Kibice AS Romy mają olbrzymią nadzieję, że ich ukochana drużyna powróci do Ligi Mistrzów w najbliższej przyszłości. Póki co jednak jest im bardzo o to ciężko i nawet za Jose Mourinho te zadanie im się nie udało. W Serie A będzie o to bardzo ciężko ze względu na sporą liczbę rywali, więc… klub może chcieć po raz drugi podejść do walki o Ligę Europy. Póki co jednak ich rywalem jest Feyenoord, mistrz Holandii, któremu także zależy na przejściu do następnej rundy. Przed spotkaniem cieszyć mógł polski akcent od pierwszej minuty, czyli widok Nicoli Zalewskiego w podstawowej 11. Wychowanek rzymskiej drużyny zagrał na lewym skrzydle.
Spokojny i skuteczny Feyenoord ”wygrał” pierwszą połowę
Mecz zaczął się bardzo wyrównanie, ciągłymi szybkimi atakami z obu stron. Najlepszą okazję miała AS Roma w 10. minucie, gdy Paulo Dybala wypuścił Lorenzo Pellegriniego na świetną pozycję. Kapitan wybiegał sam na sam z bramkarzem, ale golkiper do niego dopadł. Nie złapał jednak piłki, która dotarła do pomocnika. Ten jednak zmarnował świetną sytuację. Kilkanaście minut później świetną okazję mieli gospodarze po stracie Zalewskiego. Igor Paixao dobrze poprowadził piłkę obok pasywnych obrońców, ale fatalnie przymierzył. Rzymianie zaś się zdekoncentrowani i stali dużo mniej dokładni niż na początku spotkania.
Pod koniec pierwszej połowy Włosi tworzyli sobie najgroźniejsze sytuacje w tym meczu. Próbowali strzałów z dystansu jak np. Paredes czy wrzutek na Lukaku, ale Holendrzy byli czujni i wykorzystali nieskuteczność rywali. W doliczonym czasie gry niewykorzystane akcje się jednak na nich zemściły. Paixao strzelił bramkę głową korzystając z tego, że żaden z kiepsko dysponowanych stoperów go nie krył.
Roma zremisowała i chciała tylko dowieźć korzystny wynik do końca
Roma słabo rozpoczęła drugą część spotkania. Oddała piłkę lepiej dysponowanym rywalom i mogła przez to przypłacić kolejną stratą bramki. Dużo słabiej prezentował się Zalewski, wręcz był niewidoczny, co przypłacił zmianą. Chwilę po tej zmianie… z lewej strony Spinazzola asystował Lukaku przy trafieniu. Belg w końcu wykorzystał dogodną okazję i strzelił bramkę wyrównującą.
Do końca spotkania doliczono aż siedem minut. Już w pierwszej dodanej minucie piłkarze Feyenoordu próbowali zagrozić z dalekiego rzutu wolnego, co zaskoczyło bramkarza przyjezdnych. Cały czas atakowali bramkę rywali, ale tak jak ich przeciwnikom – często brakowało im ostatniego zagrania. To właśnie przez to obie drużyny zremisowały, co jest dużo korzystniejszym wynikiem dla włoskiej ekipy. Ta przy wsparciu własnych trybun w stolicy swojego kraju będzie stała przed świetną szansą na zwycięstwo w dwumeczu.