W hicie weekendu Serie A mierzyły się Juventus i Fiorentina. Stara Dama potrzebowała zwycięstwa, by dopisać kolejne cenne punkty w walce o miejsce na podium. Juventus ma sporą szansę powrócić do Ligi Mistrzów, co byłoby ważnym czynnikiem w kontekście budowy drużyny pod kolejny sezon.
4 bramki, jedna uznana
Od początku spotkania widzieliśmy sporo niedokładności w grze obu zespołów. To gospodarze próbowali od pierwszej minuty narzucić własne warunki gry. W 8. minucie do bramki Fiorentiny trafił Weston McKennie. Amerykanin był jednak na kilkumetrowym spalonym i gola nie uznano. Po chwili, w 12. minucie do siatki trafił Bremer. Gola jednak znów nie uznano. Najpierw Vlahovic trafił w poprzeczkę, potem dobitką popisał się Bremer. Ten ostatni był jednak na spalonym i dalej mieliśmy bezbramkowy remis. Do trzech razy sztuka? Owszem, bowiem w 21. minucie padła bramka uznana dla Juventusu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do siatki trafił Federico Gatti i Juventus wyszedł na zasłużone prowadzenie.
Po tym golu Juventus dalej atakował. Długo nie trzeba było czekać na kolejną bramkę. Piłkę w bramce umieścił Vlahovic. No ale jednak… Spalony! Po raz kolejny spalił Weston McKennie, który w tej sytuacji asystował. Do końca pierwszej połowy atakowali dalej gospodarze. Fiorentina miała jedną niegroźną okazję, ale to Juventus schodzi na przerwę z zasłużonym prowadzeniem.
Kapitalna parada Szczęsnego
Początek drugiej połowy taki sam jak pierwszej. Widzieliśmy sporo niedokładności. Juventus prowadził grę i szukał bramek. Fiorentina musiała się bronić i szukać okazji po błędach Starej damy. W 64. minucie gospodarze domagali się rzutu karnego po tym jak Rabiot upadł w polu karnym. Sędzia uznał jednak, że jedenastka w tej sytuacji się nie należała. Chwilę później fenomenalną obroną popisał się Wojciech Szczęsny. Strzał zza 16 metra oddał wówczas Gonzalez. Polski golkiper wyciągnął się jak mógł i zapobiegł w tej sytuacji straty bramki. Do końca meczu obie drużyny miały swoje okazje. Żadna nie została jednak wykorzystana i Juventus wygrał tylko jedną bramką mimo kapitalnej pierwszej połowy.