Złota Piłka dla Lewego to nie kwestia wyboru, a zdrowego rozsądku

Gdy w lipcu 2020 roku ogłoszono rezygnację z wyboru zwycięzcy „Złotej Piłki”, poczułem ogromny niesmak. Decyzja organizatorów najpopularniejszego plebiscytu piłkarskiego świata była skandalem, uderzającym w jednego człowieka. Robert Lewandowski w rozgrywkach 2019/20 okazał się klasą sam dla siebie. Wygrał z Bayernem wszystko, co można było wygrać. We wszystkich rozgrywkach sięgał po koronę króla strzelców. Tutaj nie było miejsca na dyskusję, bo i nie było o czym dyskutować. Lewy pokazał poziom niedostępny dla reszty zawodników, ale przez dziwną decyzję kilku Panów z „France Football” umniejszono jego sukces.

REKLAMA

Obawiałam się wówczas, że to może być jedyna szansa w karierze Roberta na tę prestiżową nagrodę

Rok 2021 miał upłynąć pod znakiem Euro, na którym Polska najdelikatniej rzecz ujmując nie należała do grona faworytów. Zdawałem sobie sprawę, że ci sami ludzie, którzy w 2020 roku oszukali Lewego, wykorzystają okazję, by znowu to zrobić.

Reprezentacja Polski rzeczywiście „zawaliła” Mistrzostwa Europy. Nie wyszła z grupy, a 3 gole Roberta niewiele zmieniły. Niedługo później Leo Messi świętował zwycięstwo w Copa America, co stało się sporym argumentem za jego wyróżnieniem w plebiscycie „Złotej Piłki”. W maju zgadzałem się z tym, że Messi może dostać tę nagrodę. Tylko wiecie co? W lipcu skończyła się „wielkość” Leo. Gdy Robert Lewandowski utrzymywał wysoką formę, Argentyńczyk przepadł bez śladu z pojedynczymi przebłyskami – meczem z Lipskiem w Lidze Mistrzów czy spotkaniem el. MŚ przeciwko Boliwi. Leo na gola w lidze czeka od maja. Pierwszą część roku miał dobrą, w drugiej właściwie nie istnieje.

Tymczasem Robert cały czas robił swoje

Pobił legendarny rekord Gerda Mullera. Uzbierał już 60 trafień w tym roku kalendarzowym. Jest najlepszym strzelcem Bundesligi, najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów. 2020 roku był dla niego znakomity? Ten pod względem indywidualnych występów jest jeszcze lepszy. O co można „przyczepić” się do Roberta? O Euro, okej – chociaż i tak strzelił 3 gole. Reszta to absolutna klasa światowa.

Lewy tydzień w tydzień potwierdza swoją wielkość

Jest regularny, gra w jednym z najlepszych zespołów świata. Wygrał Klubowe Mistrzostwa Świata. Messi tylko dwa razy w swojej karierze przekroczył granicę 60 trafień w roku (oczywiście w 2012 uzbierał kosmiczne 91 goli). Lewy już ma 60 i z pewnością ten wynik jeszcze poprawi. O ile jednak osiągnięcia Cristiano i Leo nazywano genialnymi, o tyle w przypadku Roberta uważa się je za „normalność”, a przecież też są niesamowite.

Wszyscy wiemy na czym polega głosowanie „Złotej Piłki”. Głosy oddają w nim dziennikarze z egzotycznych krajów, którzy często nie mają zielonego pojęcia o piłce. Osobiście boli mnie trochę nasze rodzime środowisko, które nie uczestniczy w podbudowaniu globalnego zachwytu nad Lewym. Strzelił gola w lidze? Meh, normalka. W przypadku takiego Messiego każdy przebłysk rozdmuchany jest do rozmiarów boskości, w przypadku Roberta przyjmowany jest często bez emocji.

Obawiam się, że to Messi sięgnie po Złotą Piłkę

Nagrodę, ktora jest wynikiem głosowania w konkursie popularności, a zarazem stała się wyznacznikiem wielkości. Obawiam się, bo najlepszym piłkarzem 2020 i 2021 roku jest Robert Lewandowski. Nie, nie potrzebuje do tego statuetki, ale po ludzku, zasłużył sobie na splendor najlepszego piłkarza świata. Pracuje na ten tytuł w każdym meczu, gdy jego największy konkurent, od kilku miesięcy „odcina kupony” od sukcesu z Copa America.

Fot. Vverve/Depositphotos

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,599FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ