City wciąż na pole position po bitwie o Anglię!

Najważniejszy mecz tego sezonu – tak można określić starcie City z Liverpoolem na Etihad. Tutaj, chciałbym się skupić na tym, jak wynik bitwy o Anglię wpłynie na resztę tego sezonu i dlaczego Manchester City to wciąż faworyt do zdobycia mistrzostwa. Jednak, jeśli interesuje Was przebieg tego spotkania, zapraszam do 30 minutowej rozmowy o Bitwie o Anglię. Poruszyliśmy w niej z Pawłem chyba wszystkie interesujące wątki.

REKLAMA

Mecz na remis

Chociaż optycznie dużo lepsze wrażenie sprawiał Manchester, a momentami wydawało się, że taktycznie Guardiola wygrał z Kloppem, to rzeczywistość jest nieco inna. Praktycznie od pierwszej minuty obie drużyny szły łeb w łeb, co pokazują statystyki wykresy xG w przeciągu spotkania. City i Liverpool już są na siebie skazane…

Przewaga Obywateli nad The Reds to cały jeden punkt. Jednak ich terminarz do końca sezonu wydaje się mniej wymagający:

  • Wolves – MCI, LFC – United
  • MCI – Brighton, LFC – Everton
  • MCI – Watford, Newcastle – LFC
  • Leeds – MCI, LFC – Tottenham
  • MCI – Newcastle, Villa – LFC
  • West Ham – MCI, Southampton – LFC
  • MCI – Villa, LFC – Wolves

Ze wszystkich par spotkań, tylko w kolejce 37 podopieczni Kloppa zdają się mieć prostsze zadanie od The Citizens. Jednak patrząc na to, że od lutego obecny lider zaliczył wpadki z Southampton i Crystal Palace, to nie można stwierdzić, że wyścig o mistrzostwo jest prawie rozstrzygnięty. I zwraca na to uwagę sam Guardiola:

To był fantastyczny mecz z obu stron. Obie drużyny będą chciały wygrać każdy mecz we wszystkich rozgrywkach do końca sezonu. Mam poczucie, że straciliśmy okazję by ich pokonać, uczucie, że zostawiliśmy ich żywych. […] Stracimy punkty w jednym meczu i nie będziemy mistrzami.

Pep Guardiola
Sky Sports – rywalizacja Pepa i Kloppa to piękna rywalizacja.

Kluczowa rola liderów

Skoro obaj trenerzy stoją na tej samej półce, oddalonej od wszystkich innych, to co zadecyduje o mistrzostwie? Poza szerokością kadr, najważniejsza może być rola liderów. Nikomu nie trzeba przedstawiać Kevina De Bruyne czy Mo Salaha, w końcu są markami sami w sobie. I przy tak intensywnym terminarzu, to właśnie oni powinni rozstrzygnąć losy końcówki sezonu Premier League. Gdyby wziąć pod uwagę tylko ostatnią dyspozycję, to Belg wygląda lepiej. Ale, jeśli miałbym przewidywać trendy – Faraon niedługo powinien dorównać mu kroku.

Pep Guardiola jest kojarzony z rotacją, przez którą Mahrez, Sterling czy Foden nie mogą liczyć na występy w każdym meczu. Jednak Kevin od 17 kolejki, gdy tylko był zdrowy, nie wyszedł na ligę w pierwszej jedenastce tylko na Norwich, czyli najgorszą drużynę Premier League. Owa 17 kolejka, była przełomem dla Belga. Wcześniej 30-latek męczony kontuzją i Covidem, nie mógł odnaleźć właściwego rytmu. Wszystko zmieniło się z Leeds – as w talii Guardioli strzelił dwie bramki, czyli tyle ile przez poprzednie 16 ligowych spotkań. Coś puściło, a efekt możemy podziwiać przez ostatnie miesiące, czy właśnie z Liverpoolem.

Powiedziałbym, że wrócił KdB sprzed dwóch sezonów, kiedy był absolutnie najlepszym piłkarzem Premier League. Musiałbym jednak skłamać, bo wtedy mimo strzelenia 13 goli, Kevin był przede wszystkim kreatorem. Jego 20 asyst to było i tak mało, gdy porównamy to z ilością szans wykreowanych kolegom. A teraz, wszystko wskazuje na to, że Belg po raz pierwszy w Premier League będzie miał więcej bramek niż ostatnich podań. Jedenaście trafień i tylko trzy asysty? Gdyby ktoś w sierpniu kazał mi odgadnąć piłkarza Obywateli po tych statystykach, na pewno nie wskazałbym 30-latka.

Co z tym Salahem?

W tym roku kalendarzowym jedynie dwie bramki z gry w Premier League. Swoje statystyki Egipcjanin podciąga przede wszystkim wykorzystanym jedenastką. Wbrew obiegowej teorii, 29-latek wcale nie jest przemęczony. Przyczyn małego kryzysu doszukiwałbym się raczej w zagubionej pewności siebie. Był maszyną przez pierwsze cztery miesiące, później przyszedł AFCON. Egipt po czterech dogrywkach doszedł do samego finału, gdzie ostatecznie okazał się słabszy od Senegalu. Tego samego Senegalu, który wyrzucił ich później z Mundialu. Połączmy to z niełatwą sytuacją kontraktową, gdy klub nie chce dać Salahowi wymaganej tygodniówki, kolejnymi marnowanymi setkami i mamy przepis na kryzys. Jednak kibice The Reds mogli dostrzec małe światełko w tunelu, nawet w samej Bitwie o Anglię.

W pierwszej połowie duch snujący się po boisku, po wyjściu z szatni jeden z najlepszych na murawie. Przyczyny doszukiwałbym się w fantastycznej asyście Faraona na samym początku drugiej połowy, po której wrócił stary dobry Egipcjanin. Jeśli Jurgen Klopp znajdzie sposób, by na stałe go odblokować, Salah z pewnością nie zatrzyma się na 20 bramkach w Premier League. Bez tego, ciężko mi wyobrazić The Reds sięgających po mistrzowski tytuł.

Jednak w tym momencie, wszystkie karty w ręce ma Pep Guardiola. City musi tylko wygrać wszystkie spotkania do końca sezonu. I o ile, dla każdej innej drużyny nie byłoby „tylko”, ale „aż”, to Obywatele mogą osiągnąć to nawet bez większego wysiłku.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ