Korona błyszczy i wygrywa. Motor niewiele zdziałał w Kielcach

Początek sezonu Korona Kielce miała przeciętny. Motor Lublin zresztą też. Ostatnie tygodnie dla Scyzorów są jednak znacznie bardziej optymistyczne. Wygrana „Święta Wojna” i remis w Poznaniu wlewały w serca kielczan nadzieję na udany sezon. Jacek Zieliński znalazł sposób na powrót do formy sprzed wakacji i teraz może z zadowoleniem osiągać efekty. A jednym z nich było zwycięstwo w domowym meczu z lubelskim Motorem.

Wydawało się, że na boisku stadionu przy ulicy Ściegiennego gospodarze oddali inicjatywę piłkarzom Mateusza Stolarskiego. Ci jednak przez całą pierwszą połowę niewiele zdziałali z piłką pod bramką Xaviera Dziekońskiego. Raz udało się poważniej zagrozić, gdy podaniem piętą Bradley Van Hoeven wyłożył piłkę na strzał Karolowi Czubakowi. Polak uderzył celnie, lecz bramkarz Korony instynktownie odbił futbolówkę nogą. W drugiej połowie o wiele lepiej to nie wyglądało, nawet pomimo wprowadzenia z ławki Jaquesa Ndiaye oraz Renata Dadashova. Trudno mieć jednak większe pretensje do napastników lubelskiego zespołu, albowiem winą ofensywnej niemocy obarczyłbym proces dostarczania piłki do nich. I oczywiście solidnej postawy Korony we własnym polu karnym i przed nim.

REKLAMA

Ofensywna Korona dała radę

Za to kielczanie pod bramką Ivana Brkicia czuli się jak ryba w wodzie. Gdyby nie Chorwat, to wynik otworzyłby albo Dawid Błanik, albo Martin Remace. Za każdym razem na drodze stawał właśnie Brkić, a po strzale Wiktora Długosza w stylu Ricardo Quaresmy zabrakło centymetrów, aby w Kielcach padła bramka kolejki. Na piękne uderzenie musieliśmy czekać aż do 51. minuty. Po dograniu z prawej strony od Antonina piłkę przyjął sobie Konrad Matuszewski, przełożył na prawą nogę i technicznym strzałem z dystansu otworzył wynik. Po drodze futbolówka odbiła się jeszcze od słupka. Całe szczęście dla strzelca gola po jego dobrej stronie.

Korona zebrała plony swojej dobrej postawy, a nieco ponad dziesięć minut później postawiła kropkę nad i. Fenomenalne podanie Wiktora Długosza dotarło do Antonina (przeciąć tor lotu piłki powinien przyszły niedoszły piłkarz Premier League – Bright Ede), a ten lewą nogą oddał strzał, który wylądował w siatce. Hiszpański napastnik dostał nagrodę za swój wysiłek. Po całym meczu walki o piłkę z defensorami Motoru wrócił do domu z bramką i asystą.

Do końca meczu kielczanie raczej spokojnie kontrolowali wynik. Mogli powiększyć rozmiary zwycięstwa za sprawą indywidualnej akcji Długosza czy główki Pau Resty, przy okazji wciąż nie dopuszczając Motoru do okazji strzeleckich. A to wszystko w efekcie dało dojechanie do mety i zainkasowanie trzech punktów.

Korona Kielce – Motor Lublin 2:0 (Matuszewski 51′, Antonin 62′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,032FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ