Na Dacia Arena przyjechał AC Milan, który chciał zamazać plamę po remisie z Salernitaną w poprzedniej kolejce. Jeśli „Rossoneri” myślą o grze w przyszłym sezonie w Champions League to takie mecze trzeba wygrywać, ponieważ rywale nie śpią, a poza tym ta konkurencja też nie jest mała. Mistrzostwa Włoch i jego obrony nie będzie, lecz patrząc na problemy drużyny Stefano Piolego w tym sezonie, to ćwierćfinał Ligi Mistrzw oraz najlepsza „czwórka” w Serie A to wynik, który włodarzy jak i kibiców klubu powinien zadowolić. Jednak Udinese to bardzo niezgodny rywal, o czym przekonało się już sporo drużyn, m.in. Roma czy Atalanta.
Odważne Udinese vs apatyczny Milan
Udinese pierwszą połowę zaczęło znakomicie. Świetnie zamykali środek pola i kontrolowali boiskowe wydarzenia. Ta dobra gra poskutkowała golem już w 9. minucie Roberto Pereyry, który wykorzystał brak jakiekolwiek prób odbioru piłki przez obrońców Milanu. Milan apatyczny, nerwowy i bez pomysłu na świetnie zorganizowaną drużynę Andrei Sottila. Tak wyglądało pierwsze pół godziny. Później zespół z Mediolanu zaczął się budzić ze snu i stopniowo zaczął sobie tworzyć co raz to więcej sytuacji. Pod koniec pierwszej połowy karnego w doliczonym czasie gry na rzut karny na bramkę zamienił Zlatan Ibrahimovic, stając się zarazem najstarszym piłkarzem, który strzelił gola na boiskach Serie A.
Karny musiał być powtórzony, z racji wbiegnięcia piłkarzy zbyt szybko w pole karne. Tak bardzo to zdenerwowało trenera Udinese, że Włoch ujrzał czerwoną kartkę. Jednak remis nie widniał zbyt długo na tablicy wyników.
W 45+6. minucie gola dającego prowadzenie dla gospodarzy strzelił Beto po kolejnych błędach obrony Milanu. Największym grzechem drużyny Stefano Piolego jest jej apatyczność i brak konkretnych działań na boisku. Obrona bardzo pasywna i mało agresywna. Atak bardzo niepewny w swoich wyborach i często bez pomysłu. Widać, że piłkarze są pod formą. Z taką grą „Rossonerim” może być bardzo trudno o grę w przyszłym sezonie w Champions League.
Dramatyczny Milan
Wydawało się, że po słabej pierwszej połowie, Milan ruszy na rywali, aby odrobić stratę bramki. Było tak, jednak zespół Piolego wyglądał tak, jakby nie chciał za wszelką cenę walczyć o wygraną. Nie miał w ogóle argumentów, wszyscy na stojaka, głównie Zlatan. Gdy Leao jest bez formy, nie ma piłkarza, który weźmie grę na siebie. W końcu dziurawa obrona po raz kolejny została skarcona, składną akcją gospodarzy. W 70. minucie gola na 3:1 strzelił Kingsley Ehizibue. Milan robił wszystko, aby tego meczu nie wygrać, widać było, że tylko jednej drużynie zależy na zwycięstwie tego meczu i tą drużyną nie był aktualny mistrz Włoch.
Defensywna „Rossonerich” jest tragiczna, patrząc na grę dzisiejszego Milanu. można było odnieść wrażenie, że oglądamy drużynę z 2015 roku, czyli jednego z najgorszych okresów drużyny w historii klubu. Po prostu wstyd. Tak gra aktualny mistrz Włoch? W grze nic się nie zgadzało, nikt nie chciał grać, tak jakby wszyscy byli tam na boisku na siłę. W przeciwieństwie do piłkarzy Udinese, którzy pokazywali swoim zachowaniem radość z gry i chęć zdobywania kolejnych bramek. Piłkarze Udinese nie raz wyglądali na gości przewyższających o dwie klasy swoich rywali, a przypominam, że mówimy o aktualnym mistrzu Włoch. Brawa dla Udinese za ten mecz. To było świetne spotkanie w ich wykonanie.
Rafaela Leao bardzo obniżył loty
Wygląda na człowieka, któremu się znudził Milan, który widzi, że we Włoszech już więcej nie osiągnie i nie chce osiągnąć. Z pewnością ktoś będzie chętny na kupienie tego skrzydłowego, a można zarobić sporą sumę pieniędzy. Potrzeba zmian.
Udinese — AC Milan 3:1 (Pereyra 9′, Beto 45+6′, Ehizibue 70′ – Ibrahimović 45+4)
Aut. Mateusz Topolski