartak to drużyna, która nie gra wybitnej piłki, a zatem i one musiały się prędzej czy później wydarzyć.

REKLAMA

Tak się zatem stało. W 26. minucie niepotrzebną stratę w środku boiska postanowiła wykorzystać Biała Gwiazda. Baena przejął piłkę i popędził w stronę bramki rywali. Jego strzał obronił co prawda golkiper, ale futbolówka odbiła się na tyle niefortunnie, że strzelec zdołał dograć piłkę do środka pola karnego. Tam wbiegał już Angel Rodado, który z najbliższej odległości dał swojej ekipie prowadzenie. Wisła miała świetny wynik i wiedziała, że przy odpowiedniej koncentracji może wywieźć ze Słowacji bardzo cenną zaliczkę.

źródło: Polsat Sport on X

Już od pierwszego gwizdka w drugiej połowie meczu widać było, że Wisła może mieć problemy. Goście wyrównali stan rywalizacji ledwie dwie minuty po rozpoczęciu gry za sprawą Michała Durisa.

źródło: Polsat Sport on X

Gdy wydawało się, że Wisła powoli wstaje z desek, fenomenalny wolej Azango podciął im ponownie skrzydła. Gospodarze w 60. minucie meczu prowadzili już 2:1. Biała Gwiazda kolejny raz była bezradna, gubiąc w przerwie wszystkie swoje argumenty. Podopieczni Trenera Moskala nie chcieli jednak składać broni. Rodado po dobrym dośrodkowaniu uderzył nawet w słupek, ale to wszystko było jedynie chwilowym przebłyskiem. Już parę minut później kolejny raz ospałość w defensywie dała o sobie znać. W 68. minucie meczu Duris trafił do siatki po raz drugi, wbijając kolejny gwóźdź do powoli zamykającej się trumny. Od tego momentu Słowacy kontrolowali bardzo dobry wynik, nie chcąc stracić tej zaliczki.

W Krakowie trzeba wreszcie zagrać dwie równe połowy

Wisła ostatnimi czasy ma ewidentny problem ze skupieniem. Głupie czerwone kartki czy absurdalne błędy w defensywie sprawiają, że dobre rezultaty regularnie uciekają im z rąk. Dziś Spartak wykorzystał po prostu prezenty, które zawodnicy z Krakowa postanowili mu podarować. Jeśli Biała Gwiazda chce w ogóle myśleć o awansie, to za tydzień na swoim stadionie musi pokazać coś ekstra. Przede wszystkim jednak nie można popełniać takich błędów. W Europie praktycznie nikt czegoś takiego nie wybaczy.

Spartak Trnava — Wisła Kraków 3:1 (Duris 47′, 68′, Azango 60′ – Rodado 26′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ