.jpg){kind=link}
Czarne chmury po kompromitującym remisie z Salernitaną zaczęły coraz bardziej gęstnieć. Co prawda Milan wciąż pozostaje w walce o top 4, lecz wyniki, a przede wszystkim gra „Rossonerich” w ostatnim czasie pozostawia wiele do życzenia. Piłkarze Milanu potrzebowali zwycięstwa z Sassuolo. Przeszłość jednak pokazała, że jest to drużyna, która potrafi narobić im kłopotów.
Niemrawa gra mediolańczyków
Pokazywał się Rafael Leao, w środku pola pracował Ismael Bennacer, a niecodziennych podań szukał Alessandro Florenzi. To wszystko było jednak za mało. Milan był zbyt przewidywalny. Nie potrafił przedostać się przez szczelnie i kompaktowo broniącą obronę rywali. „Rossoneri” bazowali na automatyzmach, które niekoniecznie działają. Sassuolo natomiast grało swoje, wyczekując swoich okazji. Wolne przestrzenie były dla nich jak woda na młyn.
Czas na strzelanie goli
Mecz – zamiast coraz bardziej się rozkręcać – stawał się usypiający. Sassuolo nie wiedziało jak zaatakować swojego przeciwnika. Z kolei Milan grał zbyt czytelnie. Tak jakby piłkarze „Rossonerich” nie chcieli zrobić jakiegokolwiek niepotrzebnego ruchu. Nieoczekiwanie, wystarczyło jedno dobre podanie Ismaela Bennacera, które w 59. minucie wykorzystał Christian Pulisic.
Po trafieniu Amerykanina spotkanie nieco się otworzyło. Gospodarze starali się strzelić drugiego gola, który dalby im więcej w spokoju w końcówce. Wszak niejednokrotnie w tym sezonie minimalistyczne granie okazało się zgubne dla podopiecznych Stefano Piolego. Sassuolo może i by chciało, ale nie do końca potrafiło. Tym bardziej ciężko było o cokolwiek, gdy w 70. minucie zszedł największy kreator tego zespołu – Domenico Berardi.
Gdyby na San Siro przyjechała dzisiaj lepsza ekipa, z Milanu nie byłoby czego zbierać. A tak „Rossonoeri” odnoszą cenne acz skromne zwycięstwo, dzięki czemu odskakują czwartej w tabeli Fiorentinie na trzy punkty. Przynajmniej na jakiś czas w Milanie będzie spokojnie…
AC Milan – Sassuolo 1:0 (Pulisic 59′)