Zidane to szczwany lis i znów to udowodnił

Zinedine Zidane w ciągu ostatnich dni wygrał w taktyczne szachy zarówno z Juergenem Kloppem i Ronaldem Koemanem. To kolejny kamyczek do ogródka tych, którzy uważają, że Francuz zwyczajnie „ma farta”.

REKLAMA

Zidane pokazuje klasę, kolejny odcinek

Jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości, co do tego, czy Zidane zna się na taktyce, ostatni tydzień powinien dać ostateczną odpowiedź. Oczywiście, Liverpool znajduje się w poważnym kryzysie, ale francuski trener z łatwością odkrył największe atuty The Reds. Zmusił ich do rozgrywania lewą stroną i wyłączył z gry ofensywnej Trenta Alexandra-Arnolda, a przy tym wykorzystał szybkość Viniciusa.

Starcie z Barceloną to inna para kaloszy. Rywalizacja hiszpańskich gigantów jest tak intensywna, że dla kibiców obu drużyn ligowe Clasicos są swoistym termometrem nastrojów w klubie. A przecież Duma Katalonii podchodziła do sobotniego starcia po niesamowitej serii bez porażki w La Lidze, w dodatku Zidane nie mógł skorzystać z Sergio Ramosa i Raphaela Varane’a.

Co zrobił poczciwy Francuz? Wykazał się elastycznością. Nie po raz pierwszy, zresztą. Choć Królewscy również uwielbiają grać piłką, oddali ją Barcelonie. Podwójne zasieki, wzmocnione dodatkowo zmianą formacji z 4-3-3 na 4-4-2, zdały egzamin. Fede Valverde był jednocześnie dodatkowym środkowym pomocnikiem, wahadłowym i skrzydłowym. Intencją Zizou było wciągnięcie Katalończyków na swoją połowę i korzystanie z szybkich kontr. Valverde z prawej i Vinicius z lewej mieli atakować przestrzeń pomiędzy wahadłowymi, a skrajnymi stoperami Blaugrany, a efekt najlepiej oddała akcja prowadząca do otwierającego spotkanie gola. Urugwajczyk minął Albę, zabrał ze sobą Lengleta i oddał piłkę Vazquezowi. Zaangażowanie dwóch obrońców Blaugrany sprawiło, że przy czyhającym w polu karnym Benzemie czekał tylko zagubiony Araujo. Francuz skorzystał z doświadczenia i genialnej techniki, wykańczając kontrę żywcem wyjętą z podręcznika doktora nauk futbolowych Zinedine’a Zidane’a.

Ten gol ustawił mecz. Drugie trafienie Królewskich to już wypadkowa głupiego faulu, decyzji o oddaniu strzału, szczęścia i komicznego nieporozumienia obrońców Barcelony stojących w murze i na linii.

Koeman uczy się na błędach, ale to nie wystarczyło

By oddać cesarzowi, co cesarskie, Koeman potrafił odpowiedzieć na pomysł Zizou. W przerwie przeszedł na czwórkę obrońców, co zaowocowało kontrą zainicjowaną przez lewego defensora (Albę), a wykończoną przez wówczas już grającego po prawej stronie obrony Minguezę. Blaugrana dominowała i szukała wyrównującego gola, ale Zidane i na to był przygotowany. Sam skorzystał z formacji, w jakiej do meczu podeszła Barcelona, a wzmocnienie linii obrony kolejnym zawodnikiem sprawiło, że Królewskim udało się dowieźć wynik do końca.

Jasne, Moriba – swoją drogą, co za występ młodziana! – huknął w poprzeczkę i gdyby piłka wpadła wtedy do siatki, optyka spotkania byłaby inna. Fakty jednak są takie, że dla Messiego był to kolejny bezbarwny Klasyk (w którym i tak zdołał trafić w poprzeczkę i zagrać dwa kluczowe podania), a „winić” za to można tylko Zidane’a. Którego Real wydaje się rozpędzać z każdym kolejnym wygranym meczem, nawet pomimo fizycznego wycieńczenia.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,598FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ