Robert Kolendowicz nie obronił się przed wymaganiami nowego właściciela Pogoni

Pogoń Szczecin słabo rozpoczęła obecny sezon Ekstraklasy. W ośmiu meczach zdobyli 10 punktów i obecnie zajmują 9. miejsce w tabeli. Po każdej porażce w mediach wracał temat potencjalnej zmiany na stanowisku szkoleniowca i w końcu, po przegranej z Koroną w Kielcach (0:1), Robert Kolendowicz został zwolniony. Nowy właściciel Portowców, Alex Haditaghi nie zamierzał czekać na poprawę wyników, a postanowił działać. Czy słusznie?

Kredyt zaufania nie wystarczył

Dla każdego trenera zmiany „na górze” z reguły nie oznaczają nic dobrego. Jeśli zmienia się dyrektor sportowy, można już zakładać, że menedżer znajduje się na cenzurowanym. Gdy z kolei dochodzi do zmiany właściciela, który wszystko chce budować po swojemu, zatrudniając „swoich” ludzi, czas pracy trenera często wydaje się już policzony. Alex Haditaghi przejął Pogoń Szczecin w połowie marca tego roku, gdy trwała już runda wiosenna, a zespół grał i punktował zdecydowanie powyżej oczekiwań, pamiętając, jakie problemy były w trakcie przerwy zimowej.

REKLAMA

Pogoń Szczecin pod wodzą Roberta Kolendowicza bardzo dobrze przepracowała okres przygotowawczy. Wiosną na ligowe boiska wychodził odmieniony zespół względem jesieni. Zdecydowanie lepiej przygotowany fizycznie i gotowy do gry na wysokiej intensywności. Ponadto 44-latek skutecznie zjednoczył szatnię w trudnym momencie, gdy klub znalazł się w finansowych tarapatach. W rundzie wiosennej Portowcy w 16 meczach zdobyli 31 punktów i lepszym dorobkiem mogli pochwalić się jedynie mistrzowie (Lech Poznań) oraz wicemistrzowie Polski (Raków Częstochowa). 1,94 pkt/mecz to średnia, która na przestrzeni całych rozgrywek w wielu sezonach gwarantowałaby zespołowi walkę o mistrzostwo Polski w tak wyrównanej lidze, jaką jest Ekstraklasa.

Wydawało się, że tak dobra wiosna wystarczy trenerowi, aby zapracować na kredyt zaufania u nowego właściciela. Niemniej jednak przegrany finał Pucharu Polski z Legią Warszawa oraz brak awansu do eliminacji europejskich pucharów przez brak zwycięstwa w bezpośrednim meczu z Jagiellonią w ostatniej kolejce sprawił, że Robert Kolendowicz nowy sezon rozpoczynał z czystą kartą.

Duże ambicje właścicieli

Po zmianie władz w Pogoni Szczecin zmieniło się także podejście do zarządzania klubem. Jarosław Mroczek stawiał na cierpliwy, stopniowy rozwój i zadowalało go utrzymywanie pozycji w czołówce tabeli, nawet jeśli klubowa gablota ciągle świeciła pustkami. W pięciu ostatnich sezonach Portowcy w każdym kończyli w czołowej czwórce, czym nie może pochwalić się żaden inny polski klub. Dla Alexa Haditaghiego prawdopodobnie sama stabilizacja w czołówce to za mało. Kanadyjczyk chce zbudować klub regularnie sięgający po trofea, a także rozwijać markę Pogoni na globalnych rynkach (o czym pisał w serwisie X po transferze Benjamina Mendy’ego). Jego sposób zarządzania jest bardziej ryzykowny i emocjonalny.

Jeśli Haditaghi przeanalizował sobie specyfikę Ekstraklasy oraz przyłożył ją do obecnego sezonu, to powinien zauważyć, że lepszej szansy na zdobycie mistrzowskiego tytułu może nie być. Cztery najlepsze polskie kluby reprezentują kraj w tej edycji europejskich pucharów i każdy zakwalifikował się do Ligi Konferencji. To z kolei oznacza – co już widzimy na początku sezonu – że będą mieć problemy z połączeniem gry w Europie z punktowaniem w lidze na poziomie zespołu gotowego do walki o mistrzostwo Polski. Z pozostałych klubów to Pogoń ma największy potencjał kadrowy, więc automatycznie powinno upatrywać się w nich jednego z kandydatów do tytułu.

Początek sezonu pokazał jednak, że Portowcy aktualnie nie są gotowi na walkę o mistrzostwo Polski. Cztery porażki w ośmiu spotkaniach, ujemny bilans bramek, jedno wyjazdowe zwycięstwo na pięć prób. Pogoń rozpoczęła sezon w dołku i właściciel postanowił działać. Jest to w pewien sposób ryzykowny ruch, ale tym charakteryzuje się styl zarządzania Alexa Haditaghiego. Władze Pogoni udowodniły już, że potrafią ściągać duże nazwiska (Benjamin Mendy, Sam Greenwood), więc w przypadku trenera również mogą ściągnąć dobrego fachowca z zagranicy.

Robert Kolendowicz może czuć się oszukany

Robert Kolendowicz ma pełne prawo uważać tę decyzję za niesprawiedliwą. Po pierwsze, Alex Haditaghi wielokrotnie – również w tym sezonie – w mediach zapewniał, że trener ma od niego pełne wsparcie. Po drugie, po wielu zmianach w letnim okienku transferowym normalne jest, że trener potrzebuje czasu, aby wszystko poukładać, a zawodnicy – aby wypracować ze sobą odpowiednią nić porozumienia. Co więcej, sam Robert Kolendowicz w jednym z programów Moc Futbolu na Kanale Sportowym zaznaczał, że proces pozyskiwania piłkarzy w klubie się zmienił i obecnie jego głos przy transferach znaczy o wiele mniej niż wcześniej. Te wszystkie czynniki wskazują, że praca Roberta Kolendowicza i zadania, które przed nim postawiono, były trudne do wykonania.

Zresztą, sam Alex Haditaghi swoim wpisem na platformie X potwierdził, że Pogoń potrzebuje czasu. – Teraz nie potrzebujemy kolejnych transferów, ale czasu. Czasu, aby grać razem, czasu, aby się zgrać, czasu, aby stać się siłą, o której wiemy, że [piłkarze] mogą się stać – czytamy w długim wpisie właściciela Portowców. Pozostaje więc pytanie: skoro zespół potrzebuje czasu to dlaczego trener został potraktowany inaczej i tego czasu nie dostał? Kanadyjczyk, odpowiadając na zarzuty kibiców, przekonuje, że po odejściu Efthymiosa Koulourisa (króla strzelców poprzedniego sezonu Ekstraklasy) mają napastnika w postaci Rajmunda Molnara, ale Węgier dopiero w ostatniej kolejce zadebiutował, wchodząc z ławki, więc Robert Kolendowicz musiał radzić sobie bez 9-tki albo z Koulourisem, który głową był już poza Szczecinem.

Przyszłość zadecyduje czy Alex Haditaghi postąpił słusznie, zwalniając Roberta Kolendowicza, natomiast pożegnanie się z trenerem przy pierwszym (mniejszym) kryzysie zawsze pozostawia wątpliwości. Osiem kolejek w czasie których piłkarze odchodzili i przychodzili to zdecydowanie za mało, aby wydać werdykt czy to trener odpowiedni dla ambicji nowego właściciela Pogoni Szczecin.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,258FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ