Po zwycięskiej inauguracji Ligi Konferencji Jagiellonię czekało znacznie trudniejsze wyzwanie. Rywalem była drużyna ze Strasburga, która w tym sezonie Ligue 1 prezentuje się znakomicie. Ostatni remis z PSG z pewnością dodał Francuzom pewności siebie i motywacji przed starciem w Europie. Mimo to Jagiellonia starała się dotrzymać kroku faworytom.
Już po kilkunastu sekundach meczu francuski zespół oddał bardzo groźny strzał na bramkę białostoczan. Od początku spotkania zawodnicy Strasburga wywierali presję i konsekwentnie stwarzali zagrożenie. Przez dłuższy czas drużyna z Białegostoku ustępowała rywalom zarówno w posiadaniu piłki, jak i w liczbie strzałów. Pod bramką Miłosza Piekutowskiego momentami robiło się naprawdę gorąco, a piłkarze Jagiellonii sprawiali wrażenie bezradnych. Dopiero w końcówce pierwszej połowy podopieczni trenera Siemieńca zaczęli odgryzać się rywalom, jednak ich akcje nie przyniosły większego zagrożenia. Do przerwy utrzymał się wynik 0:0 – bardzo korzystny dla Jagiellonii, biorąc pod uwagę przebieg gry.
Druga połowa rozpoczęła się dla żółto-czerwonych nie najlepiej
Białostoczanie popełniali błędy, a rywale kilkukrotnie byli bliscy zdobycia gola. Na szczęście to Jagiellonia wykazała się większą skutecznością. W 52. minucie po świetnym dośrodkowaniu Bartłomieja Wdowika, Dusan Stojinović sprytnie skierował piłkę do bramki Strasburga, dając swojej drużynie prowadzenie. Choć Francuzi nadal przeważali, to właśnie polski zespół wykorzystał swoją okazję.
Po zdobyciu gola Jagiellonia nie zdołała jednak utrzymać wysokiego poziomu. Zespół ze Strasburga coraz mocniej napierał i w końcu dopiął swego. W 79. minucie Joaquin Panichelli popisał się efektowną przewrotką po znakomitym podaniu, wyrównując stan meczu. Bramka była ozdobą spotkania, ale jednocześnie karą dla Jagiellonii za błędy w defensywie.
Mimo ogromnej przewagi Francuzów w końcówce, białostoczanie zdołali dowieźć remis do ostatniego gwizdka. Punkt zdobyty w starciu z tak wymagającym rywalem należy uznać za bardzo cenny.
