Piłkarze Chelsea na kolanach — i mimo że to niedziela, to nie w kościele, a na murawie. Leeds United rozbiło bank i nie pozostawiło suchej nitki po podopiecznych Thomasa Tuchela w 3. kolejce nowego sezonu Premier League.
Przewaga z trybun, błąd Mendy’ego
Niewątpliwie ekipa „Pawi” czerpała dzisiaj z gry przed własną publicznością garściami. Z kolei przyjezdni z Londynu mocno się irytowali na stadionie wypełnionym po brzegi przez kibiców gospodarzy. O presji z ich strony doskonale przekonał się bramkarz gości, Edouardo Mendy, który przez złe przyjęcie piłki stracił posiadanie w swojej piątce. Kuriozalny błąd bezwzględnie zamienił na bramkę Aaronson.
Nie jest to pierwszy tak niechlubny wyczyn Mendy’ego pomiędzy słupkami Chelsea, co szybko wypomnieli mu internauci. Przypomnijmy, że Senegalczyk został ściągnięty za ponad 20 mln funtów z myślą o rywalizacji z Kepą Arrizabalagą, który wówczas nie spełniał pokładanych w nim oczekiwań — w dodatku mocno działał fanom na nerwy. Edouard Mendy to dalej dobry goalkiper, jednak coraz częściej przytrafiają mu się błędy, do czego z pewnością zastrzeżenia będzie mieć niemiecki trener.
Super Rodrigo, postępy Jessego Marscha
Niecałe pięć minut później prowadzenie podwyższył Rodrigo, który ma już na swoim koncie w nowym sezonie cztery bramki w zaledwie trzech spotkaniach. Hiszpański napastnik w poprzednim sezonie Premier League potrzebował aż 31 meczów, by wykręcić bilans w postaci sześciu bramek i jednej asysty. Teraz brakuje mu już tylko dwóch goli do powtórzenia tej sztuki, bowiem ten zanotował dzisiaj również asystę przy bramce na 3:0.
W 69. minucie Harrison strzelił gola po podaniu wcześniej wspomnianego Rodrigo, a cała akcja była świetnie skonstruowana. Mateusz Klich zameldował się na boisku w 83. minucie, a po jego wejściu z murawy po drugiej stronie wyleciał Koulibaly. Paradoksalnie zespół z Londynu nie grał aż tak źle. Do pewnego momentu wynik był zdecydowanie gorszy niż styl, jaki prezentowali. Jednak z czasem ta układanka się całkowicie posypała. W efekcie czego możemy mówić o ciężkiej niedzieli dla fanów Chelsea. Leeds zrobiło robotę, a Jesse Marsch ma sporo powodów do dumy — niczym prawdziwy paw.