Sonny Kittel nie znajduje się w planach Marka Papszuna. Nowy-stary szkoleniowiec Rakowa Częstochowa zapytany podczas dzisiejszej konferencji prasowej o przyszłość 31-letniego pomocnika jasno zapowiedział poszukiwanie rozwiązania umożliwiającego rezygnację z usług Niemca.
Kittel zaczął z wysokiego C, ale potem było już tylko gorzej…
Pochodzący z Gießen zawodnik miał być jednym z kluczowych piłkarzy Rakowa Częstochowa pod wodzą Dawida Szwargi. Zaliczył imponujące wejście do drużyny, zanotował piekielnie ważne trafienie z Qarabagiem i… To właściwie tyle. Z czasem zamiast zyskiwać coraz większą rolę w zespole, stawał się coraz mniej potrzebny. Łącznie we wszystkich rozgrywkach ledwie 9 razy wybiegł w pierwszym składzie Rakowa. Transferowy hit Medalików miał następnie odbudować formę wypożyczeniem do ligi australijskiej. W barwach Western Sydney Wanderers nie pokazał niczego wybitnego, a Papszun najwyraźniej nie zamierza dawać mu szansy. To nie był piłkarz, którego angaż „przyklepał”. Sprowadzono go w momencie, gdy trenera nie było już w klubie, a gdy powrócił, nie widzi sensu podejmowania współpracy.
49-letni szkoleniowiec przyznał, że chciałby zawodnika o innej charakterystyce. Oczywiście, trudno w tym momencie przewidywać, czy po Niemca z polskimi korzeniami zgłosi się ktokolwiek chętny uwolnić Raków z pozostałej części kontraktu. Rozstanie na zasadzie przedwczesnego rozwiązania umowy zapewne wiązałoby się ze sporym kosztem. Szkoleniowiec ma prawo przebudować zespół według własnego uznania, a dla 31-latka nie będzie w nim miejsca. Mimo wszystko szkoda, że zawodnik został skreślony „tak po prostu”. Sonny Kittel ma za sobą trudny sezon, jednak wcześniej potrafił zachwycać na boiskach 2. Bundesligi. Po cichu liczymy, że 31-latek nie opuści Polski i spróbuje udowodnić swoją wartość w jednej z ekstraklasowych drużyn. To nadal może być zawodnik robiący różnicę, chociaż ostatnie miesiące niestety tego nie potwierdziły…