Po niezwykle dramatycznym pojedynku z Alexandrem Shevchenko Hubert Hurkacz oszczędził nerwów sobie i widzom w starciu z innym Rosjaninem — Pawłem Kotowem. Tym razem Polak potrzebował tylko dwóch setów, z czego jedynie w pierwszym Kotow podjął walkę z Polakiem.
Scenariusz seta numer jeden był mocno oczywisty. Obaj tenisiści znakomicie punktowali przy własnym podaniu, przez co gemy kończyły się na 3-4 punktach. Hurkacz przebudził się dopiero w końcówce, gdy prowadził już 40:15 i wydawało się, że jest bliski pierwszego — ale decydującego przełamania w secie. Co więcej, to był pierwszy break-point w tej części meczu! Kotow zdołał wrócić do gry, ale ostatecznie Polak przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Przegrany set najwyraźniej złamał wolę walki Rosjanina. W drugiej partii udało mu się bowiem wygrać ledwie jednego gema. Kotow był wyraźnie załamany swoją sytuacją i niejako przestał wierzyć w szansę pokonania Polaka. Co ważne, Hurkacz zachowywał koncentrację, utrzymując mocno serwis. Efektem tego było zwycięstwo w około 70 minut. Rosjanin dzięki dobremu serwisowi w pierwszym secie pozostawał w grze, ale przez cały pojedynek nie miał nawet jednego break-pointa. Przy takim scenariuszu trudno o wygraną. Oddajmy jednak Hubertowi, że gdy pojawiały się okazje, to je wykorzystywał i uniknął niepotrzebnych błędów. Na Kotowa taka gra wystarczyła.
W kolejnej rundzie Hurkacz zmierzy się z najtrudniejszym możliwym rywalem, czyli Novakiem Djokoviciem
Obaj Panowie rywalizowali ze sobą 4 razy i wszystkie pojedynki wygrywał Serb. Djoko wydaje się być także w lepszej formie niż Polak, ale… pozostaje wierzyć, że wysoko zawieszona poprzeczka wyzwoli jeszcze lepszą grę ze strony Hurkacza. Nie ma nic do stracenia i może poszukać sensacji — a przynajmniej taką mamy nadzieję.