Kamil Glik ze spadkiem. Co dalej z polskim defensorem?

Życie bywa przekorne. Gdy we wrześniu zeszłego roku ogłoszono, że Kamil Glik dołączy do ekipy Benevento, nie brakowało osób uznających ten transfer za strzał w dziesiątkę. W końcu Monaco, które opuszczał Pan Kamil, przeżywało ogromny kryzys. Z trudem utrzymali się w Ligue 1, a perspektywy na przyszłość nie były optymistyczne. Tymczasem Benevento szykowało się na podbój Serie A. W efektownym stylu wywalczyli awans (liderowali Serie B przez 33 z 38 kolejek) i mieli odważne plany namieszania w elicie. Pomóc miał w tym Kamil Glik. Doświadczony defensor, którego wszyscy pamiętali z czasów gry dla Torino. Co mogło pójść nie tak?

Szybko okazało się, że Monaco po odejściu Glika radzi sobie klasę lepiej. Oczywiście, ciężko winić Polaka za wszystkie klęski tej ekipy w ostatnich latach, ale faktem jest, że Panowie Badiashile i Maripan trzymają poziom. Monaco wcale nie musi bronić się przed spadkiem, ba!, na kolejkę przed końcem zajmuje miejsce premiowane eliminacjami Ligi Mistrzów. Ma nawet matematyczne szanse na tytuł mistrzowski. Umówmy się – nikt tam nie płacze za Kamilem Glikiem.

REKLAMA

Powód do łez mają za to sympatycy Benevento

Drużyna, która tak świetnie radziła sobie w Serie B, po awansie nie zachwyciła. W trakcie całego sezonu było kilka momentów – chociażby wyjazdowe zwycięstwo z Juventusem, ale na kolejkę przed końcem wiemy już, że piłkarze Filippo Inzaghiego spadną z ligi. 74 stracone gole nie świadczą najlepiej o defensywie, którą kierować miał Kamil Glik.

Jeśli weźmiemy pod uwagę noty pomeczowe przyznawane przez portale branżowe, Polak był w tym sezonie jednym z najlepszych piłkarzy. Dwukrotnie znalazł się nawet w jedenastce kolejki. Jako lider drużyny nie sprostał jednak oczekiwaniom. Mimo to prawdopodobnie będzie liczył się w walce o podstawowy skład reprezentacji Polski na Euro. Kamil ma 33 lata, ale w kadrze zazwyczaj nie zawodził. Na pocieszenie wypada zauważyć, że w końcu omijały go problemy zdrowotne i ma w nogach ponad 3.200 minut gry.

Czy Glik zostanie w Benevento na kolejny sezon i będzie występował w Serie B?

Osobiście nie jestem tego pewien. Z jednej strony Polak ma kontrakt ważny do 2023 roku i pewnie nie widziałby niczego złego w walce o powrót do Serie A, z drugiej… Misja została zakończona porażką. Kontrakty Nicolasa Violi, Roberto Insigne, Marco Sau, Andresa Tello i wielu, wielu innych wygasają z końcem czerwca. Nawet trener Inzaghi ma umowę jedynie przez kolejny miesiąc. Pod koniec kwietnia (wg włoskiej prasy) odbyły się rozmowy między szkoleniowcem i zarządem klubu, które miały rozstrzygnąć jego przyszłość. Do dziś nie poznaliśmy jednak żadnego oficjalnego komunikatu.

Kamil mógł zostać w Monaco i walczyć o Ligę Mistrzów?

Nie do końca. W drużynie z Księstwa uznano bowiem, że potrzeba „młodych wilków”, a Glik pewnego poziomu już nie przeskoczy. I tak też jest w rzeczywistości. Nie jest to piłkarz, którym włoskie kluby będą się zachwycały, ale wciąż gwarantuje solidność. Pytanie, czy warto stawiać na 33-letniego zawodnika, który najlepsze lata ma za sobą, czy szkolić młodzież? W Monaco postawili na drugą opcję i nie żałują. W Benevento zaś zaufali Polakowi i nie mogą być zadowoleni.

Fot. Benevento/Twitter

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,770FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ