Niels Frederiksen został nowym trenerem Lecha Poznań. 53-letni duński szkoleniowiec podpisał z Kolejorzem dwuletni kontrakt, który obowiązywać ma do 30 czerwca 2026 roku. Tym sposobem potwierdziły się doniesienia medialne, które wskazywały byłego opiekuna Brøndby IF jako następcę Mariusza Rumaka.
Od stycznia współpracowaliśmy z międzynarodową firmą pomagającą rekrutować trenerów. Początkowo wyselekcjonowanych zostało ponad 20 kandydatów, potem ta grupa okrojona została do kilku, z którymi toczyły się zaawansowane negocjacje. Nasz ostateczny wybór padł na Nielsa Frederiksena, który podpisał dwuletni kontrakt. To doświadczony szkoleniowiec, który do tej pory w swojej karierze w każdym miejscu znajdował zatrudnienie na dłuższy czas i dawał stabilizację. Kilka lat pracował z reprezentacją Danii do lat 21, potem prowadził Brøndby IF, który doprowadził do mistrzostwa kraju po raz pierwszy od szesnastu lat. To jeden z największych klubów w Skandynawii, w którym zawsze jest presja walki o tytuły. Podobnie jest u nas — powiedział dyrektor sportowy Kolejorza, Tomasz Rząsa.
Gruba kreska po fatalnym sezonie 2023/24
Informacja o zatrudnieniu Duńczyka pojawiła się naszym zdaniem w nieprzypadkowym momencie. Lech Poznań znajduje się w krytycznej sytuacji. Walka o tytuł mistrzowski została przegrana. Szanse na europejskie puchary są niewielkie. Co więcej, piłkarze robią wszystko, by zniechęcić do siebie kibiców, czego przykładem była niedawna klęska w starciu z Legią Warszawa. Działacze Kolejorza potrzebowali punktu zaczepienia, by zacząć odbudowywać zaufanie sympatyków klubu. Takim krokiem ma być zatrudnienie Nielsa Frederiksena. Zauważmy, że Duńczyk przedstawiany jest jako szkoleniowiec, którego wybór poprzedziły długie miesiące starannej selekcji. Osoby decyzyjne zdają sobie sprawę z niepowodzenia w sezonie 2023/24, ale jednocześnie wskazują na chęć odcięcia się od dotychczasowych problemów. Nad nimi zapanować ma Niels Frederiksen.
Za nami bardzo udane rozmowy z władzami Lecha, podczas których przedstawiono mi, czego oczekuje się ode mnie jako trenera oraz czego ja mogę oczekiwać po przyjściu tutaj. Trafiam do dużego klubu, posiadającego bogatą historię i tradycje, to dla mnie więc wielki zaszczyt, że będziemy razem współpracować. Mam przed sobą postawione trzy główne zadania. Po pierwsze i najważniejsze, jestem w Poznaniu po to, by zdobywać trofea i występować w Europie. Pragnę również przyczyniać się do rozwoju klubu, drużyny oraz poszczególnych piłkarzy. Wiem, że to właśnie Lech może pochwalić się najlepszą akademią w Polsce, a moim celem będzie odpowiednie wprowadzanie zawodników z niej do pierwszego zespołu. Ponadto jestem świadom emocji i pasji, jaką Lech wywołuje w regionie. Chcę, by kibice byli dumni i odczuwali ekscytację, oglądając nasze mecze — przyznał Niels Frederiksen.
Czy Lech Poznań pod duńskimi rządami zacznie grać na miarę oczekiwań?
Trudno nie odnieść wrażenia, że przeżywamy swoiste deja vu. Po dużych oczekiwaniach względem Kolejorza i początkowych obiecujących sukcesach (ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy) przyszły dramatyczne porażki i spektakularny spadek wiary w sens pracy z Johnem van den Bromem. Powrót Mariusza Rumaka wypada jedynie przemilczeć. Działacze chcą ponownie spróbować, tym razem z „lepszym” trenerem. Nigdy się nie poddadzą? Bez ironii, Kolejorz potrzebuje dobrego szkoleniowca, ale i konsekwencji. Oby Niels Frederiksen przepracował w Poznaniu dłużej niż poprzednicy. Nenad Bjelica czy John van den Brom również mieli budować silny zespół gotowy do walki o mistrzostwo Polski i sukcesy w Europie. Opowiadali o wielkiej dumie, a odeszli w poczuciu sporej porażki. To również pokazuje, że trener jest tylko jednym z trybów, który łatwo zmienić i na który łatwo zrzucić winę…