Do 80. minuty, zanim Xavi rzucił wszystkie siły do ataku, Barcelona oddała tylko 4 strzały. Tyle samo, co Filip Kostic. Cały Eintracht aż 15-krotnie próbował pokonać bramkarza rywali i zasłużenie prowadził 3:0 na Camp Nou. Już w pierwszym meczu pokazali, że mają sposób na Barcelonę, a w rewanżu tylko to potwierdzili. Oliver Glasner i jego piłkarze dali wykład, jak grać przeciwko Dumie Katalonii pod wodzą Xaviego.
Zanim zaczniemy krótka informacja – wszystkie grafiki dotyczące tego spotkania wrzucamy w formie tweetów, aby nie naruszać praw autorskich.
Eintracht wyłączył środek pola
Przede wszystkim – fantastyczna organizacja gry w defensywie. Eintracht Frankfurt ustawił się w systemie 5-4-1 przechodzącym w 5-2-3, kiedy atakowali rywali wyżej. Na samym początku mogliśmy zaobserwować Eintracht podchodzący wysokim pressingiem i uniemożliwiający Barcelonie spokojne rozgrywanie piłki.
Szybko strzelona bramka po amatorskim sprokurowaniu rzutu karnego przez Erica Garcię dała jednak zespołowi Glasnera komfort i pozwoliła im na przejście do niższej obrony, podejmując próbę odbioru futbolówki dopiero na własnej połowie. Eintracht nadal manewrował pomiędzy systemem 5-4-1, a 5-2-3 w zależności od intensywności pressingu i skutecznie uniemożliwiał Barcelonie progresję piłki. Z czasem Orły coraz rzadziej podejmowały ryzyko i najczęściej mogliśmy ich oglądać przesuwających się w kompaktowym ustawieniu 5-4-1.
Kluczem w utrudnieniu życia Barcelonie przez Eintracht było odcięcie od gry środkowych pomocników.
Ważną rolę w tym miał napastnik Eintrachtu, Rafael Borre. Kolumbijczyk spośród wszystkich napastników występujących w pięciu czołowych ligach w Europie wykonał najwięcej pressingów, ale z Barceloną jego zadania nie ograniczały się tylko do szaleńczego atakowania pressingiem. Rafael Borre ustawiał się tak, aby blokować linię podania do Sergio Busquetsa, reżysera gry w zespole Xaviego w momencie, kiedy piłkę miał jeden ze środkowych obrońców Blaugrany (co widać też na powyższym screenie). Hiszpan to typ piłkarza, który traci mnóstwo atutów, kiedy nie ma piłki przy nodze i celem Olivera Glasnera było ograniczenie jego czasu przy futbolówce.
Od 15. do 33. minuty Sergio Busquets był przy piłce ledwie 7 razy (mniej w Barcelonie tylko Aubameyang). Mimo, że w drugiej połowie gra częściej przechodziła przez niego to w ciągu 90 minut jego kontakty z piłką stanowiły 9,5% wszystkich kontaktów całego zespołu. Dla porównania – w ostatnich meczach wyglądało to następująco (to nie przypadek, że w obu meczach z Eintrachtem udział Busquetsa w grze był najmniejszy):
Levante – 13,6%
Eintracht – 10%
Real – 11,4%
Galatasaray – 12,5%
Pedri natomiast rozegrał tylko pierwsze 45 minut i w tym czasie zaliczył tylko 23 kontakty z piłką. Po części można to tłumaczyć urazem, przez który w przerwie opuścił boisko, jednak znajdowanie się przy futbolówce średnio co 2 minuty to tak, czy inaczej bardzo słaby wynik, jak na standardy, do których przyzwyczaił nas ten 19-latek. Piłka najczęściej krążyła między obrońcami Barcelony, którzy bezskutecznie szukali zagrań do przodu lub kierowali akcje w boczne sektory. A tam Eintracht wiedział, jak zamknąć rywala.
Zagęszczanie bocznych sektorów
Najczęstszym schematem, który pozwoliłby Barcelonie na zgubienie obrony Eintrachtu była próba zrobienia przewagi indywidualnej przez skrzydłowych. Szeroko ustawieni Ousmane Dembele i Ferran Torres często wchodzili w pojedynki i potrafili je wygrywać, aczkolwiek zespół Olivera Glasnera był tak ustawiony, że po minięciu jednego przeciwnika zawsze pojawiał się kolejny. Francuz zanotował 13 dryblingów, z czego 9 było udanych, a Hiszpan wygrał 3 z 7 pojedynków. Każda ich próba dryblingu rozpoczynała się w bocznym sektorze.
Pierwsza akcja po stracie gola – w momencie przyjęcia piłki przez Dembele jest przy nim jeden zawodnik, ale kolejnych trzech już zbiega w ten sektor na asekurację.
Skrzydłowy Barcelony najpierw mija Filipa Kosticia, potem Sebastiana Rode, a następnie zostaje sfaulowany przez Kamadę. Dembele zdążył przebiec z piłką ledwie kilka metrów, a w tym czasie zaatakowało go trzech rywali.
Kolejna sytuacja – Dembele ponownie przyjmuje piłkę mając w promieniu kilku metrów czterech rywali.
Dwie sekundy później jest już przez nich całkowicie otoczony.
Nie zawsze jednak wszystko piłkarzom Eintrachtu wychodziło.
Jednakże, kiedy ktoś popełnił błąd to koledzy potrafili go naprawić. W sytuacji z 21. minuty Knauff i Hinteregger dali się zdecydowanie zbyt łatwo ograć Ferranowi Torresowi, ale i tak z asekuracją we własnym polu karnym nadążył środkowy pomocnik Kristijan Jakić.
Najpierw Ferran Torres ogrywa Ansgara Knauffa.
Następnie, nabrawszy szybkości mija Martina Hintereggera.
Ale z asekuracją nadąża Jakić. Wcześniej jeszcze ze strefy dał się wyciągnąć środkowy obrońca Torue, co sprawiło, że w linii defensywy Eintrachtu pojawiły się wolne przestrzenie. Niemniej jednak, mimo trzech indywidualnych błędów nie pozwolili rywalowi nawet na oddanie strzału.
Drugi gol Eintrachtu zostanie zapamiętany jako cudowne uderzenie z dystansu Rafaela Borre, ale warto spojrzeć od czego ta akcja się zaczęła. Odbiór piłki w bocznej strefie boiska. Pięciu piłkarzy Olivera Glasnera przeciwko trójce Katalończyków. Klasyk tego meczu.
Eintracht wiedział, jak kontratakować
Oprócz genialne zorganizowanej defensywy Eintracht musiał mieć również plan, co zrobić z piłką po jej przechwycie. Kontrataki przeprowadzali w sprawny sposób, a bardzo ważną rolę odrywali wahadłowi Knauff i Kostic, którzy mimo głębokiego ustawienia w defensywie ruszali sprintem do akcji ofensywnej i potrafili nadążyć za atakiem. Ofensywna trójka świetnie ze sobą współpracowała zarówno w pierwszym spotkaniu, jak i we wczorajszym rewanżu. Kamada i Lindstrom potrafili zarówno odnajdywać się między liniami i napędzić akcje prostopadłym podaniem, jak i wbiec w wolną przestrzeń.
Dla Xaviego porażka z Eintrachtem jest pierwszą poważną skazą na jego wizerunku jako trenera Barcelony. 42-latek z pewnością ma dobry materiał do analizy i wyciągnie wnioski. Zespół Olivera Glasnera zostawiał dużo czasu z piłką przy nodze środkowym obrońcom. Być może brak podejmowania przez nich ryzyka i odważniejszego wprowadzania piłki, aby wyciągnąć któregoś z rywali ze strefy tym samym tworząc sobie opcję do podania był jednym z czynników, przez które Blaugrana wyglądała tak kiepsko.
Eintracht pokazał przyszłym rywalom Barcelony, jak z nimi grać i na pewno trenerzy będą czerpać z tych dwóch spotkań w celu zneutralizowania mocnych punktów Barcelony. Marcelo Bielsa często jednak powtarza, że porażki najbardziej rozwijały go jako trenera, więc możemy się spodziewać, że i Xavi z czasem znajdzie rozwiązanie na drużyny broniące w zwartym i kompaktowym ustawieniu 5-4-1.
Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku