Fakty są takie — jeden z bohaterów niedawnego zgrupowania reprezentacji Polski — Karol Świderski wciąż nie strzelił gola w obecnym sezonie MLS. Nie udało mu się tego dokonać także w meczu przeciwko Toronto, w którym wszedł na murawę w 61. minucie. Charlotte zdołało zaliczyć cenny remis, a bohaterem spotkania został… inny Polak — Kamil Jóźwiak. 24-latek strzelił swojego pierwszego gola dla amerykańskiego klubu, pierwszego gola w futbolu klubowym od 16 grudnia 2020 roku (przeciwko Swansea) i pierwszego od 12 listopada 2021 roku (przeciwko Andorze). Czy to oznaka, że zawodnik, który w ostatnim czasie musiał mierzyć się z medialną krytyką, wraca na właściwe tory swojej kariery?
Do 50. minuty mecz układał się bardzo źle dla gości
Gole strzelili Bernardeschi oraz Bradley. Starcie nie było jednostronne, a Charlotte miało nawet większe posiadanie piłki. Konkretniejszą drużyną było jednak Toronto. Trener Christian Lattanzio musiał szukać odrabiania strat, stąd m.in. wejście z ławki rezerwowych Świderskiego. Chwilę wcześniej gola kontaktowego strzelił Benjamin Bender, a asystę przy trafieniu zaliczył Kamil Jóźwiak.
Goście uwierzyli w swoje szanse i szukali wyrównania. 20 minut później Jóźwiak wpisał się na listę strzelców, tym razem samemu wcielając się w rolę egzekutora. To był bez wątpienia jego mecz — zresztą, został wybrany na MVP pojedynku. Warto zwrócić uwagę na postawę Polaka przy obu golach — oczywiście trafienie wydaje się „łatwe”, ale zauważmy, jak szukał miejsca w polu karnym i znakomicie urwał się rywalowi. Jeszcze kilka tygodni temu Jóźwiak krytykowany był za słabą mobilność i brak panowania nad piłką. Tej nocy pod tym względem wyglądał bardzo dobrze.
Jóźwiak MVP
Jedna jaskółka wiosny nie czyni — więc nie będziemy snuć wielkich planów względem Kamila. Faktem jest, że gra regularnie i mimo wszystko zbiera doświadczenie. W jego grze brakowało jednak konkretów. Nie po to wyjeżdżał z Poznania, by notować „puste przebiegi”. Od skrzydłowego musimy wymagać asyst czy goli — a tego Jóźwiakowi po prostu brakowało. Mecz przeciwko Toronto pokazał, że Kamil potrafi robić różnicę. Teraz tylko pracować, by nie był to jednorazowy wyskok, a początek czegoś większego.