Phil Foden zaczął strzelać. 5 wniosków po 14. kolejce Premier League

Pierwsza kolejka w środku tygodnia w sezonie w Premier League zawsze oznacza, że właśnie rozpoczynamy najbardziej intensywny okres grania w Anglii. Już jutro startuje następna seria gier, a dzisiaj zapraszamy Was do przeczytania podsumowania tego, co działo się w 14. kolejce Premier League. Potencjał strzelecki Phila Fodena, boki obrony Newcastle, głębia składu Arsenalu, ławka dla Salaha oraz środek pola West Hamu. Oto tematy, które omawiamy.

Phil Foden zapewnia potrzebne wsparcia dla Erlinga Haalanda

Początek sezonu ofensywy Manchesteru City został zdominowany przez narrację uzależnienia zdobywania bramek od Erlinga Haalanda. Furorę w mediach społecznościowych robiła statystyka, iż drugim najlepszym strzelcem The Citizens jest obrońca Burnley, Maxime Esteve, który w rywalizacji z Man City strzelił dwa samobóje. Obecnie na drugie miejsce w liczbie strzelonych goli wskoczył Phil Foden. Anglik dołączył do Norwega jako piłkarz, na którym można polegać w tej kwestii. W dwóch ostatnich ligowych meczach ustrzelił dublet, a trochę rozszerzając przedział czasowy – w ostatnich 5 meczach w wyjściowym składzie 6 razy trafiał do siatki i robi to w sposób bardzo powtarzalny (po strzałach sprzed linii pola karnego).

REKLAMA

Poprzedni sezon dla Phila Fodena był do zapomnienia, ale w tym wraca na poziom, który prezentował w rozgrywkach 2023/24, gdy został wybrany najlepszym piłkarzem w Premier League. Jego firmowa akcja, czyli przyjęcie kierunkowe w ostatniej tercji boiska i ułożenie piłki do strzału lewą nogą jest coraz częstszym obrazkiem w meczach Obywateli. Od początku rozgrywek przy chwaleniu Erlinga Haalanda pojawia się adnotacja, iż przy jego ewentualnej nieobecności zespół może mieć problemy, ponieważ jest za bardzo uzależniony od jego goli. Forma strzelecka Fodena w ostatnich meczach to więc bardzo dobry znak dla Pepa Guardioli. Manchester City ma w końcu źródło goli, które nie nazywa się Haaland.

Ofensywa Newcastle odżyła z Livramento i Hallem na bokach obrony

Newcastle rozpoczęło obecny sezon rozczarowująco pod kątem ofensywy i kreowania sytuacji. 8 goli, które zdobyli po listopadowej przerwie reprezentacyjnej to 42,1% wszystkich trafień zespołu w tym sezonie Premier League. Zespół Eddiego Howe’a odżył w ofensywie, co nieprzypadkowo zbiegło się z powrotem do zdrowia i wyjściowego składu dwóch bocznych obrońców – Valentino Livramento (prawy obrońca) i Lewisa Halla (lewy obrońca). Obaj gracze mają charakterystykę, której pożąda się u nowoczesnych bocznych defensorów. Potrafią piłkę rozgrywać, podłączają się do akcji ofensywnych i nie biegają tylko przy linii bocznej, a potrafią wyczuć moment, kiedy zejść do środka. Współpraca w bocznych sektorach boiska z ich udziałem wygląda lepiej niż we wcześniejszych meczach.

Livramento na początku obecnego sezonu, zanim doznał urazu, grał regularnie, natomiast Hall na początku sezonu wracał po dłuższej kontuzji, nie mógł wygrać rywalizacji z Danem Burnem, a w październiku złapał kolejny uraz. Eddie Howe zdecydował się przesunąć Burna na środek obrony, gdzie Anglik również spisuje się dobrze i razem z Malickiem Thiawem tworzy zgrany duet stoperów, natomiast Lewis Hall dostarcza znacznie więcej jakości w ofensywie.

Letnie okienko transferowe Arsenal przeprowadził pod takie mecze jak w ten w 14. kolejce Premier League

Podczas letniego okienka transferowego mówiło się, że Arsenal potrzebuje kolejnej gwiazdy do ofensywnej formacji. Klub wprawdzie sprowadził Viktora Gyokeresa i Eberechiego Eze, ale na razie żaden nie jest zawodnikiem, który w każdym meczu robi różnicę indywidualną. Kanonierzy skupili się jednak na poszerzeniu głębi składu, ponieważ w poprzednim sezonie liczba kontuzji w formacji ofensywnej, która przełożyła się na tymczasowy brak jakości z przodu była jednym z głównych powodów relatywnie szybkiego odpadnięcia Arsenalu z wyścigu mistrzowskiego. W obecnym sezonie zespół już jest na to przygotowany.

W meczu z Brentford z powodu kontuzji nie mogli zagrać William Saliba, Gabriel Magalhaes, Leandro Trossard i Kai Havertz. To czterech zawodników, o których moglibyśmy powiedzieć, że należą do podstawowego składu, a kolejnych czterech Mikel Arteta zostawił na ławce. Jurrien Timber, Bukayo Saka i Eberechi Eze odpoczywali, a Viktor Gyokeres wraca po kontuzji i nie jest jeszcze gotowy na grę w pełnym wymiarze czasowym. Spotkanie z Brentford na Emirates Stadium zrobiło się więc potencjalną skórką od banana, ale Kanonierzy nie poślizgneli się. Zainkasowali 3 punkty zasłużenie, grając w dojrzały sposób. Zdali egzamin zarówno z kolektywnego, jak i indywidualnego punktu widzenia.

Liverpool bez Mohameda Salaha nie będzie grał lepiej

Mohamed Salah w ostatnich miesiącach jest cieniem samego siebie z poprzedniego sezonu. Z piłkarza, który ciągnął Liverpool stał się zawodnikiem niesłychanie irytującym. Kibice oraz dziennikarze nagłośnili więc teorię, że Egipcjanin powinien usiąść na ławce, ponieważ bez niego zespół będzie wyglądał lepiej. Arne Slot w końcu też wyszedł z takiego założenia. W sobotę Salah nie zagrał z West Hamem ani minuty, a w środę z Sunderlandem znów usiadł na ławce. Odsunięcie 33-latka od podstawowej jedenastki nie zmieniło jednak zespołu na lepsze.

Arne Slot w obu spotkaniach próbował rozwiązania z Dominikiem Szoboszlaiem na prawej pomocy, który miał za zadanie schodzić do środka, a szerokość na prawej stronie zapewniał Joe Gomez. W efekcie prawe skrzydło The Reds było kompletnie nieaktywne. Przeciwko Sunderlandowi ta strona zaczęła być bardziej aktywna, gdy na boisko wszedł Salah, a produktywna – gdy na pozycji prawego obrońcy zameldował się Curtis Jones. W tym układzie grali również przeciwko Nottingham Forest i ich współpraca (oraz jeszcze Szoboszlaia) wyglądała obiecująco. Naszym zdaniem w tym kierunku powinien iść Arne Slot, aby choć częściowo odblokować Mohameda Salaha. Może i Egipcjanin jest pod formą, ale bardziej prawdopodobne, że ją odzyska lub trener znajdzie system, w którym odżyje niż że zastąpi go innym piłkarzem z korzyścią dla drużyny.

Nuno Espirito Santo znalazł odpowiednich graczy do środka pola w West Hamie

Druga linia West Hamu to formacja, nad którą już nie raz pochyliliśmy się w naszych podsumowaniach. Ta strefa boiska od poprzedniego sezonu była największym problemem Młotów i nic dziwnego, że Nuno Espirito Santo w niej dokonuje największych zmian względem swoich poprzedników. Na boisku nie oglądamy już Guido Rodrigueza czy Jamesa Ward-Prowse’a. Mniej minut otrzymuje także Tomas Soucek, który wczoraj z Manchesterem United (1:1) zagrał wyjściowo na prawej pomocy. Nowy szkoleniowiec Młotów poukładał środek pola zespołu stawiając na Soungoutou Magassę oraz Freddiego Pottsa.

REKLAMA

Obaj zawodnicy mają przede wszystkim motorykę odpowiednią na poziom Premier League. Są szybcy, potrafią w trakcie meczu pokonywać spory dystans, więc w połączeniu ze świadomością taktyczną są w stanie asekurować wolne przestrzenie, które pojawiają się w bloku obronnym. Przeciwko Manchesterowi United zwłaszcza Francuz wyróżniał się „wszechobecnością”. Stoczył najwięcej pojedynków w meczu oraz zaliczył najwięcej działań defensywnych, a ponadto dołożył gola na wagę remisu. Nuno Espirito Santo z wielu elementów ze starcia na Old Trafford może nie być zadowolony, ale praca środkowych pomocników musi go cieszyć. A to być może najważniejszy aspekt, aby West Ham oddalił się od strefy spadkowej.

Co jeszcze wydarzyło się w 14. kolejce Premier League?

  • Chelsea po świetnym tygodniu, w którym ograła Barcelonę oraz zremisowała z Arsenalem grając w dziesiątkę od 38. minuty… przegrała z Leeds na Elland Road (1:3). Ten mecz jak w soczewe pokazuje czego brakuje zespołowi, aby być poważnym kandydatem do tytułu.
  • Brighton przegrało pierwszy mecz w tym sezonie Premier League na własnym boisku (3:4 z Aston Villą). Dla zespołu Emery’ego to było z kolei szóste zwycięstwo z rzędu we wszystkich rozgrywkach, które dało awans na 3. miejsce w tabeli.
  • Serię pięciu porażek z rzędu notuje Burnley. W 14. kolejce Premier League przed własną publicznością po wyrównanym meczu ulegli Crystal Palace (0:1).
  • Takim samym wynikiem przegrało Wolves (z Nottingham Forest). Dla zespołu była to ósma porazka z rzędu we wszystkich rozgrywkach, a trzecia pod wodzą nowego trenera, Roba Edwardsa. Wilki po 14 meczach mają na swoim koncie 2 punkty.
  • Bardzo słabo w ostatnich tygodniach radzi sobie także Bournemouth. We wtorek przegrali z Evertonem (0:1) na własnym stadionie i w ostatnich pięciu meczach ligowych zdobyli tylko punkt.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,399FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ