FC Barcelona miała dziś arcytrudne zadanie w postaci meczu wyjazdowego z Rayo Vallecano. Z madryckim zespołem Duma Katalonii nie wygrała od blisko 3 lat, a jeśli chodzi o samą LaLiga to mówimy o marcu 2019 roku. Barca stanęła zatem przed szansą przerwania bardzo złej serii 4 meczów bez zwycięstwa nad ekipą z Vallecas. Z kolei zespół prowadzony przez Francisco Rodrigueza mógł przedłużyć chwalebną passę o kolejne punkty zabrane Blaugranie.
Barca znowu bez planu
W meczu z Rayo Xavi stał przed nie łatwym zadaniem znalezienia rozwiązania na brak Gaviego. Poza tym cały czas można była zadawać sobie pytanie, jak Barcelona będzie radzić sobie w obronie przy pressingu rywala. Gospodarze nie mieli jednak zamiaru od pierwszej minuty mówić „sprawdzam”. Grali bardzo rozważnie, mądrze zarządzając swoimi siłami.
Barcelona nie musiała mierzyć się z pressingiem rywala od pierwszych metrów. Jej problemem nie okazała się jednak gra w obronie, a brak kreatywności w ofensywie. W niej brakowało jednomyślności. Kończyło się na momentami przedziwnych dośrodkowaniach lub liczeniu na indywidualne przebłyski. Te najczęściej miał Lamine Yamal, który imponował dryblingiem, ale już ze strzałami nie było tak dobrze. Doskonałym uderzeniem po drugiej stronie boiska popisał się natomiast Unai Lopez. Hiszpan wykorzystał zamieszanie po rzucie wolnym i oddał sytuacyjny strzał, który ku zaskoczeniu chyba wszystkich zakończył się golem. Nie wiele brakowało, a chwilę przed przerwą Rayo podwyższyłoby swoje prowadzenie. Gospodarze postawili na organizację gry i dobrze neutralizowali zagrożenie ze strony Barcelony. Trzeba jednak przyznać, że w grze Barcy trudno było dostrzec jakiś zamysł.
Barcelona nie odpuszczała do końca
W drugiej połowie Barcelona powiększyła swoją przewagę na boisku, ale długo nie potrafiła zmienić wyniku. Goście przez większość czasu byli w posiadaniu piłki, ale nadal można było mówić o deficycie kreatywności. Na boisku pojawili się chociażby Ilkay Gundogan czy Joao Felix, ale i oni nie wiele wnieśli w tej kwestii. Barca najczęściej korzystała z bocznych sektorów i dośrodkowań. Blisko zdobycia bramki był Raphinha, który po uderzeniu zza pola karnego trafił w słupek. Dobijać próbował Robert Lewandowski, ale skutecznie uniemożliwił mu to obrońca Rayo.
Polski napastnik ogółem rozgrywał kolejne nie najlepsze spotkanie. Często schodził z pozycji, a w miejscu napastnika pojawiał się np. Pedri. Można powiedzieć, że kiedy w końcu został na swojej pozycji, tak Barcelona wyrównała wynik meczu. Alejandro Balde dośrodkowywał piłkę, a Florian Lejeune skierował ją do własnej bramki, zgarniając futbolówkę tuż przed Lewandowskim. Polak samą swoją obecnością wymusił błąd obrońcy, który uratował Barcelonie remis i jeden punkt wywieziony z Vallecas. Nie zmienia to jednak oceny jego występu, o którym najwięcej mówi jedna statystyka – 1 oddany strzał.
Rayo w drugiej połowie postawiło w całości na obronę wyniku, nie wyciągając żadnych wniosków z innych spotkań Barcelony w tym sezonie. Pozwolili rywalom grać i tworzyć sobie kolejne okazje do zdobycia bramki. Takie podejście nie mogło skończyć się inaczej niż w końcu stratą gola i wypuszczeniem zwycięstwa z rąk. Remis to nadal z ich perspektywy dobry wynik, ale po pierwszej połowie mogli pokusić się o więcej.