Remis – tak zakończyło się spotkanie Walijczyków z Szwajcarami na stadionie w Baku. Wynik meczu idealnie obrazuje to, co działo się na murawie. Żadna drużyna nie umiała na dłużej przejąć inicjatywy i choć obie ekipy miały swoje sytuacje, to pierwsza połowa upłynęła pod wyraźnym znakiem aspektów taktycznych. Drużyny były niezwykle dobrze zorganizowane oraz wzajemnie badały na co je stać. Można by rzec – prawdziwa uczta dla koneserów.
Obrona lepsza niż atak
Już od początku spotkania było widać, że Walijczycy skupią się na działaniach defensywnych. Zawodnicy Roba Page’a postanowili oddać piłkę przeciwnikom, licząc na przeprowadzanie ewentualnych kontrataków. I trzeba przyznać, że obrońcy radzili sobie w pierwszej połowie wręcz perfekcyjnie. Świetna organizacja, szybki doskok oraz mądre przesuwanie się po murawie. To wszystko poskutkowało tym, iż Szwajcarzy nie mogli przebić linii obrony rywali oraz byli zmuszeni rozgrywać swe akcje wyłącznie obok koła środkowego. Jedyną szansą na zagrożenie bramki Danny’ego Warda były nikłe próby Breela Embolo i Harisa Seferovica oraz rzuty rożne (to właśnie one zadecydowały o końcowym rezultacie).
Skupiając swe siły na obronie, Wyspiarze praktycznie zaniechali działania ofensywne. Może o tym świadczyć fakt, iż w pierwszej połowie wyłącznie 5 podań Walijczyków dotarło w pole karne. Jeśli reprezentanci Walii już dochodzili do głosu, to jedynie za sprawą Daniela Jamesa. Przebojowy skrzydłowy odpowiadał za większość ataków swojego zespołu. Jednak sam nie potrafił niczego wskórać. Długie piłki również nie przynosiły żadnych korzyści.
Druga połowa – drugie oblicze
Druga część gry zaczęła się od mocnego uderzenia. Już w 48. minucie Szwajcarzy objęli prowadzenie. Jednak po zdobyciu bramki popełnili najgorszy możliwy błąd – cofnęli się na własną połowę. Zachęceni Walijczycy zaczęli grać coraz śmielej. Efekt? Wyrównanie 20 minut przed końcem spotkania. Po tej sytuacji mecz nabrał odpowiedniego tempa. Obie ekipy odrzuciły na bok założenia taktyczne oraz ruszyły do ataków, a my byliśmy świadkami wielu groźnych sytuacji czy nieuznanej bramki.
Otwarcie się na ofensywę poskutkowało także rozluźnieniem szyków obronnych, a ostatnie dwadzieścia minut ukazało, że obydwie reprezentacji umieją atrakcyjnie grać w piłkę. Kluczem do sukcesu okazały się rzuty rożne. Jeśli zamykają drzwi, wejdź oknem – z takiego założenia wyszli zarówno Szwajcarzy, jak i Walijczycy. Nie potrafiąc zdobyć bramki z ataku pozycyjnego, znaleźli inne rozwiązanie – stałe fragmenty gry. Tak padły obydwie bramki. Jednak dzisiejszy remis nie daje wymiernych korzyści żadnej z drużyny, sprzyjając reprezentacji Turcji.
Czy Walia z taktyką „odbiór w środku pola – podanie do Bale’a/Jamesa – dośrodkowanie” będzie w stanie osiągnąć na turnieju sukces? Dość wątpliwe. Z kolei jeśli Szwajcarzy marzą o dotarciu do dalszego etapu fazy pucharowej niż 1/8 muszą poprawić konstruowanie akcji oraz celność strzałów. Same podania, z których nic nie wynika, nie zaważą na zdobyczy bramkowej.
Foto: Sandro Halank, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0