Luka Jović wylądował we Florencji, aby dopiąć ostatnie szczegóły swojego transferu do Fiorentiny. Serb zakończy tym samym swoją trzyletnią przygodę z Realem Madryt. Jego przeprowadzka do włoskiego klubu ma odbyć się bez sumy odstępnego, ale na zasadach transferu definitywnego. Jović podpisze z Violą kontrakt do 2024 roku, z opcją przedłużenia go o kolejne dwa lata. Real Madryt zastrzegł sobie jedynie klauzulę 50% od ewentualnej przyszłej sprzedaży.
Trzy lata do zapomnienia
Nie ma co ukrywać — Serb w Realu po prostu zawiódł. W ciągu trzech lat zanotował 51 występów, podczas których zdobył 3 bramki i 5 asyst. Liczby te w żadnym wypadku nie przywołują na myśl napastnika, który byłby postrachem obrońców. Jović przechodził do Madrytu po fantastycznej kampanii w Eintrachcie Frankfurt, podczas której zdobył aż 27 bramek. Wówczas płacono za niego 60 milionów euro i pokładano w nim ogromne nadzieje. Wierzono, że będzie to idealny zmiennik Benzemy, a w przyszłości jego następca. Jović jednak w żadnym stopniu nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Duża w tym wina samego zawodnika, ale uważam, że nie tylko. Oczywiście, Jović kiedy już się pojawiał na boisku, wyglądał na osobę, która nie chce tam być. Snuł się po murawie, bardziej udając tylko część drużyny. Motorycznie wyglądał słabo, nie zachwycał też w pojedynkach siłowych. W podobnych tonach można mówić o jego dryblingu czy grze z piłką. Jović jest typem napastnika, który ma czekać w polu karnym na dogranie mu piłki. W Niemczech przy tym najlepiej sobie radził, kiedy obok niego wystawiany był drugi napastnik. W Madrycie to się zmieniło, Jović otrzymał trochę inne zadania i wyraźnie im nie sprostał.
Napisałem, że to nie tylko wina Jovicia. Uważam bowiem, że sporo zawinił też klub jak i trenerzy, na których Serb trafiał. Real zaryzykował, sprowadzając go po jednym dobrym sezonie i nałożył na niego ogromną presję, z którą wcześniej jednak się nie mierzył w aż takim stopniu. Dodatkowo Jović nigdy nie otrzymał w Madrycie tak potrzebnego zaufania. Zinedine Zidane wręcz unikał wystawiania go w pierwszym składzie, podobnie zresztą jak Carlo Ancelotti w ostatnim sezonie. Rozumiem, że zawodnik mógł nie zachwycać na treningach, a Karim Benzema prezentował fantastyczną formę. Mimo wszystko na pewno można było znaleźć więcej okazji do wpuszczenia go na boisko. Jović zbyt dużo czasu spędzał na ławce rezerwowych, co na pewno mu nie pomogło.
Jović w Fiorentinie będzie chciał wrócić do dawnej formy
Może i nie przechodzi jako gwiazda światowego futbolu, ale to wciąż duże nazwisko. W pamięci wielu osób nadal tkwi jego bardzo dobry sezon w barwach Eintrachtu i wielu kibiców liczy, że uda mu się do niego jeszcze nawiązać. Być może Serb podąży podobną ścieżką co Romelu Lukaku podczas swojej pierwszej przygody z Interem Mediolan. Wówczas Belg był bardzo krytykowany, zarówno za swoją grę jak i samo nastawienie. We Włoszech jednak się odbudował i był w stanie pokazać najlepszą wersję siebie. Mimo nieudanej przygody z Realem Madryt trzymam kciuki za Jovicia. Mam nadzieję, że jeszcze pokaże, na co go stać.