Czwarta kolejka Bundesligi za nami i znów nie brakowało emocji, niespodzianek oraz interesujących historii personalnych. Od debiutanckiego gola Luki Vuskovicia, przez zależność Bayeru Leverkusen od jednego piłkarza, po zmieniającego się pod naporem problemów Vincenta Kompany’ego – liga niemiecka dostarczyła materiału do analizy.
Luka Vusković to piłkarz, którego kariera prowadzona jest w sposób perfekcyjny
Luka Vusković przed tygodniem zadebiutował w Bundeslidze podczas niewdzięcznego starcia z Bayernem Monachium. Różnica klas była oczywista, a jego HSV zostało rozbite 0:5. W 4. kolejce chorwacki defensor miał już jednak zdecydowanie więcej powodów do radości. Hamburger SV pokonał Heidenheim 2:1, a były zawodnik Radomiaka Radom wpisał się na listę strzelców (chwilę później popisał się interwencją ratującą przed stratą gola).
18-latek już dwa lata temu był dogadany z Tottenhamem, ale jego kariera jest prowadzona w sposób perfekcyjny. Nabrał doświadczenia na boiskach PKO BP Ekstraklasy, następnie spędził sezon w lidze belgijskiej, teraz trafił do Niemiec. Celowo wybierane mu są takie zespoły, w których ma sporo pracy i może pokazać swoje możliwości. Mając w tyle głowy, jak wielu polskich graczy zachłystuje się możliwością transferu do silniejszych lig, a następnie marnuje czas bez regularnej gry, warto zwrócić uwagę na rozsądną politykę małych kroków u Chorwata. Wydaje się, że w najbliższych miesiącach nie raz będziemy komplementować jego występy, a w czerwcu 2026 roku w końcu trafi do Tottenhamu, gdzie będzie podstawowym graczem.
Wyjmij Grimaldo z Bayeru Leverkusen, a zostanie średniak Bundesligi
Borussia M’gladbach ma za sobą fatalny początek sezonu. Zmiana trenera była nieunikniona, a szansę otrzymał Eugen Polanski, który w swoim debiucie zapunktował na terenie wicemistrza Niemiec. Źrebaki zagrały lepiej niż we wcześniejszych spotkaniach, ale nie można przejść obojętnie obok marnej postawy Bayeru Leverkusen. Po raz kolejny wszystko co dobre, wiązało się z Alejandro Grimaldo. Aptekarze wydali latem 200 milionów euro na nowych graczy, ale konkrety w ofensywie wciąż robi jeden piłkarz. Kasper Hjulmand ma za zadanie cierpliwie układać swoje piłkarskie puzzle i z grupy zdolnych zawodników zbudować silny zespół, jednak w tym momencie Bayer Leverkusen wygląda na ligowego średniaka.
Vincent Kompany zmienia się jako trener
Nicolas Jackson jako środkowy napastnik, Harry Kane w roli „dziesiątki”, Lennart Karl i Sacha Boey w podstawowym składzie. O ile w podobnym momencie poprzedniego sezonu Vincent Kompany trzymał się żelaznej jedenastki i niechętnie dokonywał zmian, o tyle obecnie zaskakuje odważnymi pomysłami. Niektóre z nich nie są trafione. Jackson przez 62 minuty gry przeciwko Hoffenheim zanotował dokładnie 15 kontaktów z piłką i na dobrą sprawę nie wnosił nic do gry Bawarczyków.
Z kolei Harry Kane mógłby zagrać i na środku obrony – a i tak pewnie skompletowałby hat-tricka (dwa trafienia z karnych, jedno po stałym fragmencie). Karl oraz Boey raczej nie dali argumentów, by na dłużej zagościć w podstawowym składzie, jednak nie będą mogli narzekać, że belgijski szkoleniowiec nie daje im szans. Kompany musi rotować zawodnikami, tym bardziej, że znowu pojawia się plaga kontuzji, która zabiera kolejnych graczy. Rok temu Belg bał się wpadek i uparcie stawiał na te same nazwiska, teraz potrafi zamieszać jedenastką.
Od Dino Toppmöllera powinno się wymagać więcej
Eintracht Frankfurt to drużyna, którą trudno zaszufladkować. Sezon rozpoczęli od rozbicia Werderu Brema (4:1) i Hoffenheim (3:1), w tygodniu zmiażdżyli Galatasaray (5:1). Jednocześnie przegrali mecze z Bayerem Leverkusen (1:3) oraz Unionem Berlin (3:4). Czy Dino Toppmöller ma zespół, który może namieszać w Bundeslidze? Absolutnie tak. Czy ma piłkarzy, którzy mogą pójść w ślady Marmousha czy Ekitikiego? Owszem. Władze klubu muszą jednak oczekiwać konkretów, tymczasem drużyna po ledwie czterech kolejkach już ma 6 punktów straty do Bayernu Monachium. Eintracht Frankfurt pozostaje zespołem mającym bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę możliwości, ale ostatecznie oceniany będzie wynik na murawie, a ten nie jest zgodny z oczekiwaniami.
RB Lipsk szybko wrócił na właściwe tory
Jestem miło zaskoczony dyspozycją RB Lipsk. Po bolesnej klęsce 0:6 z Bayernem Monachium, drużyna Ole Wernera pokonała trzech kolejnych rywali. Latem w klubie zaszły spore zmiany, ale udało się zachować zdrowy rozsądek, utrzymując dobre proporcje między „starą gwardią”, a nowymi zawodnikami. Lipsk nie jest jeszcze drużyną ukształtowaną, ale widać już przykładowo, że Rômulo to piłkarz o dużych możliwościach. Letnia rewolucja w Lipsku przebiegła pozytywnie, co nie jest łatwą sztuką, jak widać na przykładzie Bayeru Leverkusen.
Co jeszcze wydarzyło się w 4. kolejce Bundesligi?
- St. Pauli uległo VfB Stuttgart 0:2. Co ciekawe, Adam Dźwigała zaczął w podstawowym składzie, Arkadiusz Pyrka wszedł na murawę w 82. minucie.
- Sandro Wagner przeżywa trudne chwile na ławce Augsburga. Szkoleniowiec, z którym wiązano wielkie nadzieje, właśnie zanotował trzecią kolejną porażkę. Po meczach z Bayernem (2:3) i St. Pauli (1:2) nadeszła wysoka klęska z Mainz (1:4).
- Freiburg pokonał Werder Brema 3:0, a bardzo dobre zawody rozegrał golkiper Noah Atubolu. Absolutnie nie zdziwimy się, jeśli 23-latek w nieodległej przyszłości nie dostanie zaproszenia do kadry narodowej.
- W Dortmundzie bez zmiany – Borussia pokonała Wolfsburg 1:0, Jobe Bellingham pojawił się na murawie w 77. minucie. Można marudzić względem samej gry BVB, chociaż wyniki się zgadzają (10 punktów na 12 możliwych).