Na Stadionie im. Ernesta Pohla swoje pierwsze spotkanie w sezonie 2023/24 rozegrali Górnik Zabrze oraz Radomiak Radom. Zabrzanie mieli wyostrzone apetyty na najbliższy sezon, mimo 5 przegranych meczów towarzyskich na 6 rozegranych. W sezonie 2022/23 Górnik zajął 6. miejsce, a na sam koniec sezonu zaliczył serię 8 spotkań bez porażki. Radomiak po awansie do Ekstraklasy w 2021 roku zdołał ugruntować sobie miejsce na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Rok temu ekipa z Mazowsza zajęła 10. miejsce, a 2 lata temu – 7. miejsce. Radomiak ma aktualnie złoty okres w swojej historii – jeszcze w sezonie 2018/19 grali w 2. Lidze. Choć faworytem bukmacherów był Górnik, to piłkarzy z Górnego Śląska czekało niełatwe zadanie.
Szacunek dla tych, którzy nie zasnęli w ciągu pierwszej połowy
Radomiak zanotował nieznacznie lepszy początek tego spotkania niż drużyna z Zabrza. Obydwa zespoły grały otwartą, choć pełną niedokładności piłkę. Mimo, iż goście konstruowali więcej akcji i byli bliżej zdobycia pierwszej bramki, to ich ataki nie były wystarczająco dobre, aby zagrozić bramce Daniela Bielicy. W każdej z akcji w ciągu pierwszych 20 minut zawodnikom obu zespołów brakowało precyzji – podania czy wrzutki nie odnajdywały adresata i tym samym, nie stanowiły one żadnego zagrożenia dla bramkarza przeciwnika. W ciągu 25 minut padły zaledwie 3 strzały – 2 niecelne i 1 zablokowany, wszystkie po stronie Radomiaka. Najgroźniejszy z nich padł w 23. minucie – zza pola karnego bez namysłu uderzył Christos Donis, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.
Radomiak z argumentami, których nie był w stanie odpowiednio wykorzystać
Radomiak zdołał przejąć inicjatywę na dobre. Ich ataki były lepiej konstruowane i stwarzały więcej zagrożenia pod bramką zabrzan. Przyjezdnym udało się nawet oddać celny strzał na bramkę Bielicy. W 28. minucie Lisandro Semedo zabawił się z obroną Górnika, podał do Donisa. Grek oddał strzał, z którym Bielica sobie poradził. Dobijać próbował nowy nabytek Radomiaka, Rafał Wolski, jednak strzał został zablokowany i skończyło się na rzucie rożnym.
Górnik również miał swoje okazje. W 31. minucie odbiorcą prostopadłego podania był Kamil Lukoszek. 21-latek oddał strzał, który sparował Filip Majchrowicz. Z tej akcji i tak nie byłoby gola – sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego.
W 44. minucie Radomiak mógł otworzyć wynik tego meczu. Ponownie dobrym dryblingiem wykazał się Semedo. Pomknął z piłką w kierunku pola karnego i z okolic 16. metra oddał strzał, który okazał się być minimalnie niecelnym.
Jak można radzić sobie z bezsennością? Można obejrzeć pierwsze 45 minut meczu Górnika Zabrze z Radomiakiem Radom. W pierwszej połowie nie działo się niemalże nic. W ciągu trzech kwadransów oddany został tylko 1 celny strzał. Na taki mecz kibice z pewnością nie liczyli. Brakowało groźnych akcji, sytuacji bramkowych – na stadionie w Zabrzu zrobiło się po prostu nudno. Pozostało jedynie liczyć na to, że w drugiej połowie na murawie zrobi się ciekawiej.
Worek z golami w końcu rozwiązany
Podobnie jak w pierwszą połowę, w drugą część lepiej weszli podopieczni Constantina Galci. W Zielonych było widać zapał do gry i chęć objęcia prowadzenia, jednak do zdobycia bramki potrzebna jest skuteczność, czego w ich grze brakowało. Do czasu.
W 60. minucie Radomiak wyprowadzili ładną i składną akcję. Pedro Henrique zagrał do Luisa Machado. Portugalczyk odnalazł zupełnie niepilnowanego Dawida Abramowicza. Lewy obrońca Radomiaka oddał strzał, który został obroniony przez Bielicę. 24-letni golkiper jednak źle odbił piłkę, co wykorzystał Henrique i wbił ją do bramki z bliska. W Zabrzu w końcu zrobiło się ciekawiej, lecz miejscowi kibice nie chcieli, aby ten mecz potoczył się w taki sposób.
Radomiak robił wszystko, aby na jednobramkowym prowadzeniu się nie skończyło i to szybko przyniosło owoce. Zaledwie 5 minut po bramce Henrique zespół z Mazowsza miał kolejną szansę. Kiwać próbował się Bielica, co było bardzo złym pomysłem. Bramkarz stracił piłkę, podbił ją Henrique, a głową do bramki wpakował ją Wolski. O tym meczu golkiper Trójkolorowych będzie chciał z pewnością zapomnieć jak najszybciej.
Po dwóch bramkach w Zabrzu znowu spokojnie
Dwie szybko stracone bramki podrażniły zabrzan i to oni zaczęli naciskać na rywala. Na piłkarzach Radomiaka nie robiło to najmniejszego wrażenia i naciski ekipy z Górnego Śląska nie dały nic. Przyjezdni mieli ten mecz pod kontrolą i wydawało się, że tego prowadzenia z rąk już nie wypuszczą.
Ta prognoza okazała się być słuszna. Kiedy Tomasz Musiał zagwizdał po raz ostatni, na tablicy wyników wciąż widniało 2:0 dla Radomiaka. Zwycięstwo Zielonych nie podlegało żadnej dyskusji – zdominowali ten mecz. 4 oddane przez zespół Górnika strzały wyglądały mizernie w porównaniu do 20 strzałów oddanych przez Radomiaka. Po pierwszej połowie wydawało się, że skończy się na bezbramkowym remisie, lecz zawodnicy z Radomia zdołali otrząsnąć się z letargu i zrealizować swój cel na dzisiejszą rywalizację.