Walka o tytuł mistrzowski już dawno została rozstrzygnięta, ale nie oznacza to braku emocji. 28. kolejka Bundesligi pokazała, że czeka nas pasjonująca batalia pomiędzy Bayernem i Stuttgartem o wicemistrzostwo oraz miejsce w Lidze Mistrzów pomiędzy BVB i Lipskiem. Ciekawie jest także na dole tabeli. Bez zbędnego przedłużania wstępu, oto nasze cykliczne pięć wniosków z kolejki ligi niemieckiej.
Stuttgart nauczył się cierpieć
VfB Stuttgart był dotychczas zespołem, który prezentuje futbol „na tak”. Nieważne kto był rywalem ekipy Sebastiana Hoeneßa, za każdym razem obserwowaliśmy radosną ofensywę i próbę zdominowana przeciwnika. Stuttgart wypracował w obecnym sezonie Bundesligi więcej okazji bramkowych niż lider z Leverkusen, jednak częściej gubił punkty, nie potrafiąc przełożyć swojej dominacji na gole (mecz z Kolonią – 2.3 xG i 1:1). Podczas spotkania z Borussią Dortmund obserwowaliśmy zupełnie inną twarz VfB. Po strzelonej bramce Stuttgart skupił się na defensywie i wyczekiwaniu na ataki BVB. Cierpiał na murawie, broniąc swojej przewagi. Dopiero po raz czwarty (!) w sezonie to rywal wypracował wyższe xG. W rundzie jesiennej piłkarze Hoeneßa zmiażdżyli Borussię Dortmund (22-5 w strzałach, 10-1 w strzałach celnych) i wygrali 2:1. W sobotę oddali inicjatywę rywalom i również wygrali różnicą jednej bramki. Chcąc rywalizować o czołowe lokaty w lidze, trzeba czasem zwyciężać i w takim stylu jak w sobotę. Skoro VfB Stuttgart zdołał pokonać BVB, to z pewnością zrobi wszystko, by na ostatniej prostej wyprzedzić Bayern Monachium, a to zwiastuje wielkie emocje.
Relacja z meczu Borussia Dortmund – VfB Stuttgart
Pół ligi nie może spać spokojnie
Darmstadt od dawna jest pogodzony z degradacją. Mainz i Kolonia miały dotychczas bardzo złą sytuację, ale wygrały swoje spotkania w 28. kolejce Bundesligi. Drużyna z Moguncji rozbiła wspomniany Darmstadt 4:0, a w trzech ostatnich spotkaniach wywalczyła aż 7 punktów. Podopieczni Timo Schultza pokonali 2:1 Bochum po trafieniach z doliczonego czasu gry. Kolonia traci co prawda 4 oczka do bezpiecznego miejsca, ale wszystko się jeszcze może zdarzyć. Ba! Werder Brema, który w pewnym momencie aspirował do walki o europejskie puchary musi jeszcze oglądać się za siebie. Oczywiście, scenariusz, w którym Mainz odrobi 6 punktów straty do Unionu Berlin byłby zaskakujący, ale nie nierealny. Dodajmy ciekawostkę – drużyna z Moguncji w 5 ostatnich spotkaniach punktowała lepiej niż Bayern Monachium.
Tuchel ma chorą słabość do Upamecano
Dayot Upamecano zawalił Tuchelowi mecze z Lazio i Bochum. Wyłapał dwie bezsensowne czerwone kartki, które doprowadziły do dwóch rzutów karnych a w konsekwencji dwóch porażek. Tak naprawdę, przesądził o rozstaniu z niemieckim trenerem. Gdy szkoleniowiec posadził go na ławce rezerwowych, Bayern rozbił Mainz 05 oraz Darmstadt. Tuchel uznał jednak, że w meczu przeciwko Heidenheim Matthijs de Ligt oraz Eric Dier powinni odpocząć. Szansę dostali więc Upamecano i Kim Min-jae. Zawodnik, którego idiotyczne pomyłki zapoczątkowały kryzys w drużynie, jak gdyby nigdy nic po prostu znów dostał szansę. I co? Oczywiście ponownie zawalił.
Oczywiście, problemy Bawarczyków to zdecydowanie więcej niż dwóch środkowych obrońców. Jednocześnie, to nie jest jedynie kwestia okazjonalnych pomyłek, a błędy, które notorycznie decydują o wynikach spotkań. Koreańczyk, który przed rokiem był człowiekiem-skałą z Serie A (wybrano go zresztą najlepszym obrońcą ligi), teraz pozwolił się przestawiać w polu karnym zawodnikom beniaminka Bundesligi. Francuz? Źle ustawiony, zbyt wolny, tykająca bomba. Nic nowego. Bayern przegrał 2:3, a postawa defensorów przy traconych golach była dramatycznie zła. Czyżby Thomas Tuchel miał tak słabą pamięć, by zapomnieć jak kosztowne były niedawne wpadki Upamecano? Wszyscy doskonale wiedzą, że Dayot ma świetne warunki ale zbyt często zawala. Wszyscy, poza jego trenerem klubowym.
Loïs Openda jak chce to umie
Czy można strzelić 21 goli w sezonie ligowym, a mimo to nadal budzić mieszane odczucia? Loïs Openda w ostatnich tygodniach zaliczył rozczarowujące spotkania z Darmstadt i Mainz, by błyszczeć skutecznością przeciwko Kolonii oraz Freiburgowi. W 28. kolejce zabawił się z rywalami, pokazując swoją najlepszą wersję. Gdyby Belg w każdym meczu był równie skuteczny, Lipsk byłby obecnie w ligowej tabeli przed Bayernem Monachium. Wygrana 4:1 z Freiburgiem i tak była zresztą niezwykle cenna, bowiem pozwoliła drużynie Marco Rose zrównać się punktami z Borussią Dortmund. Walka o lokatę numer 4. dającą miejsce w Lidze Mistrzów zapowiada się arcyciekawie. Z kolei porażka Freiburga komplikuje walkę tej drużyny o europejskie puchary.
Gdyby tylko Openda częściej grał tak jak w miniony weekend, byłby jednym z najlepszych napastników świata. Niestety, w obecnym sezonie jest zbyt nieprzewidywalny.
Leverkusen potrafi aktywnie odpoczywać
Wygrana 1:0 przeciwko Unionowi Berlin, grającemu większość meczu w dziesiątkę? I to po rzuce karnym? Bayer Leverkusen nie tym razem nie dostarczył swoim fanom emocji, notując przekonywujące, ale minimalne zwycięstwo. Paradoks polega na tym, że mimo niskiego wyniku, zespół Xabiego Alonso i tak totalnie dominowało swojego rywala. 3.0 xG mówi wszystko. Zawodnicy z Berlina nie oddali celnego strzału i przez większość spotkania byli zmuszani do wyczekiwania na ataki swojego rywala. Aptekarze kontrolowali mecz, ale nie była to kontrola podobna do gry Bayernu Monachium, który prowadząc z Heidenheim, czekał na ataki rywala z nadzieją, że tym razem Upamecano nie zostanie dziecinnie ograny. Hiszpański trener wie jak nie wrzucając wyższego biegu spokojnie dowozić zwycięstwa do końca. Nie podejmuje ryzyka, gdy nie jest to wskazane i nie demoluje linii obronnej w myśl oszczędzania defensorów.
Co jeszcze wydarzyło się w 28. kolejce Bundesligi?
- Borussia M’gladbach wygrała spotkanie w Wolfsburgu (3:1), łapiąc oddech w nieoczywistej walce o utrzymanie. Przewaga Wilków nad strefą spadkową stopniała do ledwie 6 punktów.
- Werder Brema zaliczył swój szósty kolejny mecz bez zwycięstwa. Remis z Eintrachtem dramatem może nie jest, ale sytuacja w tabeli staje się coraz mniej przyjemna.
- Heidenheim wygrało swój drugi mecz w 2024 roku. Beniaminek nie miał ostatnio korzystnego okresu, ale potrafił ograć obrońcę tytułu mistrzowskiego z Monachium. Wiele to mówi o obecnym stanie Bayernu.